Rozdział 9

171 8 0
                                    


- Maddison

- Nie Asher, powiedz mi.

- Dobra..więc. Za 2 dni jest wyścig, na którym wystąpię, dzisiaj jadę dać 150 złoty Lucasowi. Jeśli przegram daje mu 300 dolarów i no .... ale jeśli wygram on mi daje 300 dolarów.

- Słucham?! Będziesz się ścigać na motorze?

- Będzie dobrze.

- Pojebało cię?!

- Co robisz?

- Zamawiam bilety.

- Co? gdzie?

- Do Hiszpanii kurwa bo czemu nie?

- Co kurwa? - wyrwał mi telefon z ręki.

- Oddaj!

- Nigdzie nie jedzisz! Ja wygram ten wyścig.

- Oddaj mi telefon! Dzwonię do Alexa.

- MADDISON, JA WYGRAM TEN WYŚCIG. - złapał mnie za rękę i powiedział to, głęboko patrząc mi w oczy.

Nic nie powiedziałam, odetchnęłam głośno i usiadłam.

***
Dzień wyścigu, zbliżał się już wieczór więc zaraz powinniśmy jechać, Asher już dawno tam był, ja miałam jechać z Alexem i Lily.

- Martwisz się Maddison? - zapytał Alex, który prowadził samochód, ja siedziałam z przodu a Lily z tyłu.

- Nie.

- Widzę, że tak.

- stresuje się. - odpowiedziałam bawiąc się palcami.

- Wiadomo, że wygra Asher. - odezwała się Lily.

- Pewnie, że tak.

- może macie rację..

Dojechaliśmy, szliśmy już na widownię, ale zobaczyliśmy Ashera, ja jako pierwsza do niego poleciłam. Nie wiem co mnie tak kierowało ale najwidoczniej los tak chciał. Podbiegłam i przytuliłam Ashera, dałam mu słowa wsparcia a na koniec go pocałowałam. Tak, znowu to zrobiłam ale tym razem to naprawdę samo wyszło. Cała w stresie wraz z Lily i Alexem poszliśmy na jakby widownię. Nogi uginały mi się gdy miałam zobaczyć to na żywo...

- Teraz Asher - poinformował mnie Alex.

Widziałam jak Asher wsiada do auta, obok był jego przeciwnik. Nie minęła minuta i słyszałam tylko słowo ,,start"

Asher wygrywał! Serce tak bardzo mi biło..nie chciałam aby coś mu się stało bo dobrze wiem że jakby nie wygrał nie stracił by tylko pieniądzy..ale..zupełnie co innego..może nawet i zdrowie i może nawet i mnie. Miałam najgorsze scenariusze w głowie.

- Kurwa! - krzyknąl Alex.

- Co jest?! Jak..

- da radę.. - powtarzał Alex.

- Tak! - wydarłam się gdy chłopak przyspieszył i przekroczył metę jako pierwszy.

- udało się! - przytulił mnie Alex.

Asher wygrał wyścig. Gdy tylko wyszedł z auta ruszyłam biegiem przez wszystkich ludzi i ujrzałam dumnego chłopaka. Odrazu pobiegłam i rzuciłam mu się na szyję.

- wygrałeś!

- a nie mówiłem że dam radę?

Gdy alex zabrał wszystkie gratulacje pojechaliśmy bezpiecznie do domu, odrazu poszłam spać. Dzień pełen wrażeń.


Smak gorzkiej porażkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz