25

47 5 14
                                    

Kenma
Wróciliśmy z Kuroo do domu i zjedliśmy obiad zrobiony przez jego mamę. Porozmawiałem z nią też o tym całym psychiatrze, chociaż i tak uważam, że go mnie potrzebuje. Daje sobie radę sam, wystarczy mi w spracie od bliskich mi osób. Ciocia nalegała bym i tak poszedł do specjalisty, jak zdobędzie prawa rodzicielskie to mnie zapisze bez żadnego ale.

- Kuroo - Chłopak na mnie spojrzał. Byliśmy w salonie, a jego mama w kuchni.

- Co jest? - Pogłaskał mnie po włosach przytulając ramieniem.

- Poszedłbyś ze mną... Na cmentarz? Wiesz bo moja mama ma dzisiaj urodziny i chciałem do niej pójść. Zapalicz znicz i dać kwiaty...

- Jasne, że pójdę... - Pocałował mnie w czoło i oboje udaliśmy się do jego mamy, która dała nam pieniądze na kwiaty i znicz. Podziękowałem i udałem się do przedpokoju ubrać buty.

- Mam... Iść z tobą aż pod sam grób czy czekać przy bramie? - Zapytał Kuroo.

- Możesz pójść aż pod grób... - Złapałem go za rękę i wyszliśmy z domu udając się na cmentarz. Przeszliśmy przez bramę i na miejscu kupiłem czerwony znicz oraz mały bukiet białych i czerwonych róż. Białe oznaczają czystość i niewinność, a czerwone miłość i szacunek dlatego przeważnie kupuje się kwiaty koloru białego i czerwonego na pogrzeb czy czyiś grób.

- Hej mamo... - Położyłem kwiaty na nagrobku i wyjąłem z kieszeni zapalniczkę podpalając znicz, który odłożyłem na nagrobek odmawiając modlitwę. Zauważyłem, że Kuroo stoi trochę dalej, ale nie zwróciłem na to zbytniej uwagi.

- Możesz nie być ze mnie dumna, ale muszę ci to powiedzieć. Możesz nie wiedzieć, ale przeżyłem przez ostatnie dni naprawdę wiele złych rzeczy... Ciocia chce mnie zapisać do psychiatry, a ojciec pewnie pójdzie do więzienia. Jak się uda to ciocia przejmie prawo opieki nade mną, ale jest coś jeszcze. Na obozie poznałem pewnych chłopaków, Sune Rintaro, Osamu i Atsumu Miye, Tendo Satoriego, Sakuse Kiyoomiego, Kageyame Tobio, Shoyo Hinate i Tsukishime Kei'a. Dzięki nim poznałem inne życie, które tobie się nie spodoba, ale czuje sie... Wolny. Zacząłem palić i pić alkohol, a nawet wziąłem narkotyki. Przeze mnie się w grobie przewracasz. - Łzy zaczęły spływać mi po policzkach - Niszczę się od środka, fizycznie jak i psychicznie... Ale mam Kuroo, mojego chłopaka. Tak. Mam chłopaka i może się cieszysz, że to właśnie Kuroo... Może on mnie wyciągnie z tego wszystkiego? Może trochę... Ograniczyłem alkohol, ale co do papierosów to nie bardzo... Możesz nie lubić chłopaków, ale ja ich lubię. Są dla mnie jak bracia, kocham ich jak braci. Nikt mi ciebie nie zastąpi, ale przy nich czuje sie dobrze i bezpiecznie. Kuroo i oni mnie wspierają... Szczególnie po tym co zrobił mi taki Suguru. Uwierzysz, że twój cichy synek, twoje ukochane oczko w głowie, które tak bardzo kochasz zostało zgwałcone? Wiesz jak mnie to wszystko przerasta? Kuroo na obozie się do mnie odzywał, a ja sobie wyrwałem żyletką jego imię i nazwisko. Wiesz, że czasami mam ochotę zniknąć? - zacisnąłem dłoń na wisiorek - Ale nie mogę bo zostawię i z ranie moich bliskich, a tego nie chce... Bardzo mi na nich zależy, ale ja już nie daje rady... Niszczę ci teraz urodziny moim użalaniem sie... Przepraszam mamo. Pewnie masz już mnie za to dosyć i chcesz bym poszedł... Ale wiesz... Ja cie kocham i to bardzo, nikt mi cię nie zastąpi. Nikt nie zastąpi mi matki - Upadłem na kolana dalej trzymając wisiorek przy sercu, zacząłem dusić się własnymi łzami. Dlaczego to tak wszystko boli? Dlaczego nie mogę być normalny?!

- Kenma? - Kuroo do mnie podbiegł i złapał za ramię. Odtrąciłem go, ale czemu? Sam nie wiem...

- Zostaw! - Krzyknąłem.

- Zostaw mnie! Chce... Być sam...! - Zacząłem kaszleć, w ogóle nie mogłem zabrać powietrza.

- Kenma... Spokojnie... Wdech i wydech - Kuroo pomału do mnie podchodził. Płakałem i się dusiłem, ale powoli mogłem już oddychać. Tetsuro złapał mnie za dłoń, a gdy nie zobaczył sprzeciwu to lekko mnie objął.

- Wdech i wydech... Na spokojnie skarbie... - Brałem na spokojnie wdech i wydech, aż w końcu sie uspokoiłem.

- Przepraszam... Nie chciałem cię odtrącić... To przez emocje... Kuroo przepraszam... - Wtuliłem sie w jego tros.

- Nic sie nie stało... Wszystko jest już dobrze słonko... - Pocałował mnie w czoło.

- Możemy już wracać...? - Zapytałem z nadzieją. Kuroo pokiwał głową na "tak"  i ruszyliśmy w stronę bramy, ale zatrzymałem sie na chwilę i od wróciłem w stronę grobu mamy.

- Wszystkiego najlepszego mamo... - Uśmiechnąłem sie lekko i razem z Kuroo opuściliśmy cmentarz. Nie spodziewałem się jednak pewnej niespodzianki od niego.

◦•●◉✿  ✿◉●•◦

Przepraszam że rozdział taki krótki, ale mam dużo spraw na głowie...
Ale postaram się by następny był jeszcze dłuższy!

Let Me Drown "Loving You Is A Losing Game" |Kuroken|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz