Rozdział 3 Ulica Pokątna

2K 151 22
                                    

Odkąd powiedziałam mamie i Petunii o liście, w domu jest nerwowa atmosfera. Czy mama jest zła? Nie!  Wręcz przeciwnie! Ciągle mnie chwali, po czym Tunia na cały dzień zamyka się w pokoju pod schodami i zawodzi. Wtedy to ja czuję się jak starsza siostra i robię wszystko, by ją pocieszyć. Ale ona odbiera to inaczej. Ciągle mi próbuje wmówić, że ja po prostu jestem wariatką, a ten list to pewnie wysłał Severus, bo chce mnie wyśmiać. A na dodatek ona uważa, że we dwoje powinniśmy trafić do psychiatryka!


- Severusie, ja już nie wiem co mam robić! - narzekałam ciągle. - Ja ją kocham, a ona mnie tylko od siebie odpycha!

- Mam pomysł! - powiedział nagle Snape. - Za tydzień zaczyna się rok szkolny, to możemy z moimi rodzicami pójść kupić wszystkie potrzebne rzeczy!

- W sumie to nie jest zły pomysł... Ale czy moja mama się zgodzi?

- Powinna zrozumieć, że skoro jesteś czarownicą musisz mieć wszystkie potrzebne rzeczy!

- Mówiłam, że masz mnie tak nie nazywać!

- Dobra... Zapomniałem. A teraz polecam Ci byś spytała się mamy czy możesz z nami iść.

- Już biegnę!


Mama oczywiście się zgodziła, więc poszłam spytać się Severusa co potrzebuję na te zakupy wziąć.


- Na pewno walizkę, listę rzeczy od Dumbledore'a , pieniądze ... i chyba tyle.

- A po co walizkę? - wydawało mi się, że to głupi pomysł.

- Bo do czego te wszystkie rzeczy zmieścisz?

-To tego jest aż tyle?! - z lekko opadniętą szczęką wróciłam do domu, wzięłam torebkę, spakowałam do niej listę i pieniądze, a potem zabrałam się za szukanie walizki - niestety, wszystkie walizki były w komórce pod schodami.


Lekko zapukałam w drzwi komórki.


- Kto tam?!- wrzasnęła na całe gardło moja siostra.

Ja - powiedziałam cicho. Trochę się jej bałam.

-Czego chcesz?! Idealna córeńka znowu chce prawić mi kazania?!

- Nie, ja tylko po walizkę.-powiedziałam niepewnie.

- A po co Ci walizka?! Wyprowadzasz się do swojego chłopaka?! - Zaczęła się śmiać.

- Nie ... -  wymyśliłam pretekst - Dla taty.

- Znowu wyjeżdża w za granicę...? Masz! - C całej siły otworzyła drzwi, wyrzuciła walizkę i znowu siedziała sama w komórce pod schodami przy Privet Drive 4, czym przypłaciłam podbitym okiem. Wybiegłam z domu najszybciej jak umiałam. Pod domem stał wielki, czarny samochód z przyciemnionymi szybami. Nagle jedno tylne okno się otworzyło i wyjrzała przez nie głowa pewnego czarnowłosego chłopca...


- Właź ! - krzyknął Severus po czym szybko, z walizką w kratę taty i moją różową torebką weszłam do samochodu. Musiało to dziwnie wyglądać.


Weszłam do auta rodziców Snape'a i aż zaniemówiłam. Z zewnątrz wyglądał na bardzo duży, ale w środku był jeszcze większy! Wyglądał od środka jak limuzyna co najmniej jakiegoś celebryty!


- Cześć Lily! Jestem Eileen, mama Severusa. Opowiadał dużo o Tobie! - powiedziała czarnowłosa dziewczyna siedząca na lewo od kierowcy. Faktycznie wyglądała na mamę mojego przyjaciela - Ależ ty piękna!

- Mamo! - Młody Snape się zarumienił. - Przestań!

- No co? - zdziwiła się mama - Chciałabym poznać dziewczynę, z którą mój synek spędza  tyle czasu...

- Mi też miło panią poznać. - powiedziałam, by przerwać tą rodzinną sprzeczkę. - Gdzie jedziemy?

- Do "Dziurawego Kotła" skarbeńku, tam jest przejście na ulicę Pokątną, gdzie są wszystkie potrzebne sklepy dla czarodziejów... - spojrzała na Severusa - ... i dla czarownic. - po czym spojrzała na mnie a we mnie już się gotowało. Severus najwyraźniej to zauważył, bo zaczął :


- Mamo, Lily nie lubi, jak o niej mówi się "czarownica".

- Oj przepraszam, nie wiedziałam! - Wydawało mi się, że gdybyśmy nie siedzieli w samochodzie, to by mnie po nogach całowała.

- Nie szkodzi! - powiedziałam tylko po to, by już o tym nie rozmawiać - Severus ?Ten pan za kierownicą to twój tata?

- Tak, to ja ... - z zamyśleniem powiedział wysoki mężczyzna siedzący po prawej stronie Eileen - Tak...

- Przepraszam Cię za niego! - Powiedziała kobieta. -  Jak siedzi za kierownicą to świata poza nią nie ma! Nazywa się Tobiasz. On nie jest czarodziejem... - może mi się wydawało, ale   tata Severusa się wyraźnie spiął.


- I jesteśmy! - z wielkim uśmiechem na twarzy powiedziała Eileen.


Stanęliśmy przed barem wydającym się być trochę dla samych włóczęg. Ale, jak to mama mówi, " Pozory mylą! ". Jak weszliśmy, to wszyscy ucichli-patrzyli  w naszą stronę. Szczególnie na Tobiasza i mnie. Widocznie Eileen i Severus byli tu już nie raz. Potem wszyscy zgromadzeni zaczęli szeptać.


- Witaj kochana Eileen! Co Cię tu sprowadza i kim jest ta młoda dama? - zapytał się barman mamy Severusa.

- Dzień dobry Tom! Ja tu tylko do przejścia idę oprowadzić tę młodą damę po sklepach. Nazywa się Lily Evans.

-To miłego dnia i udanych zakupów życzę!

-Dzięki!


Wyszliśmy za drzwi. Byliśmy na małym placyku. Pani Snape podeszła do ceglanej ściany, wyciągnęła różdżkę i zaczęła nią stukać po cegłach. Nagle cegły rozsunęły się i weszliśmy na kolorową ulicę, której nigdy nie widziałam.


-Łał! - Tylko to potrafiłam z siebie wykrztusić. Severus złapał mnie za rękę i pociągnął do pierwszego lepszego sklepu...

Przysięgam Uroczyście, Że Knuję Coś Niedobrego [do korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz