Kiedy wyszłam z nim z pokoju rozejrzałam się. Był tam krótki korytarz prowadzący w lewo, do schowka, przynajmniej tak to wyglądało, poszliśmy w prawo, czyli do dalszej części domu. Po prawej był chyba salon, popatrzyłam się bardziej do tyłu i zobaczyłam schody, ten gościu ma naprawdę duży dom.
Poszliśmy do kuchni, usiadłam przy stole, on jednak tego nie zrobił, zapytał.
-Co chcesz do jedzenia, kochanie?- Uśmiechnął się i czekał na moją odpowiedź
-Cokolwiek...- Odpowiedziałam smutno i ponuro
On tylko popatrzył się na mnie ze zdziwieniem i zaczął coś robić, ja w tym czasie rozmyślałam nad tą całą sytuacją. Nie chciałam go zostawić, ale z drugiej strony nadal dla mnie coś znaczył, nie wiedziałam już co mam myśleć, ta sytuacja była bardzo dziwna.
Kiedy tak rozmyślałam on skończył to, co robił. Podszedł do mnie z miską płatków z mlekiem. Zazwyczaj jadłam płatki, ale kiedy zaczęłam pracować w restauracji to musiałam przestać, bo bym się spóźniała.
-Proszę, smacznego.- Uśmiechnął się.
Popatrzyłam się na niego podejrzliwie
-To naprawdę nie zatrute?- Miałam do niego wątpliwości co do tego.
-Niby jak bym mógł zatruć płatki?
-Ty jesteś zdolny do wszystkiego...
Popatrzył się na mnie, jakby to była pochwała
-Och, dziękuję, ale naprawdę, aż tyle to nawet ja nie umiem.
Nic nie odpowiedziałam, zabrałam się za jedzenie. Rzeczywiście, płatki, jak każde inne, tylko, że te są czekoladowe.
Skończyłam jeść i popatrzyłam się na niego, on patrzył się na mnie przez ten cały czas kiedy jadłam
-Widzę, że już skończyłaś.
-Tak... Skończyłam.
On uśmiechnął się jeszcze bardziej, kiedy odpowiedziałam
-Mam dla ciebie ciasteczka~ Napewno je polubisz, kupiłem je specjalnie dla ciebie, kochanie.
Nie chciałam jeść tutaj niczego więcej, ale przekupił mnie ciasteczkami. Wstał i po chwili przyniósł mi ciasteczka na talerzu, wzięłam jedno i ugryzłam. Były naprawdę dobre, chociaż nadal myślałam nad ucieczką i, że mogło się coś stać TK... Zjadłam kilka i przestałam, popatrzyłam się na niego i zapytałam
-Czemu teraz jesteś dla mnie taki miły, a wcześniej nie byłeś?- Zapytałam podejrzliwie.
-Bo nie krzyczysz na mnie teraz...
Nic nie odpowiedziałam, przez kilka chwil było dziwne cicho, aż wkońcu zapytał mnie
-Chcesz pojechać ze mną do miasta?
-Naprawdę dajesz mi szansę, czy to kolejna z twoich pułapek...
-Och, nie bądź taka zła, poprostu chcę, żebyś że mną pojechała, nic wielkiego. I będziesz mogła zobaczyć TK. Wiem jak bardzo ci na nim zależy.
-TK!? Wiesz gdzie on jest? Okej, jedziemy!
-Wiedziałem, że się zgodzisz.
Wstaliśmy i poszliśmy do głównego wejścia, w trakcie otwierania powiedział
-Tylko nie uciekaj.
-Nie będę, nie chcę mi się biegać tą całą trasę.
-Dobrze...
Otworzył drzwi i poszliśmy do jego vana, wsiadłam i zaczęliśmy jechać, zaczynał jakiś temat ale ja go szybko urywałam
Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu, podwiózł mnie pod dom TK. Szybko wysiadłam i zobaczyłam policję na miejscu, słyszałam syreny i szybko pobiegłam zobaczyć co się dzieje
Jeden z policjantów próbował mnie powstrzymać, ale i tak przebiegłam koło niego.
To co zobaczyłam zamurowało mnie. To były zwłoki TK. Zaczęłam płakać, jeden z policjantów wziął mnie w bezpieczne miejsce, żebym tego nie widziała. Kazał mi się oddalić z tego miejsca, wtedy Peter przyszedł i wziął moją rękę i odeszliśmy z tego miejsca
Kiedy już bylismy wystarczająco daleko Peter się zatrzymał, westchnął i zaczął mówić
-Jeszcze mi podziękujesz, że to zrobiłem.
Ja nadal płakałam, wiedziałam, że to on zrobił, bo kto inny mógłby zrobić coś takiego. Byłam na niego zła, wręcz wściekła
-Nigdy ci nie wybacze! To wszystko twoja wina! Gdyby nie ty to bym żyła normalnym życiem! Jak każdy inny! Ale zawsze ty zawsze musisz wszystko psuć!
-Rozumiem, że się gniewasz, ale zrozum że robię to wszystko dla ciebie, dla naszej miłości.
-Nie, ty skurwysynie! Mam już tego wszystkiego dość! Nie kocham cię i nigdy nie kochałam!
Kiedy wypowiedziałam te słowa on tylko popatrzył się na mnie ze złością, nie umiałam się opanować, złapał moją rękę ciaśniej niż przedtem i zaczął mówić w złym i ponurym tonie
-Robisz teraz wielki błąd mówiąc te słowa...
-Nie obchodzi mnie to! To wszystko twoja wina!
-Nie, moja kochana, nie moja. Tylko twoja, gdybyś kochała mnie od początku nikt by nie zginął, ale musiałem to zrobić byś wkońcu zrozumiała. A teraz wracamy, już!
-Nie! Nie chcę być z mordercą! Nie obchodzi mnie to, że robisz to dla mnie, mam tego dość puszczaj!
Próbowałam się uwolnić, ale on sam mnie puścił, dał mi wolną drogę do ucieczki
-Rób co chcesz, ja tylko chcę tego co dla ciebie dobre.
Z tymi słowami poszedł w kierunku swojego vanu, zostawiając mnie samą z powiewami wiatru i szelestem liści...
CZYTASZ
^Boyfriend^
Horror!Wszystko co tu się dzieje nie jest prawdziwe i wzorowałam się na grze komputerowej 🔞"Your Boyfriend Game" od Inverted Mind (chyba tak to się piszę) większość jest wymyślona przeze mnie miłego czytania! PS. Starałam się żeby nie było tu za dużo rze...