𝐒𝐚𝐦𝐢

50 6 1
                                    


     "𝑰𝑭 𝑰𝑻 𝑳𝑶𝑶𝑲𝑺 𝑬𝑨𝑺𝒀, 𝑫𝑶𝑵'𝑻 𝑫𝑶 𝑰𝑻. 𝑫𝑶𝑵'𝑻 𝑳𝑬𝑻 𝑻𝑯𝑬 𝑾𝑶𝑹𝑳𝑫 𝑺𝑷𝑶𝑰𝑳 𝒀𝑶𝑼." - ˡᵒʳⁱ

Wesoły śmiech Judith zawsze sprawiał, że od razu chciało mi się wstawać z łóżka. Dzisiaj nie było inaczej. Niemal zerwałam się na równe nogi, aby jak najszybciej się ogarnąć i zabrać za swoje obowiązki.

Ubrałam najzwyklejsze czarne biodrówki, a aby ze mnie nie spadały, dodałam do nich pasek z srebrną klamrą. Do tego czarną koszulkę z jakimś nadrukiem, już praktycznie zmytym. Na ramiona zarzuciłam flanelową koszulę. Założyłam szybko buty i nie zapominając o broni, zapięłam kaburę na prawym udzie, wkładając tam pistolet i nóż. Związałam włosy w wysokiego kucyka.

Zamknęłam za sobą drzwi, aby następnie zbiec po schodach. Wzięłam na ręce małą Judith, która sprawnie uciekła od Ricka. Posłałam mężczyźnie szeroki uśmiech, który odwzajemnił.

Odkąd Carl się wybudził i wrócił do normalnego funkcjonowania, nasze relacje zdecydowanie się poprawiły. Spędzaliśmy razem więcej czasu, rozmawialiśmy o wszystkim. W końcu sobie przypomniał, że ma dzieci.

- Co dziś na śniadanie, panno Grimes? - Zapytałam małej, sadzając ją ostrożnie na blacie. Ona podrapała się po główce, jakby się zastanawiała.

- Naleśniki! - Wykrzyczała trochę niewyraźnie, klaszcząc w dłonie. Uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam potwierdzająco, wyjmując składniki.

- W takim razie będą na naleśniki. - Zaczęłam przygotowywać ciasto na naleśniki.

<3

Ciche pukanie do drzwi mojego pokoju przerwało mi czyszczenie broni. Uniosłam wzrok, wkładając magazynek.

- Proszę. - Odezwałam się, odkładają pistolet na stolik. Chłopak przekroczył próg pokoju, zamykając za sobą drzwi, a na moich ustach automatycznie pojawił się uśmiech.

- Jak się czujesz? - Zapytał, podchodząc do łóżka z splecionymi z tyłu rękoma.

- To raczej ja powinnam zadać Ci to pytanie. - Zaśmiałam się cicho, patrząc na niego z dołu. Usiadł na krawędzi łóżka, nie odrywając ode mnie wzroku.

- Jest w porządku. Ból głowy w końcu zaczął ustępować. - Uśmiechnął się delikatnie, zdejmując kapelusz z głowy, aby położyć go na białej pościeli.

Pokiwałam potwierdzająco. Kiedy się wybudził, nie mogłam opanować szczęścia, które w tamtym momencie mnie nawiedziło. Łzy płynęły jak szalone i to nie tylko u mnie. To ciepło rozlewające się po moim sercu było aż przytłaczające, ale próbowałam zignorować ten fakt. W tamtym momencie liczył się tylko on.

- Co ty na to, aby pójść na spacer? Poza Alexandrię? - Zadał kolejne pytanie, które wyrwało mnie z zawieszki. Uniosłam do góry obie brwi, przechylając głowę w bok.

- Myślisz, że to na pewno dobry pomysł? Nie jesteś w pełni sił... - Nawet nie dokończyłam, bo mi przerwał.

- Nic mi nie jest. Nie róbcie ze mnie kaleki, błagam. - Przewrócił swoim już jedynym okiem. - Dam sobie radę. Czuję się dobrze.

Również przewróciłam oczyma. Po części ma rację. Od tego wszystkiego minęło już trochę czasu, a on dochodził do siebie na prawdę szybko. A mimo to, dalej się o niego martwię. I raczej nie przestanę.

SMELLS LIKE TEEN SPIRIT: c.grimes [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz