5 lat wcześniej.
Uchyliłem lekko powieki i od razu je zamknąłem przez oślepiające, białe światło. Zamrugałem kilka razy, by pozwolić oczom przywyknąć i rozejrzałem się po niewielkim pomieszczeniu. Byłem w szpitalu. Wszystkie wydarzenia z ostatnich dni zaczęły do mnie wracać, mój oddech diametralnie przyśpieszył, gdy wypełniło mnie przerażające uczucie pustki. Moja dłoń automatycznie powędrowała na brzuch, a łzy zaczęły płynąć po policzkach jak oszalałe, gdy pod palcami wyczułem opatrunek. Szlochałem, łkałem, zanosiłem się, dusiłem się łzami i nawet nie próbowałem tego powstrzymać. Otworzyłem załzawione powieki, dopiero gdy usłyszałem że drzwi sali się otwierają, zobaczyłem w nich znajomą twarz swojej rodzicielki, która powoli podchodziła do mojego łóżka.
- Louis - wyszeptała, łapiąc moją dłoń w swoją.
- Powiedz że ona żyje, powiedz że urodziła się zdrowa, proszę - pociągnąłem mocno nosem i wytarłem go wierzchem dłoni.
- Przykro mi Loulou - spuściła wzrok i pogładziła moje knykcie opuszkami swoich palców.
Czułem jak moje serce łamie się na kilka kawałków, a te kawałki na kolejne i jeszcze kolejne, aż w końcu zostaje z niego tylko proch, którego nie da się posklejać, nieważne jak bardzo ktoś by chciał, można było je jedynie zamieść i wrzucić do kosza na odpadki.
Teraz.
Oczami Skyler
Siedzę w swoim pokoju, na górze piętrowego łóżka i bawię się nitką, która zwisa z rękawa mojej bluzeczki. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, dlatego udałam że boli mnie brzuch, by opiekunka pozwoliła mi nie iść do świetlicy. Mój plan poskutkował, dlatego mogłam teraz spokojnie siedzieć i wpatrywać się w ścianę przede mną. Westchnęłam cichutko i spojrzałam w dół na swoją rękę, gdy zorientowałam się że nitka urwała się, przez zbyt mocne nakręcanie jej na palec. Odwinęłam różowy sznureczek z kciuka i przejechałam opuszkiem po lekkim śladzie, który po nim pozostał. Musiałam znaleźć sobie nowe zajęcie, więc ostrożnie zeszłam z łóżka i przemaszerowałam kilka razy po pokoju, szukając czegoś co mogłoby zająć mój czas przez najbliższe minuty, albo godziny. Nie znalazłam niczego interesującego, więc podeszłam do drzwi, ustałam na paluszkach by dosięgnąć klamki i uchyliłam lekko drzwi, po to by następnie włożyć głowę w powstałą przestrzeń i ocenić czy korytarz jest pusty, na moje szczęście był, dzięki czemu mogłam wyjść ze swojego pokoju. Spacerowałam dobrze znanym mi holem, ciągnąc za sobą dłoń, którą trzymałam na chropowatej ścianie. Nuciłam pod nosem piosenkę, która przyśniła mi się kilka razy i owijałam pasemko moich kręconych włosów na wskazujący palec. Doszłam do recepcji i zapukałam w bok blatu, by za moment ujrzeć Dore. Dora była moją ulubioną panią w domu i chciałabym żeby to ona była opiekunką mojego przedziału wiekowego. Była bardzo miła, a jej skóra tak ładnie świeciła, gdy promienie słońca padały na jej bladą twarz, ale to co najbardziej w niej lubiłam to włosy, piękny długi, siwy warkocz. Dora zawsze mówiła, że czas goni ją zbyt szybko, ale ona ucieka, więc udaje mu się dosięgnąć jedynie jej włosy, dlatego mają taki kolor.
- Cześć kruszynko, nie powinnaś być teraz z innymi dziećmi? - złapała mnie pod pachami, a następnie podniosła i usadziła na blacie, tuż obok jej laptopa. Spuściłam głowę i spojrzałam na swoje poobdzierane buciki. - Sky kochanie, powinnaś przebywać z rówieśnikami - ponownie usłyszałam jej łagodny głos, a zaraz po tym jej dłoń zagarnęła kosmyk moich włosów za ucho.
- Nie lubię ich - pomachałam nogami i rozejrzałam się po biurku na którym siedziałam. Uśmiechnęłam się szeroko i przesunęłam lekko w bok by dosięgnąć dłonią radia. Spojrzałam pytająco na recepcjonistkę, a gdy skinęła głową nacisnęłam guziczek i uruchomiłam sprzęt. Kręciłam przez chwile pokrętłem, by znaleźć stację z piosenkami i jęknęłam niezadowolona, gdy na każdej z nich mogłam słyszeć tylko głos jakiegoś reportera.
CZYTASZ
I was dreaming about you. l.s one shot
FanfictionSkyler przebywa w sierocińcu, gdzie czeka na swoich prawdziwych rodziców. Wierząc że kiedyś jej rodziców połączyła melodia uczuć, postanawia ich odnaleźć śladem piosenki, o której śni prawie każdej nocy. Louis I Harry są przekonani że Louis poronił...