ROZDZIAŁ 15

1.1K 23 8
                                    

- co tu robisz?- Spytalam, odchylając głowę od torsu brata.

- odwiedzam swoją siostrę?- czułam to, w głębi duszy wkedzialam że nie ominie mnie prywatna rozmowa z chłopakiem. Czułam ogromnie gęsta atmosfere między Ethanem a Jacobem.

- działa ci telefon?-.spyyal brat, a ja zmarszczyłan brwi i dyskretnie spojrzałam na Ethana.

- tak, ostatnio odebrałam z naprawy.

- to dobrze.- mruknął.- musimy pogadać.

- o czym?

- zaraz się dowiecie.- powiedział i poszedł usiąść na kanapę.

Razem z Ethanem poszliśmy w jego ślady i teraz wszyscy siedzieliśmy naprzeciwko siebie.

- a więc?- przerwałam niekomfortową ciszę.

- a więc... Przyleciałem po ciebie. znaczy, nie na stałe, ale na trzy dni.

- masz zamiar wziąć ją do swojego Ojca?- syknal Ethan.

- spokojnie.- uciszyłam chłopaka.- kiedy?

- jutro.- odpowiedział jeszcze ciszej niż wcześniej.-.mel, słuchaj wiem, że go nienawidzisz, ale Carlos chce cię poznać i spędzić z tobą swoje urodziny.- i cisza, jedno zdanie wystarczyło, abym przypomniała sobie nawet te najgorsze wspomnienia. Zaniemówiłam.

- jeśli chcesz, Ethan poleci z tobą.- mruknął.-nadal nie wiem, co się zmieniło pomiędzy wami. Przecież ty go nienawidziłaś!- no właśnie, co się między nami zmieniło?

Czy chociaż ja poznam odpowiedź na to pytanie? Czy chociaż Ethan zna odpowiedź na to pytanie?

- mel, wszystko wporzadku? Pobladłaś.

- tak, tak.- przymknelam.

- o której mamy lot?- spytał Ethan.

- o jedenastej.- odpowiedział Jacob a ja westchnęłam.

- idź się spakować Ethan.- ponagliłam a on się posłuchał.

Po krótkiej wymianie zdan z Jacobem, poszłam do swojej sypialni aby spakować walizkę. Niby były to tylko trzy dni, ale żeby zapiąć walizkę, musiałam na niej usiąść.

Usiadłam na łóżko czując zmęczenie, dochodziła pierwsza w nocy, a muszę wstać przed ósmą.

Gdy przebrałam się w piżamę, usłyszałam ciche pukanie do drzwi, i rzuciłam ciche proszę, aby chłopak mógł wejść.

- śpisz?

- nie.- rzuciłam szybko.

- pogadamy? Wiesz, tak jak kiedyś.- powiedział jacob wysilając się na uśmiech.

- a, tak, tak, jasne.- rzuciłam.- jest coś, o czym konkretnie chciałes pogadać?

- w zasadzie... To tak.

- więc mów.

- ile razy brałaś udział w wyścigach?- spytał a ja nie rozumiałam o co mu chodzi.- w sensie po tym, jak się dowiedziałem.

- jeden.- skłamałam, a w zasadzie nawet nie wiedziałam co było kłamstwem. Nie pamiętam dokładnie ile razy. Nie pamiętam że wogole brałam udział w jakim kolwiek wyścigu.

- ale wszystko już gra tak? Nikt cię nie wykorzystywał? - spytał z widoczną troską.

- nie, spokojnie, wszystko gra.-powjedzialam.- a ty? Jak sobie radzisz w Londynie?

- jest.. jest dziwnie, Londyn przez to że jest stolicą jest bardzo tłoczny, owiele bardziej niż Liverpool.

- poznałeś kogoś?

Romanse After The Bet.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz