6. Księżniczka

149 8 0
                                    

Siedziałam właśnie na podłodze w łazience i próbowałam zatamować krwotok z nosa. Od rano źle się czuje, a objawy są mi bardzo dobrze znane. Nie chciałam mówić nic mamie, bo wiedziałam, że zacznie niepotrzebnie panikować i wyślę mnie do szpitala. Kiedy krwotok ustał, wstałam z podłogi, żeby doprowadzić łazienkę do porządku.
- Wszystko dobrze córcia?
- Tak, czemu pytasz? - zapytałam, gasząc światło
- Jesteś strasznie blada.
- Wszystko w porządku, nie masz się o co martwić.
- No dobrze, ale jeśli coś by się działo, masz mi powiedzieć.
- Jasne mamo.
Wyminęłam swoją mamę, a następnie poszłam do pokoju. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej piżamę. Jutro musiałam wstać wcześnie do szkoły, więc postanowiłam położyć się już spać.

***

- Hejka Lea. - przytuliła mnie Madison
- Cześć, co tam?
- Wszystko dobrze, chciałabym ci kogoś przedstawić. Widzisz tamtą dwójkę? - zapytała, pokazując na średniego wzrostu szatyna i stojącą obok niego blondynkę
- No widzę.
- To są moi przyjaciele. Chodź, przedstawię ci ich. - pociągnęła mnie za rękę we wcześniej pokazanym przez nią palcem kierunku
- Cześć wam. - przywitała się z nimi
- Hejcia kochana. - przywitała się z nią blondynka
- To jest moja nowa koleżanka. - powiedziała, uśmiechając się od ucha do ucha
- Hejka, jestem Matteo. - zwrócił się do mnie chłopak
- Ja jestem Nicole.
- Hejka, jestem Lea. - posłałam im uśmiech
- Jakie śliczne imię.
- Dziękuję.
- Miło nam cię poznać Lea, ale niestety musimy spadać już na lekcje.
- My też lepiej chodźmy.
Okazało się, że są oni w klasie wyżej, co za tym idzie, są rok starsi. Bardzo się ucieszyłam z nowych znajomych. Nie jestem dobra w nawiązywaniu kontaktów, dlatego się zdziwiłam, że tak dobrze mi idzie. Bez dłuższej zwłoki poszłyśmy na lekcje.

***

- W końcu obiad, jestem taka głodna Lee. - jęknęła Mad
- Zajmij nam miejsce, ja pójdę jeszcze do łazienki.
- Dobra, tylko szybko.
- Jasne.
Madison poszła na jadalnie, a ja tak jak wcześniej wspomniałam do łazienki. W drzwiach minęłam się z dziewczyną, która posłała mi przyjacielski uśmiech. Załatwiłam swoje potrzeby, a następnie poszłam na obiad. Kolejka zdążyła się skrócić, co bardzo mnie ucieszyło. Nienawidzę czekać, a tym bardziej na jedzenie. Z gotowym posiłkiem szłam w stronę stolika, gdzie siedziała Madison. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym czegoś nie odwaliła. Potknęłam się i razem z całym obiadem upadłam na ziemie. Dopiero po chwili zauważyłam, że to Connor podstawił mi nogę.
- Normalny jesteś? - krzyknęłam na niego co sprowadziło na mnie kilkoro ciekawskich spojrzeń
- Nie moja wina, że chodzić nie umiesz. - zaśmiał się co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało
- Rozumiem, że mścisz się za tą bluzę, ale nie uważasz, że to już lekka przesada. - powiedziałam, próbując zabrać tacę, na której trzymał swoją stopę
- Ja się dopiero rozkręcam, siostrzyczko. - ostatnie słowo wyszeptał nachylając się nade mną
Już myślałam, że dał sobie spokój, niestety się pomyliłam. Po chwili poczułam coś mokrego na moich włosach i nie tylko. Ten idiota wylał na mnie sok.
- Connor kurwa ogarnij się. - odezwał się jeden z jego kolegów
- Nienawidzę cię. - wysyczałam, a następnie ze łzami w oczach wybiegłam ze stołówki.
To było strasznie upokarzające. Z racji przerwy obiadowej na korytarzu nie było żywej duszy. Postanowiłam więc usiąść na schodach. Rozumiałam, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego, ale dlaczego poniżył mnie przed całą szkołą. Nie potrafiłam już dłużej powstrzymywać łez, dlatego zaczęły spływać mi po policzkach.
- Trzymaj.
Nad głową usłyszałam męski głos, dlatego powoli podniosłam na niego wzrok. Moim oczom ukazał się jeden z przyjaciół mojego brata.
- Dziękuję. - wzięłam chusteczkę, którą mi podał
- Nie przejmuj się Connorem, jest totalnym idiotą.
- A czy wy się czasami nie przyjaźnicie? - zapytałam, pociągając nosem
- Przyjaźnimy i właśnie dlatego to mówię. - zaśmiał się
- Ja tylko nie rozumiem, dlaczego on mi to robi. - chłopak spojrzał na mnie
- Connor ma trudny charakter, kiedyś taki nie był. Oczywiście nie próbuje go bronić, po prostu mówię, jak jest. Nikt z naszej paczki nie wie, co siedzi mu w głowie w danym momencie. Jest jak tykająca boba, która nie wiadomo kiedy wybuchnie, ale mimo to wciąż jest dobrym człowiekiem. Doskonale wiem, co przeszedł i rozumiem go jak nikt inny. Niestety czasami próbuje sam i na swój własny sposób rozwiązać dany problem. Naprawdę nie rozumiem, czemu cię tak traktuje, ale chcę, żebyś wiedziała jedno. Nie możesz się mu podawać jak na tacy. Wiem, że to trudne, ale musisz się uodpornić na jego zaczepki. Postaram się z nim pogadać i zobaczymy czy to coś da.
- Dziękuję.. - przerwałam, bo uświadomiłam sobie, że nie znam jego imienia
- Will.
- Dziękuje Will.
- Nie masz za co. - Kiedy miał już odchodzić, odwrócił się i powiedział - I jeszcze jedno. Pamiętaj, księżniczki nie płaczą.
Nic więcej nie powiedział. Uśmiechnął się, a następnie poszedł w swoją stronę. Nie znałam go, ale bardzo mi pomógł. Uświadomił mi, że za łatwo się mu dałam. Wiele w życiu przeszłam i nie pozwolę, żeby takie coś na mnie wpłynęło. A to, że nazwał mnie księżniczką, było urocze.

***

- Wszystko dobrze Lea? - zapytała mnie Madison, kiedy wbiegła do łazienki
- Tak, tylko cała jestem mokra.
- Poczekaj, w szafce powinnam mieć jakąś bluzkę. Zaraz ci ją przyniosę.
- Dziękuje.
Dziewczyna wyszła z łazienki i już po chwili wręczyła mi koszulkę, w którą się natychmiast przebrałam. Przede mną jeszcze trzy lekcje, więc nie mogłam wrócić do domu. W suchych już ubraniach poszłam do klasy, gdzie już na wejściu oberwałam kilkoma ciekawskimi spojrzeniami. Na początku miałam ochotę zapaść się pod ziemię, mimo wszystko było to bardzo zawstydzające. Usiadłam na swoim miejscu i z niecierpliwością czekałam na kolejną lekcję.


Druga szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz