VIII.6.

184 31 11
                                    

Zaraz odpisała mu: „Ależ apetyczne ciasteczko" i zestresowała się, jaka będzie jego reakcja na taką zuchwałość. Jack nie był ciasteczkiem. Był prawdziwym mężczyzną.

Jack jednak oddzwonił błyskawicznie.

– Lubisz ciasteczka, Ellie?

– Hmmm, lubię.

– To dobrze. Ja też chcę takie zdjęcie.

– Bez koszulki? Oszalałeś? – zareagowała od razu.

– Nie, Ellie, w koszulce nocnej. Najlepiej tej kremowej, z koronkowym czarnym wykończeniem – poprosił.

– Poczekaj chwilę, zaraz będzie – odparła i tym razem to ona się rozłączyła.

Choć miała na sobie zwyczajną piżamę, specjalnie dla niego przebrała się w żądaną koszulkę. Zrobiła sobie selfie na leżąco i wysłała mu.

Nie czekała długo na odpowiedź. „Tak piękna, że aż boli, że mnie tam nie ma", napisał Jack i zaraz zadzwonił:

– Chcesz mnie wykończyć? – zaśmiał się do telefonu.

– Sam chciałeś.

– Ale nie wiedziałem, że jestem taki wyposzczony. Teraz nie zasnę.

– Zabiorę ją na naszą następną wspólną noc – obiecała.

– Teraz jeszcze bardziej nie mogę się jej doczekać.

– Ani ja.

– Dotknij się tam dla mnie – poprosił.

– Jack!

– Proszę, Ellie. Ja to robię, myśląc o tobie!

Eleanor poczuła uderzenie gorąca i podniecenia, wyobrażając sobie Jacka, który robi sobie dobrze, myśląc o niej. Jeszcze lepiej by było, gdyby to on jej dotykał, ale tak też sprawiła sobie przyjemność.

– Nie rozłączaj się, chcę słyszeć, jak dochodzisz – szepnął.

Zamknęła oczy i wsłuchując się tylko w jego słowa i ciche jęki, doprowadziła się do orgazmu ręką.

– To było niesamowite, skarbie.

– To prawda. Mój pierwszy seks przez telefon – przyznała.

– Miło być w czymś pierwszym – zachichotał, przez co miała ochotę go szturchnąć. Niestety, był za daleko, więc tylko gniewnie sapnęła. – Jesteś urocza, kiedy się złościsz, Ellie. Śpij dobrze, kochanie.

– Ty też, Jack.

Rozłączyła się i znowu zamknęła oczy. Czuła się jednocześnie spełniona i niespełniona. Tak bardzo brakowało jej już Jacka, jego ciepła, dotyku, uśmiechu. Jego pieszczot, seksu, ale przede wszystkim wspólnego spędzania czasu. Bez niego w Stoney Acres było pusto.

*

Ellie rzeczywiście wróciła do domu z rodzicami i siostrą już w niedzielę. Uznała, że nie ma czego szukać sama w letniej rezydencji, wiedząc, że Jack nie przyjedzie. Wieczorem wysłała mu SMS-a, że jest już w Manchesterze i chętnie zje z nim lunch następnego dnia. Jack zadzwonił zaraz.

– Gdzie się spotkamy, Ellie?

– Ja mam jeszcze wolne. Znajdź coś bliżej ciebie, żebyś nie musiał odjeżdżać daleko od pracy.

– Zgoda. W takim razie przyjedź w południe do warsztatu, pokieruję cię.

– Dobrze. Do jutra.

– Do jutra, skarbie. Bardzo się cieszę, że cię w końcu zobaczę.

DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz