piętnaście

291 16 0
                                    

- Wprowadzisz się do mnie?

Nie wiem czemu to powiedziałam. Nagły napływ emocji spowodował, ze serce podpowiadało mi co mam powiedzieć. Ale nie żałowałam.

- Z wielką chęcią. - uśmiechnął się Wiktor i złożył pocałunek na moim czole, odstawiając mnie na ziemie.

- Nawet sobie nie wyobrażasz jak ten list do mnie trafił. Czułam, że pisałeś go wkładając w niego całe swoje serce. - odparłam.

- Jak mam być szczery, pisałem go trzy razy. Zabrzmię jak pizda, ale na dwóch pierwszych były ślady moich łez. - zaczął nieśmiało. - Ale za każdym razem treść była ta sama, nic nie dodawałem ani nic nie odejmowałem.

- Ktoś o nim wiedział? - zapytałam.

- Nie. Pisałem go w samotności podczas jednej nocy w studiu, które stało się moim domem. Dosłownie. Do mieszkania wracałem tylko po to, żeby się umyć i zabrać kolejne ubrania. Tak jak mówiłem, nie potrafiłem spać w łóżku, bo niosło za sobą jedynie wspomnienie ciebie.

- Nawet nie wiesz ile razy płakałam patrząc na Charlie, która przypominała mi tylko i wyłącznie o tobie. - zaczęłam, a w oczach pojawiły się łzy. - Ile razy płakałam na balkonie, wiedząc że siedzieliśmy razem na tych krzesełkach.

- Już będzie tylko lepiej mała, obiecuję ci to. - uśmiechnął się chłopak, ocierając moje łzy.

Brunet złapał mnie za dłoń i kierował się w nieznanym mi jeszcze kierunku. Brakowało mi tego dotyku cholernie i zdałam sobie sprawę, że nie wyobrażałam sobie swojego życia bez niego u boku.

- Ślicznie wyglądasz, ale przebierz się w coś wygodniejszego. - uśmiechnął się chłopak, podchodząc do mojej klatki.

Miał rację. Kreacja była cudowna, ale nie do końca wygodna na spacerowanie. Założyłam na siebie spódniczkę i crop top, a na nogi swoje ulubione nike. Chwyciłam torebkę, do której wsadziłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam ze swojej sypialni. W salonie ujrzałam Wiktora, który bawił się z Charlie, było widać, że się za sobą stęsknili.

- Wyglądasz obłędnie. - powiedział brunet, lustrując mnie od góry do dołu.

- Ty też całkiem ładnie. - zaśmiałam się, a chłopak wywrócił oczami. Miał na sobie czarne spodenki, które miały kieszenie z każdej strony, a na górze zwykła czarna koszulka.

- Niestety, Charlie musi zostać. - odparł, głaskając psiaka ostatni raz.

Pożegnałam się z pupilem i wyszliśmy z mieszkania, wcześniej zamykając drzwi. W ostatniej chwili, z wieszaka ściągnęłam skórzaną kurtkę, w razie gdyby się ochłodziło. Pogoda w połowie kwietnia lubiła zaskakiwać, wiadomo to nie od wczoraj.

- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam, chwytając chłopaka za rękę.

- Wolisz drogo czy tanio?

- Tanio. - odparłam zdecydowana.

- Więc kupujemy wódkę i idziemy na schodki pić. - zaśmiał się chłopak. - Udawajmy, że znowu mamy siedemnaście lat i zaczynamy swój pierwszy poważny związek.

- Czyli trzeba kupić najtańszą wódkę i najtańsze papierosy. - zaśmiałam się na wspomnienie mnie jako nastolatki.

- Przecież nie mieszkałaś w Polsce jako nastolatka. Jeśli dobrze słyszałem, to w Anglii nie można pić alkoholu przed osiemnastką.

- Ale za granicą też mieszkają Polskie dzieciaki i są taką samą patologią jak tutaj. - odparłam.

- Musisz mi więcej opowiedzieć o swojej przeszłości. - powiedział brunet, wchodząc do sklepu.

Umrzemy szczęśliwi | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz