ℭ𝔥𝔞𝔭𝔱𝔢𝔯 𝔱𝔴𝔢𝔫𝔱𝔶 𝔣𝔬𝔲𝔯

326 19 2
                                    

Harry's POV

Weszliśmy do domu i za chwilę w przedpokoju pojawiła się Hermiona.

– Wygraliście? – zapytała z przejęciem.

– Tak. – odparł blondyn.

Niespodziewanie przytuliła Draco, ale odsunęła się po chwili, przepraszając cicho. Za moment na schodach pojawił się Ron. Zbiegł na dół.

– Wygrali! – krzyknęła dziewczyna.

Rudzielec podał rękę swojemu (już chyba nie) wrogowi i poklepał go po plecach, gratulując mu krótko.

– Chodź. – mruknąłem i złapałem szarookiego za dłoń, po czym zacząłem go ciągnąć w stronę schodów.

Nawet nie stawiał oporu. Domyślam się, że będzie teraz potrzebował chwili spokoju, a z moimi przyjaciółmi nigdy jej nie dostanie. Nie wiem, czego on teraz potrzebuje.

– Czego teraz potrzebujesz? – zapytałem, stając tuż za schodami na piętrze.

– Nie wiem. Zaczekaj na mnie w swojej sypialni. Zaraz przyjdę, bo muszę do toalety.

Chciałem go tak po prostu pocałować albo przynajmniej przytulić, ale na to pierwsze nie mogłem sobie pozwolić. Kto by chciał kogoś takiego, jak ja?

Poszedłem do sypialni i usiadłem na łóżku. Nie mogłem po prostu uwierzyć w nasze szczęście. Do tej pory trzęsły mi się dłonie.

Dźwięk zamykania drzwi wyrwał mnie z transu. Podniosłem głowę. To Draco. Po chwili mężczyzna usiadł obok mnie na łóżku. Położył swoją otwartą dłoń na swoim udzie. Wiedziałem, że pod materiałem spodni znajdują się rany i blizny.

Nie myśląc, co robię, położyłem swoją dłoń na jego dłoni. Zacisnął palce delikatnie. Patrzył na nasze złączone dłonie. Ja też patrzyłem.

Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Tak bardzo tęskniłem za jego dotykiem i byłem tak cholernie szczęśliwy, że mogłem go wtedy dotykać... Po prostu zdałem sobie wtedy sprawę z tego, że mógłbym go już nigdy więcej nie dotknąć ani nie zobaczyć.

Chciałem mu wtedy powiedzieć, że go kocham i to mógłby być odpowiedni moment, gdyby nie było rozprawy. Poczekam na lepszą okazję.

Poczułem jego głowę na swoim ramieniu. Mocniej zacisnąłem swoją dłoń. Zamruczał i podniósł głowę.

– Mogę się na tobie położyć? – zapytał.

– Uhm... Tak, oczywiście – odparłem.

– Zawahałeś się. Dlaczego?

– To po prostu było nietypowe pytanie z twojej strony. Nie spodziewałem się, że zapytasz właśnie o to.

Położyłem się na niepościelonym łóżku na plecach. Nawet nie kłopotałem się zdjęciem butów. Ten mężczyzna jest o wiele ważniejszy niż brudna kołdra.

– Idziesz?

Za moment ułożył swoją głowę na mojej klatce i także nie kłopotał się zdjęciem butów. Oplótł nogą moje biodro i dłoń położył na moim ramieniu.

– Nie mam w planach zasypiania – oznajmił.

– Ja też nie – odpowiedziałem – Mogę przynajmniej pobawić się twoimi włosami?

– To było nietypowe pytanie, ale tak, możesz.

Dotknąłem jego włosów i zacząłem je przesuwać na różne strony. Podrapałem go po głowie i zamruczał cicho. Wróciłem do przesuwania jego włosów.

ℭ𝔬𝔫𝔰𝔢𝔮𝔲𝔢𝔫𝔠𝔢𝔰 𝔬𝔣 𝔠𝔬𝔬𝔭𝔢𝔯𝔞𝔱𝔦𝔬𝔫 // 𝔡𝔯𝔞𝔯𝔯𝔶Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz