2.

16 2 0
                                    

Był w szoku, że udało mu się przemknąć do pokoju niezauważonym. Dopiero gdy zszedł na dół po prysznicu i zobaczył kartkę na lodówce, zrozumiał, dlaczego.

Pojechaliśmy wcześniej do sklepu. Powodzenia w szkole — buziaki, K i N

Odrzucił liścik na blat.

Większość nastolatków cieszy się, gdy ich rodziców nie ma często w domu, ale on do nich nie należał.

Całe życie marzył, by gdzieś przynależeć, by mieć rodzinę i swoje miejsce na ziemi.

Póki co nic z tego nie wyszło.

Wiedział, że dla Karola i Natalii był ważny, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ich biznes był ważniejszy.

Traktowali go dobrze, nigdy niczego mu nie brakowało i mógł na nich polegać.

Ale brakowało między nimi więzi, na którą obie strony liczyły.

Miał wrażenie, że bardziej niż rodziną byli po prostu współlokatorami.

Może to dlatego, że był...?

Nie umiał nawet tak o sobie pomyśleć.

To było takie nierealne.

Jeszcze do wczoraj był zwyczajnym chłopakiem, może trochę dziwnym i nie umiejącym się nigdzie dopasować, ale przynajmniej był człowiekiem. A nagle stał się bestią porastającą sierścią.

Zgarnął jabłko i wyszedł do szkoły.

Szedł przez nieznajome miasto, rozmyślając, czy da radę się w nim odnaleźć.

Kierował się nawigacją z google maps i obserwował ruch na ulicach.

Nie był duży, widać było, że mieszkańcy dopiero zaczynają dzień — co go akurat cieszyło, bo nadal pękała mu głowa.

Pomyślał o swoim poranku.

O Laurze.

Jej osoba wywoływała w nim tyle przeróżnych uczuć. Od wdzięczności, przez zażenowanie, po podziw.

Z pewnością zapadła mu w pamięć i długo w niej zostanie.

Zahipnotyzowała go swoją pewnością siebie i zdecydowaniem. Ciągnęło go do niej, to oczywiste.

Choć wolałby poznać ją inaczej, ogólnie wolałby, żeby ta noc się nie wydarzyła. I, póki co, skutecznie odsuwał myśli o niej i jej konsekwencjach jak najdalej, zastępując je czarującą brunetką.

Wszedł do szkoły i od razu skierował się do gabinetu dyrektora, który był tuż przy wejściu.

Czuł na sobie zainteresowane spojrzenia innych uczniów, ale starał się je ignorować.

Wiedział, że będzie odstawał i nastawił się na to dużo wcześniej.

Wszedł do środka, gdy po korytarzu rozbrzmiał dzwonek na pierwszą lekcję.

Skrzywił się — myślał, że ten hałas rozsadzi mu głowę.

W pokoju zastał mężczyznę po pięćdziesiątce i młodą dziewczynę, którą od razu rozpoznał.

— O, witaj! Ty pewnie jesteś Fabian Białecki? — Gdy chłopak skinął głową, dyrektor kontynuował: — Nazywam się Bogdan Wójcik, a to Laura Milska, przewodnicząca szkoły, będzie twoją przewodniczką. Proszę, oto plan zajęć twojej klasy i numer szafki w szatni. Mam nadzieję, że uwiniecie się w ciągu jednej godziny?

To pytanie skierował już do brunetki.

— Jak zawsze, panie Wójcik — odparła z uśmiechem i wyprowadziła nowego z gabinetu.

Magiczni: Krwawa PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz