👑 6 (+) 👑

250 5 25
                                    

Maj, A.D. 1388
Wawel

- I co? - spytała służka - Widziałeś coś?

Mężczyzna westchnął ciężko.

- Tyle, ile do tej pory ty widziałaś tu - odpowiedział - Nic szczególnego się nie działo.

Kobieta pokręciła głową z niedowierzaniem.

- Niemożliwe. Musiałeś coś widzieć. Na pewno się nie przykładałeś - szturchnęła go - Chuć cię w spodniach cisła i dlatego się zgodziłeś.

- Jak miałem ich śledzić, jak potem wyjechaliśmy, a oni zostali?

- Że co proszę? Ty wyjechałeś, a oni zostali?

- Księżniczka Elżbietka zachorowała i musiała zostać kilka dni dłużej. Litwini zostali, a reszta wróciła do zamku.

Służka wytrzeszczyła oczy, a zaraz potem uśmiechnęła się przebiegle.

- Mamy dowód.

- Niby jaki?

- Byli sami, bez króla i królowej. To chyba jasne, że wykorzystali okazję.

Mężczyzna, choć już trochę bardziej przekonany do fanaberii służki, wciąż nie był pewny co do słuszności jej słów.

- No co się tak gapisz? Zobaczysz, że mam rację - uniosła dumnie podbródek - Za kilka niedziel wszystko się okaże. Księżna jest płodna jak królik, skoro stary dziad u schyłku życia spłodził z nią dwójkę dzieci. Młody i jurny książę nie będzie miał problemu.

***

Serce waliło jej coraz mocniej. Zaraz miała stracić szansę, by w spokoju pomówić z Jadwigą o ostatnich wydarzeniach. Sumienie nadal ją gryzło, mimo że księżna nie zachowywała się, jakoby miała być na nią zła. Rozczesywała teraz jej włosy przed snem.

- Kachno - wyrwała ją z zamyślenia - Zapewne tam, gdzie teraz jesteś myślami, musi być pięknie, ale proszę cię, wstrzymaj się jeszcze moment.

Dwórka potrząsnęła głową i skupiła się na rozczesywaniu. Kazimierzówna widziała jednak, że wciąż coś zaprząta jej głowę.

- Wystarczy - postanowiła i podniosła się z krzesła.

Podeszła do łoża i usiadła na nim, krzyżując nogi. Poklepała miejsce obok siebie, patrząc sugestywnie na dwórkę. Kachna wahała się, ale nie mogła odmówić. Powoli podeszła i zajęła miejsce.

- Więc? Powiesz mi, co ci chodzi po głowie? Czy mam zawołać kata?

Patrzyła na swoje dłonie.

- Chciałam cię przeprosić - wyrzuciła - Że nie dopilnowałam twoich dzieci.

Jadwiga przekrzywiła głowę, patrząc nie przyjaciółkę z politowaniem. Przykryła jej dłonie swoją, przez co ta uniosła spojrzenie.

- Czy wyglądam na taką, która ma ci to za złe?

- Ale Elżbietka...

- Wiem, że Elżbietka - przerwała jej - Ale jest już lepiej, Skirgiełło jej pomógł. Zawsze była słabego zdrowia, wiesz to doskonale.

Kachna była przy porodzie obojga. Początkowo sądzono, że Jadwiga urodziła martwe dziecko, ale dopiero po paru chwilach wydała z siebie cichy płacz. Była malutka i wątła, medycy nie dawali jej wiele szans. Długo pijała najróżniejsze ziołowe napary na wzmocnienie. Nadal je piła. Kazimierzówna martwiła się o jej przyszłość, ale nie chciała odsyłać jej do klasztoru.

Jej przeszłość... Ich przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz