XXXVI. Trening Sengakru

17 1 0
                                    

Po wejściu do kapsuły, komandor kazała opuścić wszelkie bronie i spojrzała na nowego gościa w ich obozie.

- To Thiago. Zostaje z nami tak jak mówiliśmy w ramach wymiany. Nie wiemy na jak długo, ale jest naszym gościem i traktujcie go jak jednego z naszych. Jeśli coś mu się stanie z ręki jednego z naszych, ta osoba zostanie ukarana- oznajmiła Lexa rozglądając się po swoich podwładnych- Zajmie łóżko Octavii dzieląc pokój z Diyozą- dodała, a Charmaine spojrzała na komandor mając nadzieję, że to jest żart, jednak jej wyraz twarzy podczas wypowiadania tamtych słów był całkowicie poważny i zdecydowany.

- Powiesz nam coś o sobie?- zapytała Clarke.

- Jestem Thiago. Zostałem wygnany za sprzecił dowódcy Jayden'owi- powiedział, a Raven zaśmiała się zwracając na siebie uwagę Proximianina.

- Oprowadzę Cię po naszym obozie- oznajmiła komandor, a gdy Thiago wraz z Lexą przechodził obok Raven, spojrzał na nią lekceważacym wzrokiem- Ci co pełnią wartę na miejsca, Ci do mają wolne do treningu. Później dojdziemy wraz z Thiago do was i wspólnie potrenujecie- powiedziała ponownie odwracając się i idąc z Proximianinem korytarzami statku. Wskazywała mu tylko pomieszczenia, które są dla niego dostępne. Jadalnia, pokój Diyozy, w którym bedzie spał, swój pokój w razie pytań i spraw do niej, łazienkę ogólną i izbę. Resztę uznała za nie istotną w jego przypadku- W holu głównym organizujemy narady i spotkania. Nie musisz w nich uczestniczyć- oznajmiła- Mamy tutaj ustalony harmonogram wart więc jeśli zobaczysz kogoś z karabinem to nie powód do obaw- dodała.

- Chcecie pokoju. Karabiny go nie tworzą- stwierdził Thiago, a Lexa zatrzymała się i spojrzała na wysokiego mężczyznę.

- Wy macie włócznie, shurikeny i tygrysy- odparła- Ostrożności nigdy za wiele. Warta to u nas normalna procedura ochronna. Nie zabijamy dopóki nie jesteśmy atakowani- dodała pewnym tonem głosu kierując się z Thiag'iem na zewnątrz, gdzie odbywał się trening- Trening to również procedura ochronna. Trenujemy, by być gotowym na ewentualne walki. Jeśli będziesz chciał, możesz brać w nich udział- stwierdziła patrząc wraz z Thiagiem zza otwartych drzwii na członków Sengakru walczących na miecze.

- Trzech na jednego?- zapytał młody mężczyzna ponurym tonem unosząc głowę do góry i patrząc na walkę Indry, Costii i Jordana.

- W ten sposób więcej się nauczą. Ale są też walki jeden na jednego- oznajmiła- możemy zawalczyć- dodała Lexa, a gdy chłopak skinął głową stanęła w wolnym miejscu przed kapsułą i wyciągła dwa miecze. Jeden zostawiła sobie, a drugi rzuciła mężczyżnie z dredami- Pokaż jak walczy Kadakru- powiedziała, a mężczyzna podbiegł w jej stronę robiąc zamach mieczem w jej stronę. Był to silny cios i odepchnął Lexe do tyłu jednak wciąż stała i również go zaatakowała. Jej ruchy strategiczne i obroty mieczem w każdą stronę myliły go, a o to właśnie jej chodziło. Clarke w trakcie swojej walki spojrzała na partnerkę, która prowadziła trening z "wrogiem" i zapatrzyła się nie wiedząc co myśleć. Bała się, że mężczyzna wykorzysta okazje... nie ufała mu. Helia wykorzystała chwilę nie uwagi i kopnęła Clarke odbierając jej ostrze i przykładając do brzucha.

- Zapatrzyłaś się- powiedziała Helia z lekkim uśmiechem odwracając się w stronę trenującej z Thiagiem  Lexy, a następnie spojrzała na Clarke podając jej rękę i pomagając wstać z ziemi- O co chodzi? Jesteś zazdrosna?- zapytała patrząc na uśmiech komandor w trakcie walki z Proximianinem.

- Nie- stwierdziła- Po prostu nie ufam mu. Boje się, że jednak wykorzysta sytuacje i jej coś zrobi- odpowiedziała, a Helia złapała ją za ramię.

- Też mi się nie podoba. Jest taki... Sama nie wiem... Inny. Widziałam jego wzrok w stronę Raven, gdy opuszczał hol z Lexą- odpowiedziała z lekkim zakłopotaniem- Nie martw się. Wątpię, że zrobi jej coś, gdy jesteśmy blisko- dodała.

- Nie mamy pewności. Nie znamy jego zamiarów. Sam powiedział... Został wygnany za sprzeciw, wcale nie chciał tu przyjść. Czuje, że narobi problemów- twierdziła wciąż patrząc na Lexę- Nie chce, aby coś jej zrobił. Straciłam zbyt wiele osób w moim życiu. Nie mogę stracić jeszcze jej... - dodała, a Helia  przytuliła ją- Jest okej. Po prostu mu nie ufam.

- Będziemy go miały na oku okej?- powiedziała Helia spoglądając na Clarke- W płomieniu byliśmy jednością. Nigdy nikogo tak nie kochała jak Ciebie...- dodała Helia spoglądając na komandor, a wzrok Clarke skierował się w stronę Helii. Chwilę później Thiago skaleczył ramię Lexy, a Helia widząc jak Clarke chce iść w jego stronę, złapała ją na rękę i zatrzymała- Hej... Spokojnie. Pewnie wyjaśniła mu, że walki są do pierwszej rany- powiedziała, a Thiago podszedł do komandor i ścisnął jej rękę dziękując za trening- Widzisz?- zapytała- Teraz możesz iść- dodała, a Clarke po spojrzeniu na Helie udała się w stronę Lexy i Thiago.

- Thiago na prawdę dobrze walczy- stwierdziła Lexa patrząc na partnerkę zbliżającą się do niej.

- Tak, widziałam. Gratulacje Thiago. Mogę porwać komandor?- zapytała, a on skinął głową.

- Dzięki za trening. Możesz przyłączyć się do pozostałych- oznajmiła komandor podczas gdy jej wzrok wrócił do codziennego poważnego wzroku patrząc na Proximianina, który odwrócił się i poszedł w stronę pozostałych trenujących członków Sengakru- Coś się stało?- zapytała Lexa patrząc na Clarke.

- Ufasz mu?- zapytała, a Lexa wytarła swoje czoło z potu.

- Nie ufam nikomu z poza naszego klanu- oznajmiła- Ale jest naszym gościem. Musimy postarać się, aby poczuł się jak u siebie. Wtedy zachowamy rozejm i wróci Octavia- dodała.

- Nie wiem... Nie ufam mu. Jest dziwny...

- Masz rację Clarke. Jest dziwny, ale tak jak mówiłam...- odparła.

- Choć opatrze Ci ranę- oznajmiała Clarke patrząc na krwawiące na czarno ramię komandor i idąc z nią do środka kapsuły. Już niedługo później były w izbie- usiądź- powiedziała wyciągając z szuflady małą gazę i bandaż, po czym podeszła do Lexy. Pierwsze przemyła ranę, a następnie położyła gazę i rozpoczęła owijać bandażem.

- Widziałam kątem oka jak Helia Cię przytuliła, gdy walczyłam- powiedziała patrząc w skupione na owijaniu bandażem rany oczy Clarke.

- Tak. Trochę rozmawiałyśmy- odpowiedziała, a Lexa uśmiechnęła się- Helia jest rozsądna- dodała.

- Masz rację- stwierdziła- Ale byłaś smutna- dodała, a Clarke spojrzała na Lexę.

- Nie byłam smutna. Bałam się, że wykorzysta tą walkę, aby zrobić coś więcej. Nie ufam mu jak już mówiłam- odpowiedziała.

- Rozumiem. Mi też się to nie podoba, ale musimy- powiedziała, a Clarke skończyła owijanie rany. Blondynka odwróciła się chcąc zanieść resztę bandażu do półki i zrobiła dwa kroki- Clarke...- oznajmiła Lexa wstając z krzesła, a ona odwróciła się w jej stronę- Dziękuję- dodała.

The 100~ Płomień KomandorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz