Dzień wcześniej...
Drzwi otworzyły się, zanim podszedłem do schodów. Kobieta oparta o framugę założyła ręce na piersi.
— Najpierw młody Gambino, a teraz ty. — Uśmiechnęła się. — Czyżby mój brat zbyt mocno wszedł wam w paradę?
— Miło cię widzieć, Rito. — Stanąłem na szczycie schodów. Przez moment przyglądałem się jej w milczeniu. — Nic się nie zmieniłaś — dodałem po krótkiej chwili, odwzajemniając serdeczny uśmiech.
To prawda. Rita Ferro, choć nie widziałem jej od kilkunastu lat, nic się nie zmieniła. Widocznie, dla niej czas stanął w miejscu. Tak jak dla tego miejsca.
— Tobie dla odmiany przybyło kilka kilogramów. Wejdź, skoro już jesteś.
Cofnęła się i weszła do środka. Piękno posiadłości wprawiało w osłupienie nawet najbardziej wymagające jednostki. Nic dziwnego, że właśnie w tym miejscu postanowiła zamieszkać.
— Pino! — krzyknęła do kamerdynera. — Przynieś wino migdałowe. Podajcie lunch na tarasie — rzuciła przez ramię, podążając w stronę przestronnego wejścia. — A ty nie ociągaj się tak. Pozwiedzasz sobie później.
Rozjarzałem się dokoła. To miejsc nastrajało niebywałym spokojem.
— Zapomniałem już, jak tu jest pięknie.
— To było ulubione miejsc matki. Kochała je prawie tak samo mocno, jak ja. Siadaj. Co tak sterczysz? Od tego jest Pino. Nie potrzebuję drugiego kamerdynera.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, wpatrując się w horyzont krystalicznie błękitnego nieba.
— Potrzebuję twojej pomocy.
Rita upiła łyk wina, przytakując jedynie głową.
— Domyśliłam się. Wiesz, że nie bez przyczyny trzymam się od reszty świata z daleka?
— Wiem.
— Dlaczego więc myślisz, że możesz czegokolwiek ode mnie oczekiwać?
— Bo jesteś jedyną kobietą w mafii, która ma coś do powiedzenia, i której boją się te dupki w szytych na miarę, opierdzianych portkach.
Kobieta zaniosła się śmiechem.
— Jesteś tak samo uroczy, jak trzydzieści lat temu!
— A ty jeszcze piękniejsza, niż zapamiętałem.
— Sądzisz, że przekupisz mnie komplementami?
— Rozumiem, że nie, ale warto było spróbować.
Zdenerwowany potarłem czoło, zbierając się na odwagę. Spojrzałem na kobietę, podejmując ostateczną decyzję, w pełni świadomy wagi wypowiedzianych słów.
— Pomóż mi, Rito. Wprowadź Zoe. Jeśli ucieczka nie pomogła, to przyszedł czas na walkę. Kocham ją jak własną córkę. Oddam za nią własne życie, ale póki żyję, nie poddam się.
— Co na to Sophia?
— Myślę, że już dawną ją to przerosło — odpowiedziałem ze smutkiem. — Tak bardzo pragnęła uchronić ją przed tym światem, że nieświadomie praktycznie wepchnęła ją w sam środek potyczek.
— Nie jestem dobrą wróżką ani złotą rybką. Nie spełniam marzeń. I nie jestem cudotwórczynią. Czego zatem oczekujesz?
— Naucz ją kilku sztuczek. Przekonaj do niej ludzi. Pokaż jej, że można mieć kontrolę, jednocześnie będąc na uboczu. Zawsze tego chciałaś. Od zawsze pragnęłaś ją poznać i przekazać w jej ręce pałeczkę. Teraz masz ku temu najlepszą okazję, Rito.
CZYTASZ
Podziemny układ. Vendetta [18+]
RomansaCykl: Elitarny krąg ( tom 4) thriller psychologiczny/romans/akcja Romans mafijny. "Do czego jest zdolny człowiek, dla którego zemsta to mało?" ⚠ UWAGA: opowiadanie zawiera SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC.