Narracja trzecioosobowa
- Mamooo! Mamusiu! - czteroletnia dziewczynka biegła w stronę swojego domu sprawnie mijając mieszkańców wioski. Poplątane włosy co chwilę wpadały jej do oczu jednak czterolatka ani myślała się zatrzymać. Mijała budynki wybudowane w skałach ale również takie, które całkowicie znajdywały się na powierzchni ziemi. W końcu na horyzoncie ukazał się jej dom. Wysoki budynek w połowie znajdujący się na zewnątrz, w połowie w górze prezentował się majestatycznie. W końcu był to dom wodza. Czterolatka wpadła z hukiem do środka wołając rodzicielkę. - Mamo! - dziewczynka podbiegła do szczupłej kobiety, która od razu wzięła ją na ręce. Wódz Tau patrzył na na swoją żonę i córkę z uśmiechem, Jego Flumen już od najmłodszych lat przypominała matkę. Te same błękitne oczy, ten sam lekko zadarty nos i oczywiście burza brązowych włosów na głowie.
- Co się stało kochanie? - spytał Tau podchodząc do kobiet. Małej Amarii oczy zaświeciły na widok ojca, który ostatnio więcej czasu poświęcał pracy.
- Tatuś! - krzyknęła uradowana - Byłam nad strumykiem, tuż obok wesołej wierzby. Jest ona niezwykła bo zwykłe wierzby są w końcu płaczące, a ta wygląda na szczęśliwą i dlatego nazwałam ją wesołą, w końcu dlaczego ma być nazywana płaczącą jak reszta! - rodzice dziewczynki posłali sobie rozbawione spojrzenia. Ich córka mimo iż wygląd odziedziczyła po matce tak z charakteru zdecydowanie przypominała Tau, mężczyzna z czułością wpatrywał się w swoją małą kopię, która energicznie wyrzucała z siebie kolejne słowa zapominając o oddychaniu.
- Flumen oddychaj. - przerwał jej ojciec widząc jak mała twarzyczka córki przybiera różowych odcieni, dziewczynka przerwała i gwałtownie nabrała powietrza do płuc - Właśnie tak, wdech i wydech.
- Co takiego chciałaś mi powiedzieć skarbie? - spytała ją matka gdy oddech dziewczynki wrócił do normy. Amarii aż zaświeciły się oczy, zupełnie jakby tylko czekała na to pytanie.
- Puść mamo, muszę wam to pokazać! - gdy tylko jej stopy dotknęły ziemi dziewczynka pobiegła do kuchni z której przyniosła dzbanek wody, omal się przy tym nie przewracając położyła go przed rodzicami i kontynuowała historię - W strumyku zaczepiły mnie takie małe rybki! Zaczęły pływać dookoła więc i ja zaczęłam się kręcić! Było super! Ale w pewnym momencie podniosłam ręce w górę o tak! - Amarii zademonstrowała - I kiedy tylko ruszyłam nadgarstkami stało się to! - dziewczynka z fascynacją obserwowała jak woda znajdująca się w dzbanku unosi się ku górze i rozdziela na kilkanaście wodnych okręgów.
Matka dziewczynki z radością wpatrywała się w córeczkę by po chwili ponownie porwać ją w swoje ramiona.
- Moja mała Flumen jest Praeditus. - powiedział wódź Tau jakby chciał się upewnić iż to nie jego wyobraźnia płata mu figle. Nadia spojrzała na męża z uśmiechem i energicznie pokiwała głową potwierdzając jego słowa.
- Ahtohallan obdarzył Amarii swym darem. - rzekła po czym kolejny raz spojrzała na córkę - Od teraz jesteś Praeditus kwiatuszku.
- Czyli teraz będę oblewać wodą Lory'ego tak jak robi to Esme!?
{ Dwa lata później }
-Tato! Mamo! - sześcioletnia dziewczynka przepychała się przez tłum starając dojrzeć swoich rodziców. Musieli wyjechać do klanu Floukru na ponad dwa tygodnie, dziewczynka bardzo tęskniła za rodzicami i nie mogła się doczekać aż im pokaże, a w szczególności mamie, jak dobrze idzie jej kontrola nad wodą.
W końcu sześciolatka dostała się na przód zbiegowiska i ruszyła w stronę swojego taty, który stał do niej tyłem. Zauważyła starsze rodzeństwo, które słuchało ojca a na ich twarzach malowało się niedowierzanie. Jej brat Lorios, był najstarszy z trójki rodzeństwa. Urodę odziedziczył po ojcu, wysoki blondyn o oczach w kolorze mchu kończy w tym roku 15 wiosen. Jego siostra bliźniaczka, młodsza o ponad godzinę, również wdała się w ojca, jedynie oczy odziedziczyła po matce.
CZYTASZ
Ahtohallan
FantasyDaleko na morzu wśród lodowych gór, Płynie rzeka w głąb lodowych dróg, Kryształowe korytarze cudowne są, Lecz ostrożnie nurtuj w głąb, Bo wiry tam zdradliwe są, Ahtohallan wezwał Cię, więc wejdź i dowiedz się to co rzeka wie. Tajemnicze plemię, zapo...