Obudziłam się o wpół do szóstej następnego ranka i leżałam w łóżku obok spokojnie śpiącego Samuela. Świadomość tego, że już dziś za kilka godzin będą się ważyć moje losy, boleśnie dawała znać w postaci chęci wyrwania mojego żołądka. Wyślizgnęłam się z łóżka, włożyłam błyskawicznie buty i możliwie cicho, lecz szybko wybiegłam do łazienki. Mdłości, jakie poczułam, wykończyły mnie, po pięciu minutach pobytu w łazience. W końcu wstałam, obmyłam twarz i wyszorowałam zęby, wróciłam do sypialni po ręcznik i ubranie, jakie dla mnie przygotowała pani Weasley poprzedniego wieczoru — czarną, prostą sukienkę, z kołnierzykiem w imitacji skóry, zamkiem w dekolcie i ozdobną zawieszką w kształcie księżyca.
Po ogarnięciu porannej toalety przy schylaniu się znów poczułam niebezpieczne szarpnięcie żołądka, jednak z racji, że był już pusty, nie wymiotowałam, ale to okropne uczucie towarzyszyło mi, póki nie wróciłam na powrót do sypialni, gdzie czekał już na mnie rozbudzony Samuel.
— Cześć Penny, dobrze się czujesz?
— Hej. Nie. Od rana mam mdłości, czuję się okropnie — objęłam rękoma brzuch.
— Jesteś bardzo zestresowana, ale nie martw się, wszystko będzie dobrze. — podszedł do mnie i objął czule, całując w czubek głowy.
— Miałeś wizję, że masz taką pewność? — spytałam z nadzieją.
— Nie, to raczej przeczucie no i wiara w to, że kto jak kto, ale ani Ty, ani Harry nie możecie wylecieć ze szkoły, to nie byłoby do końca zgodne z prawem.
Wybacz — zdążyłam pomyśleć i pobiegłam znów do łazienki, o mało nie potrącając Harry'ego, który był już gotowy i właśnie szedł korytarzem.
Ledwie dobiegłam, upadłam na kolana i znów zwymiotowałam, a przed chwilą mogłabym przysiąc, że nie miałam już czym. Znów umyłam zęby i wyszłam z łazienki.
— Hej, trzymasz się?
— Kiepsko Harry, od rana mam mdłości i jestem okropnie słaba.
Sam wyszedł do nas już ubrany w codzienne ciuchy.
— Cześć Harry.
— Cześć, właśnie pytałem Cassie, jak się trzyma, jest biała jak kreda, nie wygląda najlepiej.
— Dzięki kuzynie.
— Oj, nie miałem na myśli, że, no wiesz, wyglądasz jak chora, o to mi chodziło.
— Przeżyję. Chodźmy na dół.
Cassie?
Tak
A, nic właściwie... kocham Cię.
Ja Ciebie też, ale co chciałeś powiedzieć?
No, że będę trzymał kciuki i posyłał Ci mój spokój.
A, okej, dziękuję.
Cmoknęłam go w policzek na zakończenie mentalnej rozmowy, zanim weszliśmy do kuchni, gdzie czekali już na nas pan i pani Weasley, tata, Lupin i Tonks. Wszyscy byli w pełni ubrani, z wyjątkiem Pani Weasley, która miała na sobie pikowany purpurowy szlafrok. Podskoczyła na równe nogi w momencie, kiedy nas ujrzała.— Śniadanie — powiedziała, wyciągając różdżkę i spiesząc do ognia.
— D—d—dobry — ziewnęła Tonks. Miała kręcone blond włosy tego ranka. — Dobrze spaliście?
— Tak — odpowiedzieliśmy nie do końca zgodnie z prawdą.
— Ja b—b—byłam na nogach całą noc — powiedziała, ziewając po raz kolejny. — Siadajcie...
Wysunęła krzesła, wywracając przy tym inne, stojące obok.
— Co sobie życzycie, Cassie, Harry? — zawołała Pani Weasley. — Owsiankę? Maślane bułeczki? Jajka na bekonie? Tosta?
— Tylko... tylko tosta, dziękuję — odpowiedział Harry.
— Owsiankę, jeśli można. Dziękuję — powiedziałam, nie wierząc, że przełknę chociaż jedną łyżkę.
Lupin zerknął na nas, po czym odezwał się do Tonks.
— Co mówiłaś o Scrimgeour?
— A... tak... cóż, musimy być trochę ostrożniejsi, zadawał Kingsley'owi i mnie zabawne pytania...
Poczułam się wdzięczna, że nie musiałam przyłączać się do rozmowy i że nikt nie pytał o moją wyjątkową bladość, teraz gdy spojrzałam na swoje dłonie i kolana, zrozumiałam, co Harry miał na myśli, faktycznie wyglądałam jak kreda. Moje wnętrzności skręcały się. Pani Weasley położyła przede mną owsiankę, a przed Harrym kilka kawałków tosta i marmoladę. Oboje próbowaliśmy jeść, ale ja nie dałam rady i znów wybiegłam do łazienki, prosząc myślą Sama, by przeprosił za mnie pozostałych.
Pani Weasley usiadła naprzeciw i teraz patrzyła podejrzliwie na Sama, gdy wyjaśnił, że Cassie od rana ma problem z żołądkiem. Mama Rona spojrzała na Syriusza, kładąc zbyt głośno ścierkę na stół, trzaskając przy tym dłonią, niby przypadkiem, ale on patrzył w ślad za Cassie i wyszedł za nią.
— Cassie, kochanie, trzymasz się?
— Tak... tato.... zaraz wracam... — zdołałam wysapać między atakami konwulsji.
Ojciec zaczekał na mnie pod drzwiami.
— Kochanie, nie denerwuj się tak, wyglądasz, na bardzo osłabioną — chwycił mnie za dłonie — jesteś przemarznięta.
— Zawsze tak mam jak się denerwuje.
— Tak, zupełnie, jak matka.
Uśmiechnęłam się słabo.
— Córeczko a może...?
— Co?
— No, nie, nic. Porozmawiamy o tym jak wrócisz, to nic pilnego.
— No, dobrze. — powiedziałam, bo jak by było mało kłopotów, zaczęło mi się kręcić w głowie.
Tata odprowadził mnie do kuchni.
— Cassie, wypij, to Ci pomoże, herbata z imbirem i miodem oraz odrobiną eliksiru wzmacniającego — powiedziała matka Rona, stawiając przede mną puchar z herbatą.
— Dziękuję.
— ... i będę musiała powiedzieć Dumbledore'owi, że nie mogę wziąć jutro nocnej zmiany, jestem po proooooostu zbyt zmęczona — dokończyła Tonks ziewając znów potwornie.
CZYTASZ
Ślizgonka z wyboru 5
FanficPiąty rok Cassandry w Hogwarcie to okres pełen wyzwań. Jej związek jest testowany, a ryzyko wydalenia zwiększa presję. Ślizgonka odkrywa tajemnice rodzinne, stawia opór nowej nauczycielce Obrony Przed Czarną Magią i walczy, ze zwolennikami Sami Wiec...