12. Serce

515 39 66
                                    

Niemcy

Po rozmowie postanowiliśmy wraz z partnerem, że jakiś czas spędzimy wspólnie w mojej ówczesnej chatce nad jeziorem. Była nasza, jednak to ja tam zamieszkiwałem przez ostatni czas.

Byłem świadomy, że zakończona już rozmowa z Polenem to jedynie początek. Jest jeszcze sporo nieporozumień do wyjaśnienia, jednak nigdzie nam się nie śpieszy.

- Śliczną ma buzię - Polen uśmiechnął się delikatnie przypatrując się naszej córce. Leżeliśmy na łóżku na przeciwko siebie wraz ze śpiącą już dziewczynką między nami.
Pogładziłem jej policzek widząc jak spokojnie spała...

- Wiadomo po kim - odparłem, na co uśmiechnął się z lekkim onieśmieleniem. Widok ich oboje był najwspanialszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać. Uwielbiałem patrzeć jak opiekuńczy Polen robił się przy niej, czułem że zrobiłby dla małej dosłownie wszystko aby mogła być szczęśliwa. Tak samo jak ja.

Wiedziałem jednak, że strasznie się nie docenia w roli rodzica.

- Jak myślisz... kim zostanie jak dorośnie? - szepnął nagle, co wybudziło mnie z lekkiego zamyślenia. Uśmiechnąłem się ciepło na jego zaciekawiony wyraz twarzy.

- Masz ciekawe tematy do główkowania

- Ktoś musi je mieć - odparł z powrotem patrząc na małą. - Może będzie lekarzem i będzie zarabiać mamone jak jej przystojny tata - odchrząknął, na co cicho zaśmiałem się.

- Może też robić arcydzieła cukiernicze jak ty.. albo robić coś zupełnie innego

Obaj chwilę pozostaliśmy w cichym chichocie na myśl o przyszłości. Odetchnąłem.

- Kimkolwiek postanowi być, będziemy z niej dumni... prawda?

- No tak, ale bądźmy racjonalni... chcemy żeby dobrze zarabiała, żeby potem nie musiała harować za psie pieniądze... społeczeństwo wystraczająco już nas wykorzystywało - odparł mało przekonany patrząc na mnie. - Pewnie, że cokolwiek wybierze bedę ją wspierać, ale wierzę że mimo wszystko wybierze mądrze...

- Na nasze szczęście to społeczeństwo przechodzi na nowy rozdział... każdy może zająć się tym co kocha - zapewniłem, na co on odwzajemnił uśmiech.

Po chwili ciszy wróciliśmy wzrokiem do pociechy.

- Czuje... że będzie miała naprawdę wspaniałe życie - powiedział nagle, co i mnie zaintrygowało. Patrzył na nią zupełnie jakby przestudiował jej całą egzystencję... jakby widział ją przed oczami, widział jej życiorys.
- Pewnie zanim się obejrzymy bedzie imprezować, znajdzie sobie jakiegoś chłopaka... - mówił zapatrzony. Nie mogłem odlepić wzroku również zaczynając sobie wszystko wyobrażać.

Polen zaśmiał się nagle.

- A tu nagle niespodzianka i będzie mieć własne dzieci, a my zostaniemy dziadkami... wyobrażasz sobie to? - patrząc tak w jego niedowierzające spojrzenie nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Chwyciłem jego dłoń splatając nasze palce.

- Zestarzeć się z tobą Polen, to moje największe marzenie...

Patrzyliśmy tak na siebie przez dobrą chwilę, gdy on podniósł się do siadu. Objął swoje nogi jak gdyby zamyslony, dlatego też podniosłem się.

- Ten czas mnie przeraża - powiedział zerkając na mnie. - Polcia zaraz ma pięć lat, a ja nadal czuje jakbym nic nie osiągnął w tym czasie, jakbym stał w miejscu...

- Hej, nawet tak nie mów, zrobiłeś ogromny postęp - chwyciłem jego ramię delikatnie gładząc. Widząc jak niechętnie mnie słucha postanowiłem usiąść przed nim.
- Wiesz co... wiem co mogłoby ci pomóc - uśmiechnąłem się, na co spojrzał na mnie pytająco.

Nie Patrzmy Już Wstecz | Gerpol cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz