Podczas gdy Lexa kończyła rozmawiać z Costią, Clarke po rozmowie z Diyozą i Octavią podeszła do Helii rozmawiającej z Gaią i wzięła ją na chwilę do innego pomieszczenia pod pretekstem ważnej sprawy. Stanęła na schodach prowadzących do komnaty Gai, opierając się o ścianę i spojrzała na Helie.
- Clarke- powiedziała ściskając dłoń.
- Wiem. Dużo o Tobie słyszałam- odpowiedziała, a Clarke na myśl, że pewnie chodzi o Wanhedę przewróciła oczami- W większości dobrych rzeczy- dodała analizując krok po kroku twarz blondynki stojącej naprzeciw.
- To jestem w szoku. W większości mam nie zbyt dobrą reputację- odparła- Ja też dość sporo o Tobie słyszałam Helio. Jesteś jednym z lepszych komandorów. Rozsądna, uczuciowa, pragnąca pokoju... Chcemy tego samego- dodała, a Helia uśmiechnęła się na słowo "rozsądna".
- Masz rację. Nie uznaje niepotrzebnego rozlewu krwii. Dlatego moje decyzje za czasów mojego panowania były zawsze podważane i kwestionowane- stwierdziła- Zabili mnie przez te decyzje moi własni poddani... Ukrzyżowali mnie... Pocięli... A na koniec wbili w moje serce włócznię- dodała
- Dawniej byliśmy skikru, a nasze ręce były całe we krwii. W naszym obozie Sengakru nie uznajemy już prawa krew za krew. Staramy się znaleźć jak najlepsze rozwiązanie- zapewniła.
- Tak słyszałam od Raven... ale mówiła mi też o wyjątkach. O Octavii, która wciąż nie do końca przestawiła się na wasze aktualne zasady- oznajmiła.
- Octavia nie rządzi- odparła- Póki ja i Lexa sprawujemy władzę, Octavia musi szanować nasze zasady. Nie musisz się bać- dodała.
- Nie boje się- zaprzeczyła- Ufam Lexie. Gdybym nie była tutaj bezpieczna, nie przysyłała by mnie tutaj- odpowiedziała z pewnością.
- Bo jesteś bezpieczna- zapewniła- Potrzebujemy twojej pomocy Helio... Lexa mówiła, że możesz nam pomóc z Kadirem.
- Nie zabijecie go. Ma potężne wpływy i armię...
- Werterów- przerwała Helii.
- Nie tylko. Fakt. Ma wielu werterów, ale również ma po swojej stronie mistrzynię łuku... Lunę, mistrza umysłu... Kemji'ego i silną wojowniczkę... Amanthę. Ani ja, ani Lexa go nie zabijemy.
- Wiem... Opowiadała mi.
- Są nietykalni. Jedynym sposobem jest stworzenie nowego płomienia, w którym Kadir zostanie zamknięty.
- Nie wiemy jak stworzyć płomień, a ty?- zapytała Clarke, a Helia kiwnęła głową.
- Ja nie, ale ktoś potrafii- stwierdziła Helia.
- ...Becca...- odpowiedziała po namyśle.
- Ale nikt nie wie gdzie jest. Uciekła. Wszyscy myślą, że wyleciała z Alfy- odpowiedziała.
- Nawet jeśli by tutaj gdzieś była... Nie mamy wystarczająco czasu na szukanie jej. Alfa jest ogromna... Na dniach braknie nam wody- oznajmiła, a Helia spojrzała na Clarke.
- Przykro mi... Nie ma innego sposobu...
- Jest inny sposób- odpowiedziała, a Helia spojrzała z lekkim zaciekawieniem.
- Jaki?- zapytała.
- Mogę Ci zaufać Helio?- zapytała, a ona skinęła głową- Jest inna planeta... Podobno zdatna do życia. Diyoza pomyślała, że możemy się tam udać kapsułą- odpowiedziała, a oczy Helii zabłysły- Nikomu nie mów. Muszę to dobrze przemyśleć z Lexą i Diyozą... Co sądzisz o tym pomyśle?- rzuciła- Co ty byś zrobiła?
- Jeśli byłabym pewna, że jest zdatna do życia? Zrobiłabym to co zaproponowała Diyoza. Walka z Kadirem i jego armią była by głupotą i prośbą o śmierć- odpowiedziała.
- Dzięki- stwierdziła odchodząc od komandor, która złapała ją za dłoń.
