Chce cię z pamięci wyrzucić
Przestać się w końcu smucić
Chce się ciebie pozbyć z mojego serca
To uczucie jest dla mnie jak morderca
Chce cię znienawidzić albo chociaż znielubić
Lecz nie potrafię i znów w myślach będę się gubić
Chce nie myśleć o tym co było
Jak to z mojej winy wszystko się skończyło
Chce "zasługiwać" na miłość w swoim mniemaniu
O tej nienawiści do siebie w końcu pokonaniu
Chce przestać analizować w czym zawiodłem
Czy serio taką mierną nić losu sobie zaplotłem?
Chce być kowalem losu swojego
Nie chorągwią zdaną na podmuchy jego
Chce mieć powody by otwierać rano oczy
Może los mnie jeszcze szczęściem zaskoczy
Chce nie słyszeć nic o tobie
O niegdyś tak bliskiej mi osobie
Chce nie czuć bez ciebie pustki takiej
Zmienić coś w tej egzystencji byle jakiej
Chce już dać sobie spokój
Zakończyć ten psychiczny znój
Chce by to wszystko było już tylko odległym wspomnieniem
A nie w moim umyśle bolesnym cierniem
Chce byś była zadowolona zawsze chciałem
Nawet wtedy gdy to ja cierpiałem
Chciałem byś była szczęśliwa
Teraz jesteś ale z innym się to odbywa
Tak wiele rzeczy w życiu zjebałem
Przynajmniej koniec końców przed szczęściem cię nie powstrzymałem
