- Mamo, czy ja naprawdę muszę tam jechać ? - nastolatka siedziała na swoim łóżku i ze smutkiem przyglądała się swojej mamie, która pakowała jej walizkę.
- Margaret-dziewczyna nienawidziła, gdy matka używała jej pełnego imienia. Zawsze to robiła, gdy rozmawiały o czymś ważnym- Maggie — poprawiła się kobieta, widząc skwaszoną minę córki — dobrze wiesz, że musimy to zrobić. Od śmierci twojego ojca...
- Proszę cię, nie kończ zdania, wiem, co masz na myśli.
Pół roku temu w wypadku samochodowym umarł ojciec dziewczyny. Margaret nie lubi o tym rozmawiać, ponieważ sama ledwo uszła z życiem tamtego feralnego wieczoru. Było już późno, Maggie wraz z ojcem jechała na lotnisko odebrać swoją matkę i starszą siostrę Lisę. Padał deszcz, przez co jazda po ciemku była jeszcze bardziej niebezpieczna.
- Jejku, nie mogę się doczekać. Tak bardzo stęskniłam się za mamą — spojrzała na ojca. Nigdy nie wyglądał na swój wiek. Krótko przystrzyżone kasztanowe włosy kontrastowały z bladą cerą. Błękit jego oczu od zawsze kojarzył się Maggie z bezchmurnym, letnim niebem. A nie lekki zarost, tylko dodawała mu młodego wyglądu. Mimo iż niedawno skończył czterdzieści osiem lat, na jego głowie nie wyrósł ani jeden siwy włos. Dziewczyna zawsze żałowała, iż nie odziedziczyła po nim ciemnych, gęstych włosów. Urodę przejęła po matce. Lekko falowane blond włosy, piegowata cera i mały zgrabny nosek. Prawdę mówiąc, tylko oczy mają identycznego błękitnego koloru. Mimo to Maggie zawsze uważała, że jej oczy nigdy nie będą tak piękne, jak jej taty. Mężczyzna spojrzał na córkę spojrzeniem pełnym troski i rozbawienia. Był dobrym tatą, zawsze troszczył się o swoich bliskich — Co cię, aż tak rozśmieszyło?
- Aż tak było ci źle ze swoim staruszkiem- słysząc, te słowa na policzkach dziewczyny pojawił się rumieniec. Mimo iż wiedziała, że żartuje, poczuła się odrobinę winna. Nie chciała, żeby tak myślał. Kochała go, ale czy tata kochał ją i resztę rodziny?
- Nie — odparowała z udawanym uśmiechem na twarzy. Zanim urodziła się Maggie pracował tata w szpitalu jako chirurg, po narodzinach drugiej córki postanowił rzucić karierę lekarską i poświęcić się rodzinie. Mama była przeciwna temu, lecz ojciec wiedział, jak kobieta kocha swoja pracę dziennikarską i nie pozwolił jej na zrezygnowanie z wymarzonej posady. Mimo tych wszystkich poświęceń od pewnego czasu dziewczynę nurtowała pewna myśl. Już dawno chciała zapytać się o to ojca, lecz nigdy nie miała w sobie tyle odwagi. Aż do tego momentu.
- Tato?
- Tak kochanie — w jego głosie słychać było troskę — coś się stało ?
- Nic ... po prostu... zastanawiam się...- Maggie nie potrafiła dobrze dobrać słów, bała się, że coś w jej pytaniu może urazić ojca. Widziała, że w końcu musi się zdobyć na to pytanie. Parę tygodni temu, gdy wracała z siłowni, wraz z przyjaciółką poszła na koktajl truskawkowy. Gdy wychodziły z knajpy Maggie zauważyła jak ojciec przytula niską brunetkę, po czym całuje ją w policzek. Ten widok nie pozwalał jej zmrużyć oka choćby na chwilę — Ty nigdy nas nie zostawisz prawda?
- Skąd to pytanie, Maggie — mężczyzna odwrócił wzrok od jezdni i z bólem wymalowanym na twarzy mierzył córkę wzrokiem- Dlaczego, oto w ogóle pytasz?
- Po prostu... t a t o u w a ż a j !
Ciężarówka zmierzała w ich stronę. Dziewczynie zdawało się, że czas nagle zwolnił. Mężczyzna gwałtownie skręcił w lewo, lecz to nic nie dało, mimo wszystko ciężarówka z impetem uderzyła w ich jeepa. Poduszki powietrzne się włączyły. Maggie uderzyła głową o szybę w drzwiach, szkło roztrzaskało się na milion kawałeczków. Przez ciało dziewczyny przeszedł przeszywający ból. Chwilę później ogarnęła ją ciemność. Czuła się jakby dryfowała na środku oceanu.
Miała wrażenie, iż nic nie jest w stanie zburzyć tej chwili. Nagle przestała przejmować się bólem, który sparaliżował jej ciało, przestało ją obchodzić czy ojciec zostawi jej rodzinę. Nie liczyło się nic, tylko ta chwila...
Obudziła się trzy dni później w szpitalu. Lekarze natychmiast poinformowali ją zdarzeniach tamtego wieczoru.Maggie do tej pory obwinia się za spowodowanie wypadku. Nie potrafi sobie wybaczyć, faktu, iż to właśnie z jej winy umarł ojciec. Nic nie było w stanie przekonać ją, że jest inaczej...
-Maggie. Maggie ! Słyszysz, co do ciebie mówię? - Maggie spojrzała na mamę rozkojarzonym wzrokiem.
- Mamo, proszę cię — w drzwiach pojawiła się starsza siostra Maggie Hanna. Była po prostu idealna. Długie, gęste brązowe włosy, oraz piękne równe, białe zęby odziedziczyła po tacie. Natomiast po mamie figurę klepsydry i długie zgrabne nogi. Hanna ubrała się w dobrze skrojoną granatową sukienkę z dekoltem w serek do kolan. Maggie zawsze zazdrościła jej gustu — każdy byłby wkurzony, gdyby wiedział, że jego mama wysyła go na drugi koniec kraju do jakiegoś internatu...
- Hanna, dobrze wiesz, że to nie jakiś tam internat, tylko internat prowadzony przez waszego dziadka — Mama skarciła córkę wzrokiem.