- Ah to jutro jest mecz? - zapytał chłopak nieco się ożywiając i nagle przypomniał sobie swoją ubiegłą rozmowę z Jamesem o tym, że jutro będzie nowa szansa na zobaczenie Ver w swoim żywiole
- Oczywiście - powiedziała z lekkim uśmiechem dziewczyna i spojrzała na Syriusza, który nagle zaczął się uśmiechać szerzej, a widząc jego trochę chytry wyraz twarzy przypomniała sobie, że przecież jeszcze najbliższe dni miał zostać w skrzydle, nie mogąc wstać z łóżka, a co dopiero wyjść ze skrzydła czy wyjść na boisko na zimny listopadowy wiatr.
- W takim razie będę w pierwszym rzędzie przyjaciółko moja - oświadczył śmiejąc się, kiedy puchonka na niego spojrzała z lekkim zrezygnowaniem, po czym zadała pytanie, które jeszcze bardziej go rozbawiło
- Coś ty znowu wymyślił?
- Ja? - udał zdziwionego, ale mimo tego słychać było jego samozadowolenie i satysfakcję z tego, że udało mu się zarazić dziewczynę, mimo, że w jej wypadku zrezygnowanym, ale tak czy inaczej lekkim uśmiechem - To bezpodstawne oskarżenia...
- Jak bezpodstawne to ja jestem matką Dumbledore - stwierdziła ironicznie, słysząc nagle do tej pory wstrzymywany śmiech gryfona
- Ja nie wiedziałem, że ty taka stara jesteś, ile to już lat w tym roku, babciu?
Usmiech Veronicy poszerzył się, jednak teraz był on o wiele bardziej promienny niż ten wcześniejszy, choć nawet mimo tego nie mogła zapomnieć oczywiście o obowiązkowym odgryzieniu się Syriuszowi.
- Tajemnica, a poza tym kultura mówi, żeby nie wypytywać kobiet o wiek Syriuszu - powiedziała dziewczyna z uśmiechem po czym chciała coś jeszcze dodać, kiedy usłyszała jak drzwi od skrzydła skrzypią przeraźliwie, zaznaczając to, że ktoś wszedł do pomieszczenia z korytarza.
Lupin odwróciła się w tamtym kierunku, zauważając Nicolasa, który szedł do niej szybkim krokiem, przez co uniosła brew i odsunęła się lekko od Syriusza, z którym do tej pory siedziała całkiem blisko siebie. W dodatku zabrała też rękę z materaca łóżka Syriusza, która jakimś cudem znajdowała się całkiem blisko dłoni chłopaka.
- Co jest Nick? - dziewczyna spojrzała na puchona spokojnie, nagle unikając patrzenia na Syriusza, w środku czując lekkie zawstydzenie, że zastał ich podczas jednej z ich wspólnych rozmów i docinków
- Mamy jeszcze jeden trening jutro rano Ver - Diggory uśmiechnął się lekko widząc dziewczynę przy Blacku i oparł się o rurkę przy jego łóżku - Nasz ukochany kapitan drużyny chce znów widzieć cię na miotle.
Veronica słysząc już jak ten zaczynał zdanie, od razu zapomniała o swoim zawstydzeniu i przewróciła oczami. Niby zgadzała się ze zdaniem tamtego chłopaka, które ten kiedyś im powiedział. A stwierdził w tedy, że aby mieć formę i zawsze szansę na zwycięstwo w meczu, trzeba poświęcić wiele czasu na ćwiczenia i treningi, jednak mimo częściowej zgody z nim nie była zdania, że tych treningów ma być aż nazbyt dużo.
- Który to już w tym tygodniu? - zapytała patrząc na ciągle uśmiechniętego przyjaciela, który jak idiota, w interpretacji dziewczyny uśmiechał się w kierunku Syriusza, najwyraźniej mając jakiś komentarz w zanadrzu do wykorzystania, dlatego dziewczyna postanowiła go zahamować przed przedwczesnym wypowiedzeniem go i patrząc na niego dodała, może i nieco nazbyt gwałtownie - Kiedy?
Puchon z kolei miał świetny zmysł obserwacji i jeszcze jak wchodził zauważył zawstydzenie dziewczyny, któremu towarzyszyło lekkie , trochę skrępowane odsunięciem się, dlatego chciał rzucić jakimś podtekstem, jednak kiedy zauważył wzrok Lupin, powstrzymał się i tylko odpowiedział na pytanie.
- Jutro po piątej rano - powiedział uśmiechnięty, z jakiegoś powodu wiedząc, co będzie dalej
- I ty mi dopiero teraz mówisz? - spojrzenie Veronicy zmieniło się ze ostrzegawczego na zrezygnowane
- Dopiero teraz Cię znalazłem, nie myślałem, że o tej godzinie Cię tu znajdę - wybronił chłopak z uśmiechem i spojrzał na Syriusza, który do tej pory jedynie uśmiechał się i przysłuchiwał ich rozmowie - Nie wiedziałem, że o tej godzinie rozmawiacie
Gryfon najwyraźniej wyczuł sens tego co powiedział Diggory, jednak nie skomentował tego w żaden sposób dopóki nie usłyszał pytania, które Nick skierował do jego osoby.
- A ty jak się czujesz po akrobacji na meczu?
- Już świetnie, dzięki za troskę - zaśmiał się ciemnowłosy i przetarł dłonią twarz, po tym uśmiechając się do Veronicy - Miałem zostać tu jeszcze trochę, ale słyszałem, że będzie ciekawy mecz do obejrzenia jutro więc będę w pierwszym rzędzie
- Myślę, że będzie to zaszczyt dla nas wszystkich Syriusz
Gryfonowi najwyraźniej spodobała się wymiana zdań z chłopakiem, dlatego poprawił się wygodniej na łóżku po raz kolejny, by móc jeszcze chwilę, zanim dwójka puchonów odejdzie, móc porozmawiać z nim o tym wszystkim w wygodniejszej pozycji, razem ze znanym już wszystkim huncwockim uśmiechem, który często również podbijał serca wielu dziewczyn ze wszystkich domów Hogwartu a nawet i innych.
- Spodziewam się tego, ale przecież nie mógłbym was zostawić bez najlepszej cheerleaderki
Nick i Veronica nie powstrzymali się i parsknęli krótkim śmiechem razem z Syriuszem po czym niestety zniechęceni musieli zbierać się do snu, by być jutro wyspanym nie tylko na mecz ale i na trening, który, jak sobie uświadomili w momencie kiedy spojrzeli przez okno, będzie prawdopodobnie jeszcze przed wschodem słońca, zważywszy na to o jakich godzinach wschodzi i zachodzi słońce w listopadzie.
Po chwili niestety, musieli już iść, wcześniej pożegnawszy się z młodym Blackiem, jednak kiedy już ze skrzypieniem otwierali drzwi, czuli na sobie spojrzenie szaroniebieskich oczu, które do niego należały. Dlatego właśnie czując to uczucie Veronica odwróciła się jeszcze na moment do niego i uśmiechnęła się machając mu, na co Syriusz odpowiedział tym samym z coraz to nowymi, krążącymi w nim uczuciami.
Mógł szczerze powiedzieć, że właściwie coraz bardziej przyzwyczajał się do towarzystwa siostry jego przyjaciela w jego życiu. W jakiś sposób chłopak czuł, że jest inna od dziewczyn jakie do tej pory spotkał, troszczyła się o niego oraz starała się pomóc każdemu kogo spotkała i chyba te cechy były jednymi z tych które imponowały mu w niej najbardziej. Cóż. Powoli zaczynał się przywiązywać.
Choć zanim sam do tego doszedł z korytarza usłyszał najpierw krótkie przywitanie paru osób a potem donośny głos który znał aż za dobrze, głos Jamesa Pottera, znów śmiejącego się z czegokolwiek co zobaczył.
To właśnie wyrwało Syriusza ze wszelkich przemyśleń i skupiło jego uwagę głównie na zbliżających się krokach przyjaciół oraz przeraźliwym skrzypieniu drzwi skrzydła szpitalnego, przez które jeszcze chwilę temu wyszła dwójka puchonów.
Uśmiechnął się widząc ciemną czuprynę chłopaka i okulary które znowu były sklejone, najwyraźniej przez niego na szybko, bo najpewniej zapomniał znów o tym że ma różdżkę i po prostu skleił to taśmą. Jednak nawet za grubego pasa białej taśmy widać było jego roześmiane oczy a wzrok przykuwał uśmiech kiedy przybliżał się do przyjaciela.
- Witam chorego kundla, słyszałem, że chcesz wyjść na jutro przyjacielu.
Black roześmiał się krótko i pokiwał jedynie głową.
- Chcę.
CZYTASZ
Przyjaźń Gryfona | Syriusz Black
Fanfiction"- Lunatyku. Nigdy nie przyznałeś się że masz siostrę - wtrącił po chwili z zalotnym uśmieszkiem .. - Bo może nigdy go o to nie pytałeś - odpowiedziała mu zwycięsko dziewczyna zabierając od niego rękę zaczęła iść przed siebie...„