ROZDZIAŁ 34

1.8K 101 20
                                    

🍼Ava

Przyszedł wreszcie odpowiedni czas na to, aby zająć się sprawą mamy. Coś mi śmierdziało. Bo nawet jeśli wyjechaliby z Timem gdziekolwiek to przecież dałaby mi jakikolwiek znak, prawda? A tak? Brak odzewu powodował we mnie spięcie, nawet jakiś strach, którego nie potrafiłam wyjaśnić.

Wyskoczyłam z auta zdezorientowana nie widząc nigdzie auta Tima, ani mamy. Postanowiłam mimo wszystko zapukać w ich drzwi. I dobrze zrobiłam, ponieważ przerażający wrzask kobiety podrażnił moje uszy, a co gorsza... wrota były uchylone jakby ktoś nie domknął ich po tym jak wyszedł, bądź wszedł do środka.

Przełknęłam ślinę przystając w progu. Kropelki czerwonej mazi ciągnęły się, aż do samego centrum przez co wpadłam w jeszcze gorszą panikę.

– Pomocy! – rozpaczliwy krzyk należał do mojej rodzicielki. Jak zaczarowana popędziłam w tamtą stronę, gdy zobaczyłam płaczącą mamę przy bladym jak ściana, zakrwawionym wujku stanęłam jak wryta. Sama miała na dłoniach bordowe plamy. – Ava! – załkała masując głowę nieprzytomnego blondyna.

– Co tu się stało? – roztrzęsiona zaczęłam szukać telefonu w swoich spodenkach. Macałam każdy milimetr nie zdejmując uwagi od ciała Tima. Czy on nie miał dwóch palców? Co u licha...

– Nie wiem, wpadli tu tak nagle. Odepchnęli mnie, zaczęli bić Tima, a ja nie mogłam zrobić nic. Oni obcięli mu palce i... chcieli to samo zrobić z jego językiem!

Boże Święty. Dlaczego ktoś zrobił mu takie okrucieństwo? Pod powiekami poczułam sama srogie łzy. Dzwoniąc pod numer alarmowy modliłam się, aby nie było za późno.

***

– Hudson – wyszeptałam do telefonu, kiedy tylko odebrał.

– Tak? Mam spotkanie, ale jak coś się stało to mów.

– Bo... mam małą awarię, mógłbyś odebrać od Phoebe, Anthony'ego? Jest już późno, a ja nie zdążę tego zrobić teraz – zagryzłam wargę pocierając plecy dalej szlochającej mamy w chusteczkę.

– Jasne, adres znam. Może powiadom ją, że się zjawię. W takim razie wezmę go do siebie, nie będzie problemu?

– Nie, nie będzie – odetchnęłam z ulgą. – Odbiorę go jak najszybciej.

– Nie musisz. Zrobimy sobie męski wieczór – zaśmiał się, na co i ja uniosłam lekko wargi ku górze. – Wiesz jakieś dobre towarzystwo i takie tam, dzisiaj przyleciał mój znajomy to poznam ich przy piwku.

– Hudson – groźnie warknęłam. Wszystko brzmiało dobrze, tylko to piwko jak on to nazwał, ugh!

– Żartuję, spokojnie. Do zobaczenia!

– Do zobaczenia – przez urywek żadne z nas się nie rozłączało. Obydwoje milczeliśmy. Jako pierwsza z wielkim oporem odważyłam się odciągnąć urządzenie od ucha, i nacisnąć czerwoną słuchawkę. Moje serce delikatnie zadrżało. Lecz złamało się, gdy znowu Nina załkała.

– Kto to zrobił? Boże... gdyby mnie nie było nie wiem, co by mu zrobili. To było jak koszmarne, przerażające... przewertowali nam szafki, zabrali pieniądze, kluczyki od samochodów... zostawili nas z niczym.

– Csi, mamo wszystko będzie dobrze. Wezwiemy policję, oni ich znajdą. Obiecuję – przysiadłam obok niej przyciągając do siebie. Próbowałam ją uspokoić, lecz sama nie wiedziałam w ogóle co powiedzieć policjantom.

Dzień dobry, moją mamę i wujka ktoś zaatakował, ale nie wiem jak wyglądają i w ogóle nic nie wiem?!

– Pani Shannon? – doktor wychodzący z sali otrzeźwił naszą dwójkę. Uniosłam głowę, zaś mama wstała tak szybko, że omal nie zachwiała się i wylądowała na zimnej posadzce. – Proszę uważać – złapał ją w odpowiedniej chwili pod ramię i pomógł usiąść. Kolejny raz na widok bezsilności jednej z najważniejszych osób w moim życiu żyły przepełniły się goryczą, i żalem. Kto to zrobił? Dlaczego?

Masz mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz