VI.5.

180 38 38
                                    

Chester zawiózł ją do włoskiej restauracji, w której byli na pierwszej randce. Rozmawiali głównie o pracy Ellie, bo to było dla niej nowe zajęcie. Potem pojechali do niego z deserem na wynos. Cardwell zachowywał się bez zarzutu, przez cały wieczór był dżentelmenem i nie robił żadnych niestosownych aluzji. Eleanor nawet by to było na rękę, gdyby nie fakt, że to zachowanie zupełnie nie pasowało do Chestera, którego już trochę poznała. On lubił wychodzić poza konwencję. Bawiły go frywolne żarciki i niedopowiedzenia. Teraz był dziwny. Aż zbyt poprawny.

Ellie nie komentowała jednak tej zmiany z nadzieją, że niedługo wszystko się wyjaśni. Kiedy jednak znalazła w jego łazience mały flakonik damskich perfum, coś zaczęło jej świtać. On kogoś ma na boku. Traktuje mnie jak wyzwanie. Chodzi mu o moją pozycję, nie o mnie. Jak ja się mogłam nie połapać?

Kiedy Chłopak odwiózł ją pod dom rodziców, cmoknęła go w policzek, zanim wysiadła.

– Do widzenia, Chesterze.

– Do zobaczenia, Eleanor. Śpij dobrze – pożegnał się chłodno. – Zobaczymy się jutro albo w niedzielę?

Ellie się zatrzymała.

– Nie spytałeś dziś nawet, czy zostałabym u ciebie na noc.

– Przecież wiem, że byś nie została.

Skoro jesteś taki przekonany, to pewno nie zostanę – pomyślała z ulgą, przypominając sobie dzisiejszą rozmowę z tatą.

– Nie chcę się już z tobą spotykać, Chesterze – wypaliła, po czym wysiadła z auta i zamknęła za sobą drzwi.

Chester wyskoczył ze swojej strony i zabiegł jej drogę.

– Co to ma znaczyć, Eleanor?

– Przykro mi. Nic z tego nie będzie.

– Oszalałaś? Przecież pasujemy do siebie idealnie, nasi rodzice...

– Nasi rodzice nie mają nic do tego.

– Ale ja...

– Twoja znajoma zostawiła tym razem flakonik perfum w łazience.

– To sprzątaczka, mówiłem ci!

– Musisz jej nieźle płacić, skoro stać ją na takie perfumy.

– Ellie! – Spojrzał na nią żałośnie. – Mi naprawdę na tobie zależy.

– Dziwnie to okazujesz. Najpierw chciałeś tylko seksu, teraz jesteś zimny jak ryba.

– Będę o ciebie walczył.

– Nie wiem, jak masz zamiar to zrobić, skoro ja już tego nie chcę.

– Zapraszam cię na bal – wypalił.

– Słucham?

– Attorneyowie raz w roku urządzają bal charytatywny. Twój szef i mój szef. Zapraszam cię jako osobę towarzyszącą. Chcę pokazać wszystkim, że jesteś moją wybranką. Daj mi szansę. – Znowu spojrzał na nią wzrokiem proszącego spaniela.

– Kiedy jest ten bal?

– Za trzy tygodnie, w sobotę, dwudziestego piątego września. Pójdziesz?

Ellie zawahała się. To prawda, nie miała żadnych dowodów na to, że Chester był wobec niej nieuczciwy. Tylko poszlaki. W dodatku sama nie wiedziała, jak miałaby wyjaśnić rodzicom fakt zerwania z Cardwellem. Potrzebowała się upewnić.

– W porządku. Pójdę z tobą na ten bal pod warunkiem, że do tej pory nie będę miała do ciebie żadnych zastrzeżeń.

– A teraz jakie masz?

– Zachowujesz się dziwnie.

– Poprawię się, Ellie. Po prostu myślałem, że przeszkadzała ci moja atencja.

– Chesterze, żeby coś mogło być między nami, musimy najpierw być przyjaciółmi. Bez tego się nie uda. Bądź ze mną szczery i szanuj moje zdanie. O tyle cię proszę.

– A co z miłością? Nie kochasz mnie?

– Mam nadzieję, że to przyjdzie z czasem. Jeśli nie, będzie ciężko.

– Więc ja też mam taką nadzieję.

Chester pochylił się i pocałował dziewczynę w usta.

– Dobranoc, Ellie. Jeśli nie chcesz ze mną wychodzić, może spotkamy się chociaż w niedzielę na lunch? Albo na kolację? Mogę cię zaprosić do moich rodziców?

– Lepiej przyjdź do nas.

– Dobrzej, przyjdę.

Ellie poszła w kierunku domu, a Chester wsiadł do samochodu i odjechał. Wyrzucał sobie, że już drugi raz dał się złapać na tę samą sztuczkę Jasmin. Kochanka robiła to celowo. Wiedziała, z kim się spotyka, i zostawiała swoje rzeczy w jego łazience, żeby zrobić mu na złość.

Jasmin doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nigdy nie zostanie panią Cardwell. To by nie przeszło w jego świecie. Kobieta, która nie tylko pochodziła z nizin społecznych, ze środowiska imigrantów, ale też pracowała jako sprzątaczka u bogaczy i dorabiała sobie tańcząc w nocnym klubie, nie mogła zostać żoną aspirującego polityka, szczególnie z partii konserwatywnej. Chester nawet próbował zrezygnować z jej usług, ale za każdym razem przychodziła do niego sprzątać w tak skandalicznym stroju, że ulegał. W dodatku, ostatnio niewiele miał okazji do skosztowania arystokratycznej cipki Eleanor. Po wakacjach zaczęła mu odmawiać swoich względów, nie wiedział dlaczego.

– A niech to szlag! – zaklął, uderzając obiema dłońmi w kierownicę. Wyglądało na to, że będzie musiał pożegnać się z Jasmin już w najbliższy wtorek, a potem sprawdzić, czy czegoś u niego nie zostawiła. I znaleźć nową sprzątaczkę. Tym razem starszą i bardziej dyskretną.

*

Eleanor położyła się spać, rozważając to, co się zdarzyło. Choć bała się tych słów, naprawdę powiedziała Chesterowi, że nie chce się z nim więcej spotykać. Co z tego, skoro znowu przekonał ją, że taki już ich los i są skazani na siebie?

Muszę zapomnieć o Jacku – pomyślała po raz setny, ale zasypiając, znowu miała pod powiekami jego obraz.

*

W niedzielę faktycznie Cardwell przyszedł do nich na lunch. Zachowywał się bez zarzutu, ale w jego oczach nie widziała już tego ciepła, które wcześniej ją ogrzewało. Był tylko arystokratyczny chłód i nienaganne maniery.

Rodzice Eleanor nie mogli się za to nachwalić „tego wspaniałego kawalera". Camilla zachwycała się wyjątkowym szczęściem starszej siostry. I ewidentnie jej zazdrościła. Ellie nie miała ani sił, ani ochoty, żeby tłumaczyć im, że jest inaczej. Jednak słowo się rzekło. Postanowiła pójść z nim na ten bal, a potem znaleźć jakiś pretekst, żeby się rozstać.

Przez następne trzy tygodnie skupiała się tylko na pracy. Widywała się z Chesterem tylko na weekend. Chłopak widocznie wziął sobie do serca jej uwagi, bo starł się i miło spędzało jej się z nim czas. Nawet raz została na noc z piątku na sobotę. Przyznała się, że bierze pigułki, i dała się zaciągnąć do łóżka, co nie było nawet złym doświadczeniem w sensie fizycznym. Cardwell wiedział, jak o nią zadbać. Problem był w tym, że nie czuła nic poza fizyczną przyjemnością z seksu. Żadnych motylków w brzuchu, żadnych fajerwerków w głowie. Żadnej euforii po wszystkim. I tak ma wyglądać resztą mojego życia?

Zbliżał się bal i Eleanor miała coraz mniejszą ochotę, żeby na niego iść. Zmusiła się z dwóch względów. Chodziło o jej szefa, który już wiedział od swojego brata, że młody Cardwell przyjdzie z panną Bethell. I nie mogła zawieść rodziców.



§&?

Biedna Ellie bije się z myślami. Niełatwo zerwać z kimś takim jak Cardwell w ich środowisku. Nawet nie wie, jak trudno będzie ;-).

Jak widzicie, odpowiedź B też nie była prawidłowa. Głosowanie zakończone, więc teraz możecie czekać cierpliwie na wyjaśnienie zagadki. Kolejna już niedługo :-D

DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz