V.2.

194 36 21
                                    

Chester wyjechał w niedzielę po lunchu. Wieczorem Ellie dostała też telefon od rodziców, że właśnie wrócili do domu. Poinformowała ich, że zamierza zostać w Stoney Acres do piątku, co spotkało się z zaskoczeniem, szczególnie ze strony jej matki. Lady Catherine nie wyobrażała sobie, co można robić na wsi przez prawie trzy tygodnie.

Do końca tygodnia Eleanor jeździła konno, kiedy tylko pozwalała na to pogoda. Więcej jednak nie spotkała żadnego innego jeźdźca.

W piątek zaraz po lunchu spakowała się, pożegnała z pracownikami, wsiadła w swoje błękitne autko i ruszyła w drogę powrotną do domu. Chciała zdążyć jeszcze odświeżyć się i przebrać przed kolacją z Chesterem.

Na miejscu przywitała się z rodzicami i siostrą. Camilla oblekła ją podejrzliwym spojrzeniem i zawyrokowała:

– Ależ ty schudłaś, siostra!

Ellie nie zwróciłaby na to uwagi, ale słowa siostry wzięła sobie do serca, nawet jeśli nie okazała tego samej zainteresowanej.

– Możliwe, przez cały pobyt codziennie jeździłam konno. – Wzruszyła ramionami. – Za to wy się pięknie opaliłyście.

Potem w łazience z ciekawości weszła na wagę. Rzeczywiście, pokazywała prawie siedem funtów* mniej. Sporo, tym bardziej że nie stosowała żadnej diety. Widocznie pobyt na wsi mi służy – uznała.

Mama nie odniosła się do tego tematu, ale kiedy Ellie zeszła znowu na dół w kwiecistej sukience, spytała zdziwiona:

– Wybierasz się gdzieś, Eleanor?

– Tak, jestem umówiona z Chesterem na kolację – potwierdziła.

– Przyjedzie po ciebie?

– Nie, sama pojadę do miasta.

Matka skrzywiła się nieco na te słowa. Widocznie uważała, że to facet powinien zawsze jeździć w tę i z powrotem.

– O której wrócisz?

– Postaram się być w domu do dziesiątej.

– No ja myślę. Panienka z dobrego domu nie powinna się włóczyć wieczorami po mieście.

– Panienka pewnie nie – stwierdziła Ellie, patrząc na Camillę – ale ja jestem dorosła. Od września idę do pracy.

– Właśnie. Od września – zauważyła matka. – A póki co jesteś na naszym utrzymaniu i odpowiedzialności.

– Och, wiem przecież. – Ellie przewróciła oczami. – Mamo, naprawdę musisz mi zaufać. Przecież nigdy was nie zawiodłam.

– Wiesz, martwi mnie, czy ty się nie podajesz na tacy temu Cardwellowi – westchnęła jej matka. – To mężczyzna powinien zabiegać o kobietę.

– Mamo – zaśmiała się Ellie – on zabiega. Już pyta mnie o datę zaręczyn i ślubu, a znamy się od miesiąca. To ja muszę go hamować w tych dziwnych zapędach.

– To rzeczywiście dziwne. Mężczyźni z reguły nie są tak skłonni do ożenku, chyba że są szaleńczo zakochani.

– Albo mają wielkie plany, w których żona jest ważnym elementem dekoracyjnym – dodała Eleanor kwaśno.

– Naprawdę schudłaś na tej wsi – zmieniła temat lady Catherine. – I wydajesz się spokojniejsza. I taka pewna siebie. Nie myślałaś, żeby pojechać tam jeszcze raz pod koniec wakacji?

– Myślałam, ale wszystko zależy od pogody. Kiedy pada, naprawdę nie ma tam co robić – westchnęła. – A teraz przepraszam, mamo, ale muszę zaraz jechać, żeby Chester nie czekał zbyt długo. Pa. – Cmoknęła matkę w policzek, wzięła do ręki torebkę i wyszła.

DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz