- Hayley, zaczekaj... - Peyton złapała brunetkę za ramię, powstrzymując ją tym samym przed wyjściem z samochodu. - Zanim wejdziemy do środka, chciałabym jeszcze chwilę z tobą porozmawiać.
- Słucham...
- Nie jestem w stanie przewidzieć tego, jak będzie zachowywała sie Tamara przed wejściem na salę sądową. Mam nadzieję, że podejdzie do tego dojrzale i rozsądnie. Jeśli jednak próbowałaby w jakikolwiek sposób cię sprowokować i wyprowadzić z równowagi, proszę cię... Nie daj się, dobrze?
- Postaram się. - Hayley kiwnęła głową. Czuła, że stres ogarnia ją coraz bardziej. Pociły jej się dłonie i robiło jej się duszno.
- Mam przeczucie, że nic takiego nie będzie miało miejsca, jednak nie mogę mieć stuprocentowej pewności. Nie chcę, żebyś niepotrzebnie dodatkowo się nakręcała. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to trudna sytuacja i bardzo się denerwujesz.
- Cholernie się boję, że zacznie mówić podczas rozprawy coś, co nie będzie zgodne z prawdą i spróbuje zrobić ze mnie złego człowieka.
- Jeśli tak będzie, w co wątpię, zrobię co w mojej mocy, żeby odeprzeć jej atak i pogrążyć ją jej własnymi słowami.
- Ona nie odpuści tak łatwo. Na pewno będzie chciała mnie zniszczyć jeszcze bardziej. Podejrzewam, że też ma dobrego prawnika.
- Nie tak dobrego, jakiego masz ty. - Peyton uśmiechnęła sie do niej.
- Skromność zdecydowanie nie jest cechą, którą można ci przypisać.
- To nie ma nic wspólnego ze skromnością. Studiowałam z Mirandą, która jest adwokatem Tamary. Wiele razy spotkałyśmy sie już w sądzie i jeszcze nigdy ze mną nie wygrała. Rywalizowała ze mną w trakcie studiów, rywalizuje ze mną do tej pory i nadal jest w tyle. Ja tylko stwierdzam fakt, że jestem od niej lepsza w tym, czym obydwie się zajmujemy. Wiem, że mnie nienawidzi i do tej pory nie przełknęła tego, że to ja dostałam się na staż po studiach, o który ze mną walczyła. Z przyjemnością wygram z nią po raz kolejny. Bo tak właśnie będzie. Wygram sprawę dla ciebie i załatwimy to już na jednej rozprawie.
Hayley spojrzała na Peyton pełna podziwu. Jej pewność siebie była niezwykle zaskakująca. - Wiesz... Jestem pod wrażeniem tego, jak pewnie o tym mówisz. Jakby to była po prostu zwykła formalność.
- Tak to właśnie wygląda. - Prawniczka chwyciła ją za dłoń, co zaskoczyło Hayley, a jednocześnie dodało jej otuchy. - Wyjdziesz dziś z sądu jako wolna kobieta. Mówię ci, że tak właśnie będzie.
Dla Hayley wydawało się nieprawdopodobne, żeby mogła dostać rozwód już na pierwszej rozprawie. Niemozliwość takiego obrotu spraw podkręcał fakt, że domagała się przecież orzeczenia o winie, a to nie ułatwiało dojścia do porozumienia z kimś, kto do tej pory do żadnej winy się nie przyznawał. Peyton sama mówiła jej podczas ich pierwszej rozmowy, że takie sprawy ciągną się dłużej, dlatego jej przekonanie o szybkim rozwodzie było dość niecodzienne i zastanawiające.
- Pewnie uznajesz moje słowa za zwykle przechwałki i puste gadanie, które ma cię jakoś uspokoić. Wiem, co mówiłam ci podczas pierwszego spotkania. Sprawy z orzekaniem o winie są trudniejsze i związane są najczęściej z dłuższą batalią.
Brunetka zamrugała szybko kilka razy próbując wyjść z szoku. - Ty mi czytasz w myślach? Zanim to powiedziałaś, przemknęło mi przez głowę to, że nastawiłaś mnie na coś zupełnie innego.
Peyton wzruszyła ramionami. - Może czytam...
- Chyba zacznę się ciebie bać.
- Hayley, wydaje mi się, że uczucie strachu nie było, nie jest i nie będzie niczym, co mogłoby cie wypełniać w związku z moją osobą. Dobrze... - Prawniczka wyjęła kluczyk ze stacyjki. - Chodźmy do środka.
CZYTASZ
Prawo przyciągania
RomantikHayley to dziewczyna, która pomimo tego jak wiele osiągnęła nadal nie wierzy w siebie. Jej poczucie własnej wartości zostało dodatkowo zaburzone przez osobę, z którą była w toksycznym związku. Peyton uchodzi za bezwzględną adwokat, która nie ma w z...