I tell him everything.

284 14 1
                                    

Obudziłam się około godziny 14 przez dźwięk dzwoniącego telefonu, na początku zignorowałam to jednak kiedy telefon ciągle dzwonił, sięgnęłam po niego z zamiarem odrzucenia połączenia, kiedy zobaczyłam nieznany numer postanowiłam odebrać, nie wiem czemu to zrobiłam jednak miałam wrażenie, że ten telefon będzie ważnym dla mnie.

-Halo?- Powiedziałam niepewnie siadając na łóżku, nie miałam pojęcia czego mogłam się spodziewać.

-Witaj córeczko! Tęskniłaś za swoim ukochanym tatusiem?- Dobrze znany mi głos wydobył się z urządzenia a ja zamarłam.

Nie wierzyłam, że słyszę to co słyszę, skąd on niby dostał mój numer?

-Po tych latach znęcania się nademną i mamą teraz tak sobie dzwonisz i jeszcze myślisz, że będę za tobą tęsknić?!- po pewnym czasie wykrzyczałam do słuchawki wstając jednocześnie z łóżka.

-Oczywiście, że tak nie myślę, chciałem tylko, żebyś wiedziała, że od tej pory szukam cię i obiecuje, że znajdę, nie wiem gdzie się wyprowadziłaś z matką ale znajdę was i pożałujecie swoich czynów- powiedział mój ojciec i rozłączył się, momentalnie zalałam się łzami, nie wierzyłam, że mi to robi, on chce mi zabrać życie, nie wierzę w to kurwa.

Czułam się jak w klatce, uczucie bezradności to najgorsze co mogło mnie spotkać, nie dość, że w każdym momencie mogę umrzeć to na dodatek mój niezrównoważony psychicznie ojciec mógł przyśpieszyć moją śmierć.

Bez namysłu wybrałam numer do mojej rodzicielki jednak ona nie odebrała, jeszcze bardziej zaczęłam płakać, nie miałam gdzie uciec a świadomość, że w każdej chwili mój ojciec może po mnie przyjść i zrobić mi coś była przytłaczająca.

Po chyba godzinie załamania w końcu wstałam i rozejżałam się po pokoju, nie było w nim nic specjalnego a mimo to czułam się zagrożona, podeszłam do szafy I założyłam na siebie pierwsze lepsze ubrania, pomalowałam się najszybciej jak mogłam i szybko zjadłam jakąś suchą bułkę.

Miałam przy sobie jakieś 2 tysiące z mojej tymczasowej pracy na truskawkach, 500 złotych od mamy na urodziny, z ktorych nic jeszcze nie wydałam i trochę na karcie, nie tak źle ale i tak za mało na przeprowadzkę.

  Kiedy mój telefon ponownie zaczął dzwonić moje oczy jeszcze bardziej wypełniły się łzami, na ekranie wyświetliło się imię mojego przyjaciela, jak łatwo ise domyślić Billa, odetchnęłam z ulgą i starłam łzy które zmieszały się z moją maskarą.

–Hejj Tia! Tom organizuje dzisiaj imprezę, chciała byś wpaść?– zapytał mnie a ja na chwilę zapomniałam jak się oddycha.

Nienawidzę dużych zbiorowisk ludzi, czuję się wtedy bardzo niekomfortowo a w dodatku mam dziwne wrażenie, że wszyscy intęsywnie wpatrują się we mnie.

– Cóż..  nie lubię dużych zbiorowisk ludzi więc chyba muszę odmówić haha– Zaśmiałam się nerwowo a moje usta opuścił cich szloch, który stłumiłam zatykając usta ręką.

– Wszystko w porządku? Czy ty płaczesz?– Słyszałam w jego głosie troskę i zmartwienie, nie wiedziałam co mam zrobić w tym momencie.

– Tak wszystko dobrze.. – powiedziałam a Bill nie odpowiedział mi tylko westchnął cicho – Kurwa. Przyjedź do mnie.. proszę.. – powiedziałam po chwili nie mogąc już powstrzymać płaczu, gdzy czarnowłosy usłyszał moją prośbę, od razu wstał z miejsca, w którym siedział i pobiegł gdzieś.

– Zaraz będę, trzymaj się tam– powiedział i rozłączył się a ja momentalnie zalałam się łzami, nie mogłam ich opanować więc położyłam się na kanapie w salonie i skuliłam przyciągając kolana do swoich polików.

~When you miss || Bill kaulitz~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz