8.

6 1 0
                                    

Chociaż następny poranek był dość niezręczny wszystko toczyło w tym samym spokojnym rytmie.

Rano — przemiana, by chłopak się zmęczył

Po szkole — nauka obyczajów stada.

Minęła tak reszta tygodnia.

Nadeszła jednak sobota.

Byli umówieni tak jak zawsze z samego rana, ale po chłopaku nie było śladu.

Laura krążyła po salonie, wyglądając go w każdym mijanym oknie. Martwiła się, dlaczego wciąż się nie pojawiał. Dzwoniła do niego dwa razy, ale nie odbierał. Dziewczyna już rozważała, czy nie pójść mu naprzeciw, licząc, że spotkają się po drodze. Nie było to jednak konieczne, bo Fabian właśnie sam do niej dzwonił.

Odetchnęła uspokojona.

— Laura... pomóż... ja...aa — uczucie ulgi jakie wcześniej poczuła, zmroziło ogarniające ją przerażenie.

Chłopak właśnie się przemieniał. Zerwała się na równe nogi i wybiegła nawet nie zamykając drzwi.

— Jesteś w domu? — pytała, słysząc kolejne odgłosy powstrzymywanej przemiany — Mów do mnie! Fabian!

— Ta-ak, nie mogę... oni... są na dole...

— Już biegnę Fabian, wytrzymaj!

Na szczęście, jak to w małych miastach bywa, nie miała do niego daleko, dlatego po trzech minutach nieludzko szybkiego biegu wspinała się po drzewie, by wpaść przez okno do jego pokoju.

Jednak spóźniła się.

Pośrodku pokoju stał wielki wilk gryzący zawzięcie jedną z poduszek.

— Fabian?! Co ty tam wyprawiasz?! — dobiegł do nich głos kobiety z dołu.

Zwierzę zjeżyło się momentalnie i ruszyło w stronę drzwi, które w ostatniej chwili zastawiła dziewczyna.

— Nie — rzuciła cicho, ale stanowczo — Nie możesz tam iść.

Wilk zaczął warczeć, chcąc zmusić ją do odsunięcia się, na co jedynie prychnęła.

— Myślisz, że to na mnie działa? Uspokój się Fabian, wróć do...

Nie zdążyła dokończyć, bo chłopak rzucił się na nią. W mgnieniu oka przemieniła się i zderzywszy się z nim w locie, przygniotła go do podłogi.

Ogarnij się — warknęła na niego w myślach — Zaraz tu wejdą!

Widziała mały błysk w jego oczach, ale nie trwał on długo, bo po chwili zwierzę ponownie zaczęło się wyrywać.

Oddychaj — zmieniła taktykę, przesyłając przy tym jak najspokojniejsze myśli w jego kierunku.

Trwało to minutę, ale osiągnęła swój cel — Fabian ponownie był łagodny i zrównoważony.

Puściła go i lekko się odsunęła.

Zablokowała tylną łapą drzwi do pokoju, słysząc kroki na schodach.

Do jego uszu również dotarł ten dźwięk i całe jego ciało ponownie się spięło. Ale tym razem było to z lęku.

Nie myśl o tym — skupiła jego uwagę na sobie — Patrz na mnie i przemień się.

Zrobił to, cały czas wpatrując się w jej oczy. Gdy jednak powrócił do ludzkiej formy, padł na podłogę i podciągnął kolana do piersi.

— Fabian? — kobieta zapukała do drzwi, próbowała je otworzyć, ale bezskutecznie — Otwórz! Porozmawiajmy!

Magiczni: Krwawa PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz