1.

26 3 1
                                    

Dziś była pełnia i Laura szybkim krokiem przemierzała las.

Podczas spaceru odeszła za bardzo od swojego domu i teraz obawiała się, że nie dojdzie do niego przed wzejściem księżyca.

Była zła na siebie, zresztą nie tylko.

To jeden z tych dni, kiedy denerwowało ją wszystko i teraz chodziła niczym tykająca bomba.

Marzyła jedynie, by pod postacią wilka biegać po lesie i pozbyć się z głowy tych wszystkich zmartwień.

Cieszyła się wizją samotności.

Im bliżej do jej siedemnastych urodzin, tym bardziej miała dosyć swojego stada.

Tej cholernej presji.

Dlatego każda chwila z dala od nałożonych na nią oczekiwań była dla niej na wagę złota.

Nagły dziwny hałas zakłócił jej spokój.

W pierwszym odruchu chciała go zignorować, ale potem usłyszała krzyk i już nie mogła przejść obok tego obojętnie.

Ruszyła biegiem w stronę niewielkiej polany.

Czuła zapach wilka.

Obcego.

I przerażonego.

Ujrzała wysokiego chłopaka mniej więcej w jej wieku. Chodził w kółko, szarpiąc się za włosy, krzycząc, jęcząc i chyba nawet płacząc.

Choć był na jej terenie, chciała mu pomóc.

Wiedziała, przez co przechodził i domyślała się, jak bardzo jest to dla niego trudne.

Pierwsza przemiana zawsze jest potworna, a on zdawał się w ogóle nie wiedzieć, co się dzieje.

— Nie podchodź! Nie chcę cię skrzywdzić! — Ta jednak go nie słuchała i przysunęła się jeszcze bliżej. — Odejdź! — krzyknął jej w twarz, a oczy błyszczały mu od łez.

Laura, niewiele myśląc, zamachnęła się i uderzyła go w policzek z płaskiej dłoni.

Chłopak z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia masował sobie obolałe miejsce, ale dziewczyny to nie interesowało — osiągnęła swój cel.

Uspokoił się.

— Co do... — przerwał, widząc jej oczy.

Świeciły na czerwono i rzucały mu bezgłośny rozkaz: Rób co mówię.

Zaczęła ściągać z siebie ubrania, czego chłopak nie potrafił pojąć.

— Na co czekasz? Rozbieraj się, może jeszcze zdążysz.

Mówiąc to, spojrzała w górę na księżyc. Zaklęła pod nosem i przyspieszyła ruchy.

— No dawaj. Nie ma czasu.

Chłopak zaczął się rozbierać, ale ból w kościach okazał się nie do zniesienia.

Krzyknął, gdy jego ręka zafalowała. Miał wrażenie, że jest złamana w każdym centymetrze.

— Nie myśl o tym. Zaraz minie.

Nie był w stanie zastanowić się, skąd obca dziewczyna mogła to wiedzieć. Po prostu robił to, co kazała.

Widocznie znała się na rzeczy.

Zostały mu jedynie bokserki, ale zanim za nie złapał, ból powalił go na ziemię.

Naga już Laura ukucnęła przed nim. Jej skóra falowała w podobny sposób co jego i choć mógł przysiąc, że widział, jak pod spodem ruszają się kości, dziewczyna pozostała niewzruszona.

Magiczni: Krwawa PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz