Rozdział 1

20 1 0
                                    

Obudziłam się o 5 rano, jak na mnie wcześnie. Poszłam więc zobaczyć czy Maya śpi. Nie było jej tam. Wzdrygnęłam się bo nagle poczułam czyiś wzrok na swoim ciele, więc szybko się odwróciłam. Oczywiście. Nikt inny niż moja najukochańsza, najcudowniejsza, najgłupsza przyjaciółka. Maya się prawie posikała ze śmiechu widząc moją przerażoną minę.


- Idiotko! -wykrzyknęłam.

- Boże gdybyś widziała swoją minę- śmiała się.

Idiotka.

- Wystraszyłam się - powiedziałam. - Gdzie byłaś?

- Popływać - odpowiedziała. - Płyniemy teraz nad Atlantykiem. Jak chcesz możemy zacumować w jakimś porcie w Anglii i pochodzić po niej kilka dni. Co o tym sądzisz? - zapytała.

- Dobry pomysł - pochwaliłam. - Byle nie w jakimś niebezpiecznym mieście jak ostatnio.

- Wiem - przewróciła oczami na to wspomnienie.

Potem się ubrałyśmy. Zrobiłam nam śniadanie i płynęłyśmy, dzień jak co dzień. Kochałam swoje teraźniejsze życie ale brakowało mi w nim czegoś. A raczej kogoś. Nawet nie jednej osoby. Moich rodziców. Mimo to jak mnie potraktowali brakowało mi ich i mojego brata. Wkurzał mnie codziennie no ale jednak go kocham. Dzięki Bogu z nim mam tam jakiś jeszcze kontakt. Ma 22 lat. Ostatnio dowiedziałam się że zerwali z Alice, jego aktualnie byłą. I tak myślę ze do siebie wrócą. Jednak to ja go po każdym zerwaniu pocieszałam. No nic.

- Nicole - zaczęła Maya.

-Co? - spytałam.

- Pójdziemy do centrum? - zapytała tym swoim przesłodzonym głosem.

Spojrzałam na nią z politowaniem.

- Wiesz że nie lubię takich miejsc - powiedziałam.

Maya westchnęła trochę zawiedziona. Spodziewała się takiej odpowiedzi, ale tym razem ją zaskoczyłam:

- Ale mogę zrobić wyjątek - powiedziałam zadowolona obserwując reakcję dziewczyny. - W końcu niedługo są twoje urodziny, i w końcu to Anglia, szkoda nie skorzystać.

- Boże Święty jesteś najlepsza! - wykrzyknęła i się na mnie rzuciła.

- Tez cię kocham.

***

Byłyśmy już w Anglii, dokładnie w Londynie. Maya normalnie była w niebie, zachowywała się jak dziewczyna z miasta, w sumie pochodziłyśmy z Chicago. Jak tylko zacumowałyśmy to wyskoczyła jak opętana i zaczęła się wydzierać na cały głos że mam szybko schodzić bo ona musi iść łazić. Wyszłam z łodzi i zabrałam jakieś rzeczy bo ta idiotka jest taka podekscytowana że oczywiście nic nie wzięła. Skierowałyśmy się żeby złapać jakąś taksówkę. Poszłyśmy najpierw do centrum handlowego do h&m bo Maya musi oczywiście wszystko przejrzeć.

Dasz radę Nicole, wytrzymasz.

Maya znalazła milion par spodni i musiała je wszystkie przymierzyć. Według mnie wszystkie leżały na niej dobrze ale według niej tylko jedna para a jednak jej się nie podobają. Poszłyśmy potem do bershki. Chodziłam z Mayą po tym sklepie gdy nagle poczułam jak ktoś od tyłu we mnie wchodzi.

- Patrz pod nogi idioto - powiedziałam lekko wkurzona.

- To ty chodzisz jak jakiś pijak z jednej do drugiej strony - odpowiedział chłopak.

- Będę chodzić jak mi się podoba i nie masz prawa tego komentować - kontynuowałam naszą '' kłótnię''.

- Ej o co chodzi? - dołączył kolejny chłopak.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 19 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Przyjaciele przez oceanWhere stories live. Discover now