Ostatnio byłam taka zdenerwowana w przedszkolu kiedy przeklnęłam i ppobiłam się z kolegą.
Praktycznie przez cały czas przeczesywałam włosy i strzepywałam niewidoczne paprochy z moich czarnych rurek. Dlaczego tu przyszłam? Bo jestem głupia. Nierozważna. I najwidoczniej mam zapędy samobójcze.
Przyspieszyłam kroku widząc, że jest za dwie siedemnasta. Tuż przed bramą stanęłam, a moje serce boleśnie obijało się o żebra. Zerknęłam na ławkę stojącą obok wejścia. Siedział na niej blondyn w czarnej bluzie z kapturem, tego samego koloru rurkach i okularach przeciwsłonecznych. Trzymał dwa białe styropianowe kubki z logiem Starbucks' a i nerwowo przygryzał czarnego kolczyka umieszczonego w lewym kąciku jego ust. Czyżby Luke się denerwował? Szybko do niego podeszłam walcząc że sobą by nie uciec z krzykiem.
- Cześć - rzuciłam szybko i usiadłam obok Luke' a.
- Cześć - odpowiedział. Podał mi jeden z kubków. - Mam nadzieję, że lubisz karmelową latte. - przyjęłam napój i upiłam trochę rozkoszując się słodyczą kawy.
- Uwielbiam. - szepnęłam, na co blondyn zaśmiał się cicho. Jeśli mam być szczera to tego się niespodziewałam. Tego, że będzie tak miło. Myślałam, że będzie niemiły i chłodny. Opryskliwy. Wydaje mi się, że kosmici go porwali i podmienili. Zdecydowanie lepiej się rozmawia z Nowym Luke' iem.
- Luke, czym się zajmujesz? - kątem oka zauważyłam jak się spina.
- Ymm, trochę śpiewam i gram na gitarze.
- Nie pracujesz? - spytałam. Byłam naprawdę ciekawa co odpowie.
- Yyy, nie?
- Nie?
- Nie.
- Aha. To skąd masz pieniądze na życie? - wskazałam ręką na jego IPhone' a i ( oczywiście ) czarne Vansy.
- A co to jakieś przesłuchanie? - odparł zirytowany, nerwowo skubiąc nitkę wystającą z jego bluzy. Pokręciłam głową w odpowiedzi.
- Zaśpiewasz dla mnie?- spytałam. Za późno ugryzłam się w język. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja sprzedałam sobie mentalnego kopniaka w dupę.
- A co chcesz usłyszeć? Możesz wybrać co chcesz. Lepiej się zastanów bo nie śpiewam dla każdego. - No ja nie wiem. Czy tysiące fanek liczą się jako wszyscy? Po chwili zastanowienia w mojej głowie pojawił się szatański plan.
- Kraina Lodu, Ulepimy Dziś Bałwana - jęknął i schował twarz w dłoniach.
- Naprawdę? - mruknął, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Powiedziałeś w s z y s t k o. No to ja chce ta piosenkę. - powiedziałam wzruszając ramionami.
- Ulepimy dziś bałwana?
No chodź zrobimy to.
Tak dawno nie widziałam cię,
Nie chowaj się, uciekłaś gdzieś, czy co?
Bawiłyśmy się razem, a teraz nie, dlaczego tak jest, czy wiesz?
Ulepimy dziś bałwana?
Albo zrobimy coś innego... - nie zdążył zaśpiewać do końca a ja już zwijałam się ze śmiechu. Luke, ogromny, męski, dziewietnastolatek, siedzi na ławce w parku i śpiewa dziecięcym głosikiem piosenkę z bajki dla dzieci. Pomińmy fakt ze zna tekst na pamięć. Spojrzałam na ekran mojego telefonu.21:03, 14 połączeń nie odebranych
Ups.
- Muszę już iść. - powiedziałam. Zanim zdążyłam pomyśleć cmoknęłam blondyna w policzek i oddaliłam się w stronę bramy, zostawiając za sobą oszołomionego gitarzystę pierdolonego 5 Seconds of Summer.
----------------
Hejejejej
Mamy spotkanie. Będzie ich trochę więcej . Do następnego!
CZYTASZ
emoticons//l.hemmings
Fanfiction"witaj skarbie" "ogłoszę chyba święto narodowe" nie zgadzam się na kopiowanie, zapożyczanie pomysłu i/lub kopiowanie okładki