12.

4 2 0
                                    

— Kuba, sprawa jest — odezwała się Laura, łapiąc blondyna na korytarzu.

— Nic nie słyszę! — odparł od razu i zakrył uszy dłońmi.

— Bardzo śmieszne — rzuciła, a chłopak był pewny, że przewróciła oczami — Potrzebuję, żebyś dzisiaj przejął trening Fabiana.

Zatrzymał się gwałtownie, słysząc jej sztucznie słodki głos, którego używała, kiedy wiedziała, że prosiła o coś niemożliwego.

— No chyba żartujesz — mruknął, nie zwracając uwagi na innych uczniów omijających ich z niezadowoleniem.

— Tylko dzisiaj. Słowo.

— A ty co zamierzasz, robić? Jak już się od niego uwolnisz?

Dziewczyna uderzyła go z łokcia.

— Chcę się czegoś dowiedzieć — powiedziała w końcu cicho.

— Świetnie i mam cię kryć? — a gdy Laura skinęła głową, dopytał — I co ja mam mu niby powiedzieć?

Wyszli z budynku.

— Coś się wymyśli — odezwała się i pomachała do bruneta stojącego przed szkołą — Dobra chłopaki, to ja lecę. Bawcie się dobrze!

Fabian i Kuba zostali sami. Obaj długo wpatrywali się w oddalającą się sylwetkę brunetki. Blondyn westchnął, nawet nie ukrywając swojej niechęci.

— Uwielbiam jak tak robi — mruknął do siebie, widząc niezrozumiałe spojrzenie chłopaka z trudem powstrzymał się od przewrócenia oczami — Laura stwierdziła, że przyda ci się kontakt z kimś innym ze stada, żebyś się bardziej zadomowił bla, bla, bla. Więc wrobiła mnie w to całe niańczenie, nie żebym nie miał czegoś ciekawszego do roboty, ale przecież nikogo to nie obchodzi — narzekał, zapominając o swoim rozmówcy.

— Żadnej niańki nie potrzebuję, więc możesz iść, droga wolna.

— Zabawny jesteś. Nie zamierzam sprzeciwiać się Laurze. Chodź dziki.

Fabian zacisnął dłonie w pięści, słysząc określenie, którego nie znosił, ale nie odezwał się słowem nieświadomy tego, że blondyn poddaje go testowi.

Krążyli w ciszy przez dłuższy czas, nie mając żadnego celu podróży. Bez dworku Laury nie mieli za bardzo, gdzie się podziać, tym bardziej, że żaden nie chciał zaprosić drugiego do domu.

Napięcie między nimi było wyczuwalne z daleka.

— Mam dość. Nie będę się kręcić po mieście jak idiota. Idę do domu.

— Pytanie czy do niego trafisz — odparł Kuba niewzruszony zirytowanym tonem bruneta.

Fabian rozejrzał się, rozumiejąc, że nie ma pojęcia, gdzie jest. Prychnął jednak na kpiarski uśmiech blondyna. Wyjął telefon i zaczął wpisywać adres w google.

Zaraz załaduje się trasa i po problemie — pomyślał.

Niespodziewanie chłopak wyrwał mu urządzenie z ręki i schował do kieszeni.

— Zwariowałeś?! Oddaj mi telefon!

— Wróć do domu po wilkołaczemu.

— Pewnie zaraz przemienię się na środku drogi. Świetny plan. — rzucił cynicznie.

— Nie, idioto, masz użyć swoich wyostrzonych zmysłów, by odnaleźć dom — mówił to protekcjonalnym tonem jak do małego dziecka.

Fabian chciał odpowiedzieć coś kąśliwego, ale zrezygnował. Skupił się na tym, by jak najszybciej uwolnić się od niechcianego towarzysza. Nie wiedział do końca od czego zacząć, ale nie zamierzał go o cokolwiek pytać. Zatęsknił za Laurą, z którą nie miałby takiego problemu.

Magiczni: Krwawa PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz