~19~

45 6 0
                                    

Pobudka. Śniadanie. Spacer. Tak wygląda mój kolejny dzień. Czy już do końca wakacji moje dni będą wyglądać właśnie tak ? Byle jak najdalej od Dylana ? O co chodzi mojej mamie ?

Nie wiem czy wspominałam, ale dowiedziałam się, że wesele odbędzie się jednak na koniec wakacji i do tego czasu Millerowie zostają u nas. Siedząc na kocu w ogrodzie zastanawiałam się co będzie ze mną i Dylanem. Aktualnie nie możemy być razem. Nie wiem czy kiedykolwiek będziemy. Może to tylko chwila zapomnienia ? Może ja go tak naprawdę nie kocham ? Może mój rozum płata mi figle ? Nie. Coś mi tutaj nie gra. Musisz zapomnieć o nim Ann. Zapomnij o Dylanie Millerze. Rozumiesz ? Masz zapomnieć !

Tak w ogóle Nate powiedziała całą prawdę moim rodzicom na temat Timona. Oni wywalili go z naszego domu i powiedzieli, że jeżeli zobaczą go kiedyś w pobliżu mnie to zawiadomią o tym policję. Nie było mnie w domu przez pewien czas, a tyle rzeczy się działo. Od powrotu mojego i Dylana wcale go nie widziałam. Albo mnie unika, albo ma zakaz, albo wyjechał. Nie wiem. Stop Ann ! Miałaś zapomnieć, nie myśleć o nim.

Obiad. Nie ma Dylana. Nagle w jadalni rozbrzmiał głos mojej rodzicielki.

- Dziś wszyscy wspólnie wybierzemy się nad jezioro. Zażyjemy kąpieli wodnej oraz słonecznej- wszyscy się zgodzili, tylko ja byłam do tego jakoś sceptycznie nastawiona. Po obiedzie udałam się do mojego pokoju i ubrałam strój kąpielowy. Po około pół godzinnym spacerze byliśmy wszyscy nad jeziorem. Myślałam, że będę się tam nudzić bo jakoś nigdy nie przepadałam za zabawami w wodzie oraz pływaniem. Jednak myliłam się. W piątkę (to znaczy Nat i Nataniel, Fel i Franek oraz ja) bawiliśmy się świetnie. Wrzucaliśmy się do wody, skakaliśmy z pomostu i się podtapialiśmy. Wszyscy mogliśmy poczuć się jak małe dzieci. Rodzice oraz Państwo Millerowie świetnie bawili się na małej plaży. Rozpalili oni również grilla. Czas ten spędziliśmy w wspaniałej atmosferze. Zebraliśmy się do domu gdy zaczęło się ściemniać. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów w drodze powrotnej. Tak to był radosny dzień. Jednak w mojej głowie ciągle siedziało tylko jedno pytanie. „Gdzie jest Dylan ?"

Kraina Morfeusza nawiedziła mnie bardzo szybko, gdyż byłam bardzo zmęczona.

Obudziłam się około 3. Nie. Źle. Zostałam obudzona przez koszmar o 3 w nocy. Bałam się już zasnąć więc postanowiłam sobie poczytać. Wyszłam z mojego pokoju i udałam się do naszej biblioteki. Tak, mamy w domu własną bibliotekę. Gdy byłam już w pobliżu schodów usłyszałam rozmowę, ale zdziwiło mnie to, gdyż rozmawiali to moi rodzice z Państwem Miller.

- Ależ nie. Tak nie może być. Oni nie mogą.

- To jak to inaczej zrobić ? Kogo jej przydzielimy ?

- A może syna mojego kuzyna ?- to był głos Pana Szymona.

- On się nada- potwierdziła to Pani Wiktoria.

Postanowiłam jednak już nie podsłuchiwać i z roztargnienia wróciłam do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i myślałam nad tym co usłyszałam. O co mogło im chodzić ? Rozmyślałam o tym z dobrą godzinę, ale coś mnie podkusiło do wielkiej głupoty.

Gdzie jesteś ? Dlaczego Cię nie ma?" Nie zgadniecie do kogo tą oto wiadomość wysłałam. Tak, do Dylana. Siedziałam tak z telefonem w ręce godzinę, dwie, aż w końcu usnęłam. Odpowiedzi jak nie było, tak nie ma.

To nie tak mój koszmarze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz