Dzisiejszej nocy Raven bała się wracać do swojego pokoju, w którym spała Helia. Postanowiła zostać i popracować nad bombami. Jej oczy były zmęczone i zdecydowanie śpiące...praktycznie przysypiała już na stole. W końcu drzwii pokoju otworzyły się. Weszła przez nie Helia z nie typowym wyrazem twarzy. Była bardzo speszona i zdezorientowana, a gdy Raven odwróciła się w jej stronę, zrobiła parę kroków do przodu.
- Clarke mi powiedziała, że tu jesteś- stwierdziła Helia zatrzymując się po środku pokoju.
- Helia ja...
- Nie musisz czuć się źle przez tamtą sytuacje i wiedz, że nie musisz mnie unikać, a tym bardziej spać na stole- przerwała- Jeśli nie chcesz być ze mną w jednym pokoju, powiedz- dodała, a Raven wstała z krzesła spoglądając w oczy Helii i robiąc parę kroków do przodu.
- To nie jest tak, że nie chce być z Tobą w jednym pokoju Helia. Ja po prostu źle zrobiłam i czuję, że nie chciałaś tego. Poza tym nie powinnam, dopiero co...
- Nie mówiłam, że nie chciałam. Byłam w szoku po prostu. Nigdy wcześniej nie całowałam się z dziewczyną- stwierdziła- Nie chcę Cię stracić bo Cię polubiłam...
- Ja też Cię polubiłam- odpowiedziała Raven- Wybacz, że Cię unikałam, ale bałam się, że będzie niezręcznie...i, że jesteś na mnie wkurzona.
- Wkurzona?- zapytała z lekkim uśmiechem- Na pewno nie o to- odpowiedziała podchodząc bliżej Raven- Czujesz coś do mnie?- zapytała Helia, a brunetka nie wiedziała co powiedzieć... Zatkało ją- Raven... Tu jestem- oznajmiła, a wzrok kobiety uniósł się w jej stronę.
- ... nie wiem co czuję, ale jesteś mi bardzo bliska...- odpowiedziała bardzo cichym głosem- To wszystko jest dla mnie takie dziwne. Patrze na Ciebie i mam ochotę cię przytulić... pocałować..., ale nie wiem. Później coś się ze mną dzieje. Wariuje chyba- dodała z lekkim śmiechem.
- Chyba tak- odpowiedziała z również śmiechem- Myślę, że po prostu potrzebujemy czasu, aby oswoić się z tym. Tylko nie unikaj mnie... Przez to ja wariuje- dodała, a Raven zbliżyła się do byłej komandor i ją przytuliła.
- Nie będę- odparła po czym spojrzała jej w oczy.
- Wrócisz do pokoju?- zapytała, a gdy Raven skinęła głową, złapała ją za rękę i wspólnie ruszyły w stronę pokoju Clarke. Otwierając drzwii napotkały odsuwające się od siebie na łóżku Clarke i Lexe.
- Pogodzone?- zapytała Clarke, a Raven spojrzała na Helię.
- Tak- odpowiedziały idąc na swoje łóżko- Zapomniałyście zamknąć drzwii?- zapytała Raven, a Lexa zmierzyła ją ponurym wzrokiem.
- Nie. To był tylko buziak- odpowiedziała komandor, a Clarke spojrzała się na nią.
- Jaka słodka z Ciebie dziewczyna Lexa- stwierdziła Raven, a komandor odwróciła się plecami do Raven spoglądając na próbującą się nie zaśmiać partnerkę.
- Jak bomby Raven?- zapytała Clarke.
- Gotowe, naboje też. Zużyłam cały zapas- odpowiedziała przykrywając się kocem.
- Dobrze. Dzisiaj po śniadaniu rozłożymy stare pociski wokół obozu- dodała Lexa, a Clarke położyła się obok Lexy zabierając jej część koca. Leżały bardzo blisko siebie twarzami skierowanymi w swoją stronę.
- Jak wygramy wojnę i nie będzie się o co martwić... Pierwszy wybudowany dom bierzemy tylko dla siebie- szepnęła, a Lexa delikatnie uśmiechnęła się. Kolejna noc i kolejne dwa dni wyglądały w ten sam sposób. Wyczerpujące treningi, coraz lepsze zabezpieczenia, polowania, ogniska, małe dramaty oraz rozkładanie min wokół obozu. Murphy i Hope nie tracili czasu. Ogłosili, że ich ceremonia odbędzie się po wojnie oraz planowali wszystkie szczegóły. Mowę dla księdza, którym będzie Lexa, strój, wystrój oraz świadkowie. Świadkiem Murphy'ego miał być Jordan, a świadkową Hope, jej ciotka... Octavia. W trakcie jednego z polowań Murphy znalazł idealny kamień na pierścień i od wczoraj stara się zrobić z niego jak najlepsze pierścionki. Był w kolorze czarno-czerwonym, miał lekki połysk i krzywe brzegi.
Obóz był już gotowy na wojnę, a walki na mieczem szły członkom coraz lepiej, a przede wszystkim Jordanowi, który opanował przez te dwa dni bardzo wiele strategii i słuchał rad dawanych przez Lexe. Wspiął się na na prawdę wysoki poziom w krótkim czasie. Komanor uważała, że jest to spowodowane jego złością na ludzi Kadakru, natomiast Clarke sądziła, że Jordan miał to już po prostu w sobie i potrzebował tylko motywacji. Tego dnia Murphy znalazł wino, które zapodziało się u niego w szafie oraz starą herbatę z halucynogennych orzechów Jobi, która należała do Jaspera. W trakcie ogniska pokazał to Hope, która początkowo uważała ten pomysł za fatalny, ale ostatecznie przełamała się i wzięła trzy łyki oddając chłopakowi butelkę.- Co tam macie?- zapytała Gaia chcąc łyka, a Murphy wziął butelkę mocno w swoje objęcia podczas gdy Hope podała byłej strażniczce płomienia butelkę wódki.
- Wódka- odpowiedziała- Zapodziała się w szafie- dodała, a Clarke spojrzała na Hope i Murphy'ego.
- Zwariowaliście?- zapytała- Kadakru w każdej chwili może zaatakować i kogo zastanie? Bandę pijanych wojowników?
- Clark odpuść trochę. Murphy ma rację. Potrzebujemy trochę rozrywki i normalnego życia- stwierdziła Octavia- Ja się chętnie napije- dodała biorąc od Gai butelkę.
- To ich decyzja Clarke. Jeżeli później nie będą potrafili się obronić, to ich problem- odparła Lexa opierająca się o konar drzewa i dając członkom wolną rękę.
- Komandorze? Przejdziemy się?- zapytała Clarke wstając i prowadząc Lexe pod kapsułę. Blondynka zatrzymała się i spojrzała na nią- To nie jest ich problem tylko nasz. Im nas mniej tym będzie ciężej, a nie wiemy kiedy zaatakują- starała się wytłumaczyć, a Lexa uznała to za kwestionowanie jej decyzji.
- Chcą się poczuć normalnie. Nie mogę im tego zabronić. Jeśli się nie obronią trudno. My zadbamy o tych, którzy na to pozwolą- zapewniła Lexa.
- Jesteś komandorem, możesz zabronić- odpowiedziała.
- Co się z Tobą dzieje Clarke? Sama kiedyś powiedziałaś, że zasługujemy na coś więcej niż samo przetrwanie. O co chodzi?- zapytała spoglądając blękitne oczy Clarke.
- Zasługujemy... Ale jesteśmy aktualnie na lini śmierci. Czy powinniśmy ryzykować?- zapytała.
- My nie- odparła- Oni chcą ryzykować więc niech ryzykują- dodała.
- Ryzykują życiem nas wszystkich Lexa! Jeśli nawalą się, a Kadakru zaatakuje to nawet nie trafią im pod nogi- powiedziała Clarke uniesionym tonem, a w trakcie dalszych tłumaczeń Clarke chwilę później rozległo się bicie bębnów wojennych. Lexa rozejrzała się i spojrzała wielkimi oczami na Clarke, a następnie na pozostałych członków klanu Sengakru.
- Wszyscy po bronie!- krzyknęła Lexa- Raven bomby!- dodała- Uzbroić się i szyk tak jak ćwiczyliśmy- zarządziła, a gdy chciała odejść, Clarke złapała ją za rękę.
- Mamy szczęście, że wybrali wczesny wieczór - oznajmiła- Uważaj na siebie Lexa...- dodała.
- Dziś wszystko się skończy, albo znacznie. Bądź czujna. Nie pozwolę Cię skrzywdzić- powiedziała Lexa, a Clarke odeszła po broń. W tym samym czasie w obozie nastał ogromny chaos. Raven pobiegła po bomby, a pozostali uzbroili się, ubrali szybko specjalne stroje i ustawili szyk ustalony w ciągu ostatnich dwóch dni przez Lexe, Indrę i Octavię. Przy oknach stanęła Hope, Diyoza, Murphy, Raven, Jordan i Gaia. Na drzewach znajdujących się na terenie obozu ukryła się natomiast Octavia, Indra, Lexa, Clarke, Costia i Helia. Zadaniem stojących w oknie było rzucanie bomb oraz strzelanie, a tych na drzewach walka z tymi którzy przedrą się przez zasłony karabinowe i pola minowe. Byli uzbrojeni w miecze, wszelkie ostrza i pistolety, a ich ubranie zawierało wiele uzbrojonych elementów. Lexa dodatkowo jako komandor miała ubraną swoją długą wojenną szatę sięgającą do kostek. Korzystając z czasu jaki jeszcze mieli, członkowie według tradycji ziemian pomalowali swoje twarze krwią. Lexa namalowała swój tradycyjny symbol na oczach, Octavia pomalowała swoje czoło, Clarke na lini oczów chorągwie, a pozostali według własnego uznania. Większość skorzystała z prostego i szybkiego wzoru Octavii, który był jednak najbardziej przerażający.
- Nikt kto nas zaatakuje nie może przeżyć! Chcieliśmy po dobroci, ale nie dało się, a więc pokażmy dowódcy Jaydenowi naszą siłę! Osir kill kom survive!- krzyknęła a po obozie i w oknach wszyscy głośno zaczęli krzyczć nową zasadę klanu Sengakru: "Osir kill kom survive!" motywując się wzajemnie i dodając sobie ducha walki.
CZYTASZ
The 100~ Płomień Komandorów
Pertualangan~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Od miesiąca Clarke Griffin zauważa dziwne, niekontrolowane zachowanie płomienia komandorów. Doświadcza również przerażających snów, przez które jest na wyczerpaniu. Clarke boi się, że ostateczne starcie było tylko początkiem...