Moja sytuacja i perspektywy przede mną są dołujące
W umyśle tylko lamenty żałości niosąceRelacje z innymi ludźmi porażką
Te udane w perspektywie wierszu życia zaledwie fraszką
Nie dla mnie miłość i szczęśliwa relacja
Moje istnienie to darwinizmu przyznana racja
Nieporadny i ciamajdowaty
Jak tu nie spisać siebie na straty
Uparcie sobą pozostaje
I kare za to dostaje
Osamotnienie mentalne
Braki interpersonalne totalne
Sam siebie skazuje na samotność
Skoro to mój wybór skąd ta markotność?
Bo jest mój tylko dlatego ze tak to nazwałem
Tak naprawdę nigdy swojego losu do końca nie wybrałem
Zrobił to mój charakter i spierdolenie
Teraz mam tylko rezygnacji westchnienie
W pracy może i mam więcej optymizmu
Obym nie przypłacił tego powiększeniem do siebie cynizmu
Związki już wiem że mi nie wychodzą i tego nie zmienię
Zamiast miłości światła dla mnie są samotności cienie
Bawi mnie że ludziom jest lepiej gdy mnie brakuje
Widoczniej tego wielu do szczęścia potrzebuje
Wątpię w zmianę swojego charakteru
Poległem z tym w próbach zbyt wielu
Czy znajdę sobie cel?
Czy raczej będę błądził jak cwel
Wiecznie sam i nieporadny
Taki mój los szkaradny
Nadzieje wciąż mam ale to sól na rany
Gdy znowu o nieomylności swojego pesymizmu jestem przekonywany
Zero ambicji i umiejętności
Do życia brak mi namiętności
Beznadzieja to jakby moje drugie imię
I nie zapowiada się że to minię