rozdział 22

701 31 10
                                    

Kto by się spodziewał, że grudzień, miesiąc zimowy, jeden z ostatnich w tym półroczu, mimo zapowiedzianych przez nauczycieli ulg i wolności, tak naprawdę nałożył na nasze głowy najwiecej?

Ostatecznie projekt jaki zadała nam nauczycielka oddaliśmy zyskując najwyższą ocenę z wszystkich grup, co doprowadziło podwyższenie średniej u każdego z nas.

Półrocze się kończyło, nauczyciele faktycznie dali większy luz, a zbliżająca się przerwa świąteczna cieszyła wszystkich.

Wszystkich poza mną.

Odkąd szkoła została zamknięta, konkretniej dwa dni temu, przez zbyt duże opady i zaspy, które utrudniały dojazd do niej, ja pogrążyłam się w własnych myślach odpływając w świat, który kochałam najbardziej.

Fikcyjny.

Książki zawsze były moją ostoją i przystankiem, gdzie się chowałam otrzymując oczekiwany spokój.

Drugim takim miejscem stał się wysoki chłopak o czarnych włosach i spojrzeniu głębokim niczym ocean i bursztynowym podobnym do koloru whiskey.

Ale teraz nie mogłam być z nim.

Znaczy teoretycznie mogłam, bo Torres upierał się przy tym, że siedzi w swoim starym domu i wcale się nie uczy na próbne egzaminy.

Wcale.

Każdy głupi jednak wiedział, że ten ambitny idiota kłamał. Był w ostatniej klasie, już późną wiosną będzie musiał stawić się na ostatecznym sprawdzianie wiedzy, który zaważy na jego przyszłości.

Także nie mogłam mu przeszkadzać.

Co noc wymienialiśmy się sms'ami a nawet niekiedy zadzwonił widząc, że jestem aktywna w środku nocy. Można się domyślić co było tego przyczyną.

Nieustające koszmary w tym domu to już normalka, dodatkiem w pakiecie był potwór zwany moją matką, który zapragnął odwiedzać mój pokój statystycznie kilka razy dziennie by przeszkodzić mi w mojej ciszy.

To był pierwszy miesiąc, w którym Teresa Blunt nie wyjechała nigdzie. Chodziła do pracy, bez zmian, jednak co noc słyszałam otwierające się drzwi wejściowe i symboliczny dźwięk jej westchnień przy lampce wina. Lub kilku.

Co do reszty... Judith przychodziła najczęściej ze względu, że mieszkała najbliżej więc zaspy nie były dla niej utrudnieniem. Canden mimo, że był moim sąsiadem raczej przestał się ze mną kontaktować, nawet przestałam widywać go na jego zwyczajowym paleniu papierosów przed naszymi bramami. Wszystko ucichło i gdyby nie problemy w domu, naprawdę czułabym się jak we śnie. Przeważnie czas poświęcałam książkom nie tylko tym związanych z moją rozrywką ale również sięgałam po nowsze podręczniki do szkoły, aby poznać większy zakres wiedzy. Bo przecież co miałam innego do roboty.

Nie lubiłam wychodzić z pokoju kiedy mama była w domu. Grace, cudowna kobieta, musiała skupić się na swojej pracy wokół naszego domu, więc nie mogła się ze mną „spouchwalać". Mama dalej nie odkryła mojej bliskiej relacji z gosposią, dlatego wolałam się nie wychylać. Grafit całymi dniami przysypiał, ale tak to jest gdy wielkie białe psisko nie może się wyszaleć na zewnątrz.

Także byłam zdana na siebie.

Odkładając na szafkę nocną jedną z moich ulubionych książek, którą czytałam już po raz trzeci, usłyszałam krzyk Teresy, więc w obawie zeszłam szybko po schodach kierując się do naszego salonu.

— Co mówiłaś? — mruknęłam speszona widząc jak kobieta z okularami na nosie wgapiona była bez przerwy w ekran laptopa.

— Planuję remont domu. — zaczęła nie poświęcając mi choćby spojrzenia. — Na tydzień przenosimy się do domu Torresów, żeby robotnicy mogli wszystko przemeblować i naprawić usterki.

Overrated loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz