V.5.

196 38 22
                                    

Popołudnie i wieczór u Cardwellów był przyjemnym doświadczeniem. Lady Joan była naprawdę przemiła, a sir Bernard rozkręcił się i zabawiał ją dowcipami z wyższych sfer. Kiedy Chester odwoził ją do domu po dziewiątej, czuła się już zupełnie swobodnie.

– Dziękuję, że mi towarzyszyłaś u rodziców – podziękował, kiedy zatrzymał się już przed bramą Blooming Orchid.

– Cała przyjemność po mojej stronie.

– Naprawdę, to wiele dla mnie znaczy.

– Rozumiem. Masz bardzo miłych rodziców – zauważyła, zanim wysiadła.

– Ellie, to będzie dla mnie dość ciężki tydzień w pracy, ale mam nadzieję, że spotkamy się na przyszły weekend?

– Oczywiście. A potem pojadę do Stoney Acres do końca lata. Będziesz mnie odwiedzał?

– Wiesz, że tak.

– Świetnie. Do zobaczenia, Chesterze.

– Najpierw do usłyszenia, skarbie. Zadzwonię jutro – obiecał, po czym pocałował ją gorąco.

Ellie wróciła do domu. Nikt jej nie zatrzymywał, nikt nie wypytywał i przez myśl jej przemknęło, że rodzice i siostra pewnie by nawet nie zauważyli, gdyby się wyprowadziła.

*

Ten tydzień bez Chestera był tak nużący, że nawet książki nie były w stanie zapewnić jej rozrywki. Dwa razy dała wyciągnąć się siostrze na zakupy i raz na przyjęcie na basenie u Cordelii. Oczywiście była tam prawie najstarsza, przez co czuła się nieco dziwnie. Towarzystwo Cordelli nie przypadło jej do gustu. Sąsiadka nie zamierzała chyba nigdy dorosnąć. W dodatku raz czy dwa obiło się Ellie o uszy, jak plotkowała na jej temat. Słowa „Co Cardwell w niej widzi?" były aż nadto wymowne.

Cowieczorne rozmowy z Chesterem były przyjemnym przerywnikiem w tym nudnym czasie.

W końcu oboje doczekali się weekendu. Spotkali się w piątek na kolacji, spędzili resztę wieczoru w mieszkaniu (a dokładniej w sypialni) Chestera, który potem odwiózł ją do domu, niecierpliwie czekając, aż Eleanor ogłosi rodzicom, że zostaje u niego na noc. W sobotę spotkali się już na lunchu i Ellie została u niego do wieczora, a w niedzielę minęli się z państwem Cardwell na pikniku charytatywnym. Rodzice Chestera byli tam do południa, a on i Eleanor po południu. Pozwolili nawet się sfotografować dziennikarzom, więc stało się jasne, że nie ma już odwrotu. Od tej pory wszyscy będą kojarzyć ich razem.

Chester odwiózł Ellie do domu w niedzielę późnym wieczorem, obiecując, że piątek przyjedzie do niej do Stoney Acres na cały weekend.

W poniedziałek Eleanor spakowała się na dwa tygodnie na wieś. Camilla nadal odmawiała wspólnego wyjazdu, więc starsza z sióstr wyruszyła zaraz po lunchu sama. Czekały ją dwie godziny drogi, akurat, żeby jeszcze zdążyć pojeździć konno przed zapadnięciem zmroku.

Tym razem na szczęście nie padało, więc jej błękitne autko po przyjeździe nadal było błękitne. Tylko trochę się zakurzyło na gruntowej drodze, ale to było do ogarnięcia. Wystarczyło je opłukać i zamierzała to zrobić niezwłocznie po rozpakowaniu się.

Tym razem obyło się bez niespodzianek i w drzwiach przywitał ją pan Sanders.

– Dzień dobry, panno Bethell. Witamy w Stoney Acres. A gdzie siostra?

– Dzień dobry. Camilla zdecydowała jednak, że zostanie w domu. Może przyjedzie z rodzicami na ostatni weekend wakacji. Znowu jestem sama.

– Czy ma pani jakieś szczególne potrzeby?

DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz