— POJEBAŁO cię — tak brzmiały pierwsze słowa, jakie wypowiedział od dawna w stronę Dottore, gdy ten przyniósł mu Anubisa. Anubisa, który potrafił mówić.
Wella sam nie był pewny, czy chciał się cieszyć, czy uderzyć go w twarz, więc jedyne co zrobił to zrzucił kota na podłogę. Dottore stał niewzruszony pod drzwiami i unosił lekko brwi, gdy alchemik starał się zapanować nad electro deluzją, która kopała go lekko prądem w dłonie i domagała się walki.
— Chyba cię zaraz uderzy — powiedział skrzekliwym głosem Anubis w stronę Dottore, za co prawie sam oberwał. — A ty nie wiesz, że zwierząt się nie bije?
— Spierdalaj — warknął na niego Wella, a potem podniósł wzrok na Drugiego Zwiastuna. — Ty też spierdalaj, najpierw mnie unikasz, potem całujesz, dajesz leki i znowu unikasz, by nagle mi przynieść tego pchlarza i tak po prostu oznajmić, że naprawiłeś mu struny głosowe. Chuj ci w dupę, Dottore.
— Aż tak dobrze mi życzysz? — parsknął i miał nadzieję, że Wella po tym odpuści, ale to zdanie było jak dolanie benzyny do ognia. Nawet Anubis uciekł, nie chcąc przypadkowo oberwać electro, którym alchemik jeszcze nie umiał się dobrze posługiwać.
— Jesteś pieprzonym, niewychowanym kloszardem bez grama kultury bądź szacunku, naprawdę wolałbym męczyć się w tej chwili z Signorą a nie z tobą, bo Signora przynajmniej ma na tyle godności, by zapytać się mnie o zdanie, a ty po prostu ot tak kradniesz mi codziennie kota, nie mówisz w ogóle co z nim robisz, ignorujesz mnie, a potem nagle ten kot mówi, a ty masz totalnie wyjebane w to, że sam mógłbym mu pomóc, zupełnie tak, jakbyś nie potrafił przyjąć do wiadomości, że jest ktoś, kto ma takie samo doświadczenie i wiedzę jak... — może by prowadził ten monolog dłużej, ale Dottore naprawdę chciał, by się zamknął, więc po prostu pochylił się i go pocałował. — Ty jesteś bezczelny.
— Jakbyś tak dalej się produkował to byś całą rozprawkę wygłosił — powiedział spokojnie, obserwując, jak Anubis wracał na swoje poprzednie miejsce, stwierdzając pewnie, że potencjalne niebezpieczeństwo ze strony Welli minęło. — Porozmawiajmy.
Wella wyglądał, jakby kompletnie się tego nie spodziewał.
— Co?
— Porozmawiajmy — powtórzył Dottore, biorąc kota na ręce. — Ignoruję cię, bo muszę coś przemyśleć. I to wszystko.
— Doprawdy dorosłe zachowanie — powiedział z udawanym uznaniem Wella, kiwając głową. — Masz jakieś... sto albo więcej lat na karku, a zachowujesz się jak dzieciak. I niby myślisz nad czymś już prawie miesiąc, tak? Świetny żart.
— A ty niby co byś zrobił, jakby to na ciebie wylano eliksir? — zapytał, starając się być spokojnym, ale najchętniej by po prostu wyszedł, kradnąc przy okazji już na amen kota, bo zdążył tego pchlarza polubić. Wella milczał. — No właśnie. Staram się to jakoś naprawić, totalnie nic nie działa, więc nie mam czasu na rozmowy ani wyjaśnienia. A Anubisa naprawiłem, bo miałem taki kaprys. Może i jesteś prawie tak samo zdolny jak ja, ale mimo wszystko nie naprawiłbyś mu strun głosowych, skoro nawet nie wiedziałeś dotychczas, że jest kotem świadomym.
— Wciąż nie mogę uwierzyć, że Signora tak po prostu zjebała naszą relację — powiedział w końcu alchemik, siadając przy stole. — Powinieneś powiedzieć Lodo... Tsaritsy, może by ją chociaż ukarała czy coś.
— To nie przedszkole — odpowiedział mu, wzruszając ramionami. — Życie jest niesprawiedliwe, weź to powiedz światu.
— Zawsze możesz wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę.
— Wstrzymam się z tym do powrotu Signory. O ile w ogóle wróci.
— I co? Do tego czasu będziesz mnie nadal ignorować? — zapytał, patrząc na niego uważnie. Dopiero wtedy Dottore odkrył, że Wella robił sobie coraz większą krzywdę electro deluzją, bo jedną tęczówkę miał już całą fioletową. W sumie, dodawało mu to uroku.
— Może nie aż tyle czasu, ale... Daj mi chociaż kilka dni. Chcę to sobie poukładać na nowo.
— Po prostu spierdalaj — powiedział, a Dottore ot tak się go posłuchał. I może, gdyby się odwrócił, nim przekroczył drzwi, zobaczyłby początek powolnej, nieświadomej destrukcji Welli Luo.
———
spoko, jeszcze będzie happy end
CZYTASZ
ars amandi. ▬ dottore x oc
Fiksi Penggemar▬ "rozejrzyj się dookoła, wella. zobaczysz ludzi, bez których ten świat byłby lepszy." dottore nie rozumiał ludzkich uczuć nawet wtedy - a może szczególnie wtedy - gdy signora spowodowała wypadek, mieszając w to tego śmiesznego dzieciaka z liyue. [...