Gdy drzwi się zamknęły swoje spojrzenie skierowałam na Rudolfa i Bellę. Nie wyglądali na zbyt złych ani też szczególnie radosnych. Spojrzeli na mnie, a Bella złapała mnie za bark i usadowiła na łóżku. Nie sprzeciwiałam się, w przypływie złości wstałam, a długi czas w tej pozycji sprawił, że zaczęły boleć mnie nogi.
— Chyba mocno się pokłóciliście — stwierdziła czarnowłosa. — o co poszło?
Byłam świadoma, że słyszała pewnie większość moich słów. Chciała się upewnić, że kontekst był właściwy, a cała ta sytuacja była wyrwana z kontekstu. Wstałam i podeszłam do biurka, gdzie leżał zgnieciony list. Rozwinęłam go z zamiarem przeczytania.
— O to — powiedziałam zaczynając wyjaśniać, co się stało. List podałam dla małżeństwa, żeby mogli go przeczytać. — kilka dni temu napisał do mnie, ale zniszczyłam ten list. Nie mam pojęcia, co o tym myśleć.
Ponownie usiadłam na łóżku. Potrzebowałam pewności i stabilności, której ostatnimi czasy bardzo mi brakowało. Dużo osób kierowało mnie właśnie do Lestrange'ów, a teraz mówiąc im o tym czułam cholerną niepewność. Nie byłam pewna, czy potwierdzą moje obawy czy może je odrzucą. Każda opcja wydawała się zła.
— Słyszeliśmy jak jakiś czas temu Czarny Pan rozmawiał z Iwanem — zaczął Rudolf. — ale to było z miesiąc temu. Rozmawiali o tobie, Voldemort bardzo chciałby mieć cię w swoich szeregach, bo twoja moc jest bardzo silna. Niemal niezniszczalna, a to daje duże wpływy. Możesz być zagrożona.
Pokiwałam głową w zrozumieniu. Jednak to nadal nie była odpowiedź, której oczekiwałam.
— Mówili też coś o listach — dodała Bella. — i świstokliku. Na twoim miejscu uważałabym na nieznane sowy i sprawdzała dokładnie wszystko, co do ciebie przechodzi. Wszystko co nieznane i podejrzane nawet nie dotykaj. Jeśli jeden z listów okaże się świstoklikiem, nie będzie już odwrotu. Nawet my wtedy nie będziemy w stanie ci pomóc. Dobrze postępujesz nie odpisując, bo będzie myśleć, że albo Ministerstwo je przechwytuje albo po prostu nie docierają. Nie znamy jego intencji, ale z pewnością nie są one czyste.
— A co jeśli będzie próbował znaleźć ze mną fizyczny kontakt? — zapytałam. — zna przecież adres mojego zamieszkania. Wie, że może mnie znaleźć w Hogwarcie, a zasady nie zabraniają mu spotkać się ze mną.
Lestrangowie wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Wrócili wzrokiem do mnie i już wiedziałam po ich uśmiechach, że to co usłyszę może mi się spodobać.
— Ale decyzja o tym, czy się takie spotkanie odbędzie — zaczął Rudolf. —należy do ciebie. Jeśli nie zechcesz, żeby do niego doszło..
Urwał zdanie i ręką wskazał na małżonkę.
— .. to tak się stanie — dokończyła Bella. — a zlekceważenie zasad rodu jest równoznaczne z wykroczeniem poza granice prawa ogólnego. Iwan Devil poniósłby tego ogromne konsekwencje, a dołączając do tego śmierciożernictwo, zabójstwo i wiele innych to będzie dożywocie.
Pokiwałam powoli głową. Wystarczyło jedno moje słowo, żeby mój ojciec przestał mnie prześladować do końca życia. Jedno skinięcie palcem, żeby zniknął z niego raz na dobre. Dlaczego więc pozwalałam, aby jego jedna decyzja z przeszłości tak wpływała na mnie? Mogłam być przecież szczęśliwa, ale czy zasługiwałam na szczęście? Być może była to cholerna karma, która miała mi udowodnić, że ja też nie jestem tu bez winy. Moje cierpienie mogło być wynikiem mojego własnego egoizmu lub podłości, z którymi przecież praktycznie się urodziłam.
— Nie myśl o sobie przez to źle — usłyszałam głos mężczyzny. Wtedy zdałam sobie sprawę, że znowu się zamyśliłam. Za często to robię. Moja matka chrzestna gładziła mnie po włosach. — jeśli komuś twoja decyzja się nie spodoba, to wcale źle o tobie nie świadczy. Zasługujesz na szczęście, Crystal.
CZYTASZ
Czarnowłosa wila | Theodore Nott
Fanfiction" - Crystal Harper Devil - jego donośny głos odbił się od ścian wracając do mnie ze zdwojoną siłą. - w tej chwili rozkazuję ci odwrócić się i mnie wysłuchać! - Devil-Black - odpowiedziałam spokojnie odwracając się w stronę mężczyzny. Nastała chwila...