- Mam pytanie- powiedziała, a Clarke spojrzała na złączone dłonie, a następnie w oczy Helii- Zajmowałam twoje łóżko. Wiesz gdzie teraz mam się przenieść?- zapytała, a Clarke potrzebowała chwili na namysł.
- Na dole mamy graciarnię. Jest tam jedno łóżko... Wybierz pokój i powiedz Murphy'emu gdzie ma je postawić- odpowiedziała- Tylko powiedz mu, żeby je wyczyścił- dodała idąc z Helią po schodach do góry. Komandor udała się w stronę rozmawiającego z Hope Murphy'ego, a Clarke ruszyła w stronę swojego pokoju. Pierwsze co zrobiła po wejściu, to zdjęcie butów i rzucenie się na łóżko. Było tak przyjemnie, że czuła jak się rozpływa. Tę przyjemność przerwała Lexa wychodząc z łazienki i wycierając włosy.
- Zostawiłam, Ci w brodziku wodę, jeśli...- mówiła, lecz Clarke uciszyła ją palcem.
- Nie ruszę się stąd- odpowiedziała.
- O nie- zaprzeczyła Lexa- Schodź z łóżka i idź się wykąpać. Dopiero koc zmieniłam- dodała spoglądając na czysty i pachnący koc, który niedługo mógłby prześmierdnąć leżącą na nim Clarke.
- Chcesz mi powiedzieć, że śmierdzę?- zapytała wstając z łóżka.
- Chciałabym powiedzieć nie musząc Ci tego osobiście mówić... Jeśli rozumiesz- odpowiedziała, a Clarke uśmiechnęła się.
- Marzyłam o kąpieli... Może nie w brodziku, ale zawsze coś- odpowiedziała przechodząc obok wykąpanej Lexy i spoglądając przy tym na jej próbujące być poważne oczy. Zamykając drzwii Clarke poczuła dziwny zapach, uchyliła lekko drzwii i spojrzała na partnerkę- Co to za dziwny zapach?- zapytała, a Lexa wepchnęła się do łazienki zabierając swoje dwie świeczki.
- To nie jest dziwny zapach- odpowiedziała z oburzeniem kładąc je ostrożnie na półkę obok łóżka, a Clarke zatrzasnęła drzwii łazienki. Pierwsze umyła włosy a następnie spłukała się z krwii, której jednak nie było aż tak mało. Woda powoli barwiła się na mocno czerwony kolor. Clarke owinęła włosy ręcznikiem i zauważając leżący na szufladce perfum, wzięła go i popsikała się. Orzeźwienie i świeżość, której nie czuła od dawna pobudziła jej emocje i samopoczucie. Spoglądając na wodę w krwistym kolorze zmarszczyła brwii, a następnie ją spuściła. Po paru chwilach stania, rozczesywania włosów i przyglądania się w lustrze, otworzyła drzwii i zastała praktycznie śpiącą już Lexe. Clarke podeszła do jej świecy, a próbując ją zdmuchnąć, Lexa spojrzała się na nią, mówiąc "zostaw".
- Zasypiasz. Nie może palić się całą noc- odpowiedziała.
- Może się palić i będzie- stwierdziła wpuszczając blondynkę przewracającą oczami od koc- I sama dziwnie pachniesz- dodała.
- Myślałam, że to twój perfum...- westchnęła- Czarne opakowanie...
- Nie... Clarke!- uniosła się- Nie dotykasz już nigdy więcej moich rzeczy- dodała, a Clarke zbliżyła się do partnerki dając jej buziaka w usta.
- Te dramaty będą teraz każdej nocy?- zapytała Raven wychodząc spod koca, a Lexa i Clarke wstanęły zdziwione- Tak jestem tu od początku- dodała zaspanym głosem- Pocałujcie się na dobranoc gołąbeczki i do spania- zaśmiała się Raven z Clarke, a Lexa spoważniała.
- Dobranoc komandorze- powiedziała Clarke spoglądając na zakrywającą się kocem i odwracającą w drugą stronę Lexe.
- Dobranoc- odpowiedziała Lexa, a Clarke zakrywając się tym samym kocem, odwróciła się w przeciwną stronę.
CZYTASZ
The 100~ Płomień Komandorów
Adventure~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Od miesiąca Clarke Griffin zauważa dziwne, niekontrolowane zachowanie płomienia komandorów. Doświadcza również przerażających snów, przez które jest na wyczerpaniu. Clarke boi się, że ostateczne starcie było tylko początkiem...