Rozdział VI

6 1 0
                                    


Z pokoju wyszłam na długo przed umówioną godziną, tak aby mieć pewność, że zdążę. Ku mojemu zdziwieniu Maria stała już przed wejściem do budynku.

- Dzień dobry Gene – powiedziała pijąc kawę ze swojego termosu.

- Witaj admirale – odpowiedziałam ziewając.

- Powinnyśmy się pospieszyć. Nie mamy zbyt wiele czasu zanim Krystian położy się spać.

- Przecież jest piąta rano. Kto o tej godzinie chodzi spać?

- Człowiek, który żyje we własnym świecie swoich wynalazków – powiedziała ozięble wprowadzając mnie do środka.

W budynku było głucho i ciemno. Kiedy minęłyśmy wszystkie pomieszczenia udałyśmy się do windy, którą zjechałyśmy na dół.

Drzwi otworzyły się energicznie, wprowadzając nas przy tym do długiego korytarza zakończonego wysokimi drzwiami.

Maria otworzyła drzwi swoją kartą i pewnym krokiem weszła do jasnego pomieszczenia. Zobaczyłam w nim chudego mężczyznę po trzydziestce. Rozkręcał coś na swoim wielki blacie, nie zwracając kompletnie na nas uwagi.

Rudą grzywkę miał zaplecioną w warkocz i spiętą w kucyk, włosy po bokach twarzy luźno opuszczone do podbródka. Ubrany był w śliski, czarny fartuch, który chronił go przed brudem i smarem.

- Krystian – odchrząknęła pani admirał, jednak mężczyzna nie zareagował.

- Szefie – odezwała się puszeczka stojąca koło jego nogi, ciągnąc przy tym samym za nogawkę jego spodni.

To był ten sam robot, którego o mały włos nie zdeptałam już drugiego dnia swojego przyjazdu.

- Och, Maria - powiedział podnosząc swój wzrok. Wyglądał na zaskoczonego.

- Jak zwykle życia nie widzisz poza swoimi wynalazkami – powiedziała przyjaźnie kobieta. - To jest Gene, pamiętasz? Mówiłam ci, że dziś przyjdzie.

- A tak, tak. - Odszedł o blatu na którym zostawił swoje rękawice i podał mi rękę przedstawiając się.

Odwrócił się do swojego urządzenia na kółkach i powiedział:

- No nie wstydź się i się przedstaw.

- Miło mi - wydukała nieśmiało puszeczka mrugając na ekranie swoimi oczami.

- To Goliat, mój asystent, którego sam stworzyłem – powiedział dumnie Krystian.

- Goliat? - zaśmiałam się. - Nie wygląda mi na takiego. Prędzej nazwałabym go słodkim burkiem.

O dziwo mężczyzna odwzajemnił mój śmiech.

- Czym tak naprawdę jest nasz goliat? - zapytałam z ciekawością w głosie.

- Być może jego drobna i niedorozwinięta forma ciała wskazuje co najwyżej na robocika, ale zadbałem o to, aby jego procesor myślowy był na poziomie androidów sprzed lat. Wiec coś pomiędzy tymi dwoma pojęciami.

- Do rzeczy – pogoniła nas admirał.

Krystian położył na blacie grubą, dwu piętrową teczkę, która kryła w sobie mnóstwo urządzeń.

- To jest standardowe wyposażenie każdego członka Supry. Są one obowiązkowe w celu zapewnienia misji jak największego sukcesu. Przedstawimy ci teraz ich działanie.

- To jest Selie – powiedział mężczyzna wskazując urządzenie w kształcie biedronki. - Łączy się z twoim Nexum, który monitoruje i przesyła nam twoje normy życiowe. Jeśli jednak one spadną, Selie samoczynnie rozpocznie proces unormowania ich. Wykonuje analizę i postępuje zgodnie z nią. Jest też wstanie samodzielnie przeprowadzić mniej skomplikowane operacje.

Integrum IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz