ℭ𝔥𝔞𝔭𝔱𝔢𝔯 𝔱𝔴𝔢𝔫𝔱𝔶 𝔬𝔫𝔢

315 21 6
                                    

Draco's POV

Otworzyłem drzwi i ruszyłem w stronę schodów. Moje serce waliło i do tej pory łzy spływały po moich policzkach. Modliłem się, żeby nie spotkać ojca, ale niestety moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Mijałem jego gabinet, kiedy nagle drzwi się otworzyły.

– Draco. – mruknął.

Wzdrygnąłem się, ale nie zwolniłem kroku i dalej wchodziłem po schodach. Na szczęście byłem do niego zwrócony tyłem, więc nie mógł zobaczyć mojej twarzy. Moje serce na chwilę zamarło, kiedy zorientowałem się, że idzie za mną.

– Zatrzymaj się, synu. – powiedział chłodno.

– Nie będziesz mi mówił, co mam robić. Poza tym, nie rozumiem, dlaczego miałbym się zatrzymać. – odparłem, pokonując następne stopnie.

– Ponieważ mam ci do powiedzenia kilka rzeczy.

Zatrzymałem się gwałtownie. Czyżby dowiedział się, gdzie chodzę albo poznał inny mój sekret? Zakręciło mi się w głowie i musiałem złapać się poręczy, żeby nie upaść.

– Tak? – zapytałem, nadal stojąc do niego tyłem.

Nie mogę pozwolić, by zobaczył moją twarz, bo wtedy dowie się całej prawdy i mnie zabije. Ale może taka śmierć nie byłaby wcale najgorsza? Ale nie chcę umierać, nie teraz. Muszę żyć dla Harry'ego. Czuję, że nie mogę go teraz tak po prostu zostawić po tym, co dla mnie zrobił.

Ojciec zaczął się do mnie zbliżać i z każdym pokonanym przez niego stopniem, moje nogi stawały się coraz miększe, a dłoń coraz mocniej zaciskała się na różdżce w kieszeni. Nie mogłem już dłużej ukrywać mojego drżącego oddechu.

Gdy był tylko kilka stopni za mną, tak cholernie bardzo chciałem po prostu uciec, ale wiedziałem, że jak to zrobię, to potem publicznie nazwie mnie pierdolonym tchórzem, czego mimo wszystko wolę uniknąć. Nawet nie próbowałem zetrzeć łez z policzków, bo wiedziałem, że on już wie.

– Synu... – zaczął chłodno i z nutą wściekłości.

– Przejdź do sedna, bo nie mam całego dnia, jakbyś nie zauważył.

– Chciałem powiedzieć „przepraszam", ponieważ...

– Ponieważ co?! – przerwałem mu i odwróciłem się w jego stronę.

W jego oczach widziałem łzy, co mnie poruszyło i chciałem mu wybaczyć wszystko, ale moment później przypomniałem sobie, co zrobił mi niecałe dwadzieścia cztery godziny temu i już byłem pewien, że nigdy mu tego nie wybaczę.

– Ojcze, kurwa, zepsułeś wszystko! Rozumiesz?! Wszystko! – mój głos łamał się, jak mówiłem, ale kontynuowałem niezrażony mimo szoku w jego oczach – Myślisz, że co?! Że ci wybaczę to, jak mnie traktowałeś przez te wszystkie lata?! Wszystko, co robiłeś, to robiłeś dla cholernych interesów! Nawet MNIE zrobiłeś tylko dla twoich jebanych interesów!

– Draco... – mruknął z desperacją, ale kontynuowałem.

– Wiesz, dlaczego to robisz!? – chciał coś powiedzieć, ale byłem szybszy – Dla cholernych interesów! Znowu próbujesz wszelkich sposobów, żeby tylko uratować swój własny tyłek!

– To nie... – zaczął.

– Dziwię się, dlaczego po tym wszystkim, co mi zrobiłeś, zresztą nie tylko mi, ale też swojej własnej żonie... Jak ty możesz ze sobą żyć? Wcale nie dziwię się, że nie umiesz wytrzymać na trzeźwo i sięgasz po ten cholerny alkohol! Kiedyś wszystko robiłeś z myślą o przyszłości, ale czy pomyślałeś, jakie to wszystko może mieć skutki za dłuższy czas?! Czy chociaż raz pomyślałeś, że przez to obaj możemy trafić do Azkabanu?!

ℭ𝔬𝔫𝔰𝔢𝔮𝔲𝔢𝔫𝔠𝔢𝔰 𝔬𝔣 𝔠𝔬𝔬𝔭𝔢𝔯𝔞𝔱𝔦𝔬𝔫 // 𝔡𝔯𝔞𝔯𝔯𝔶Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz