Pov Swk
Odkąd ostatni raz widzieliśmy Mk'a, minął już tydzień. Uznaliśmy że najlepiej będzie by go nie szukać i dać mu spokój a może wszystko samo się wyjaśni. Teraz od tygodnia co dzień patrolujemy wspólnie miasto by w razie co szybko zadziałać w obronie mieszkańców. Również w końcu wróciliśmy do swoich domów. Rzecz jasna Red Son nie, bo nie mogliśmy zostawić go samego, jeszcze coś sobie by zrobił. A w sumie to już zrobił przez co musieliśmy kazać mu chodzić w krótkich spodenkach z obawy że zrobi sobie coś a my nie będziemy wiedzieć.. Ustaliliśmy też że każdego ranka spotykamy się na dachu najwyższego wieżowca w mieście. W sumie to właśnie teraz się spotkaliśmy. Czekaliśmy jeszcze tylko na Mei.
Zobaczyłem jak drzwi od wejścia na dach otwierają się a z nich wybiega nasza smocza przyjaciółka i od razu wskakuję na barana Red Son'owi. Po tym wszystkim trochę bardziej się zaprzyjaźnili. Cieszyłem się że tak się dogadują. Uśmiechnąłem się szeroko i spytałem się wszystkich jak się czują. Wszyscy odpowiedzieli że dobrze, lecz ja wiedziałem że dalej są przytłoczeni tym wszystkim. Żartowaliśmy sobie chwilę a Konor i Mei opowiedzieli swoje zwariowane sny. A gdy już wszystko sobie powiedzieliśmy, powiedziałem dzisiejszy plan. Ja idę do północnej części miasta, Macaque oraz Himmel do wschodniej, Konor oraz Red Son do zachodniej, a Mei i Lee do południowej. Powiedziałem też by przypatrywali się ludziom przy zaparkowanych rowerach bo ostatnio dużo rowerów zostało skradzionych. Wszyscy przytaknęli głowami po czym ruszyliśmy patrolować miasto
Latałem na swojej chmurce obserwując moją część miasta. Nie było to jakieś super zajęcie ale jakoś czas leciał. Na moje szczęście jednak coś się w końcu stało. Zobaczyłem jakiegoś nastolatka który metalowymi szczypcami przecina zapięcie do roweru. Zszedłem z chmurki i podszedłem do niego. Odchrząknąłem głośno by na mnie spojrzał a gdy to zrobił, momentalnie znieruchomiał. Zaśmiałem się i położyłem mu dłoń na ramieniu, po czym szepnąłem mu do ucha ,,mam dla ciebie radę, nie kradnij za dnia'' po czym podciąłem go a on z krzykiem wywrócił się, twarzą wprost na kierownicę roweru. Złapałem go za kaptur po czym przeciągnąłem go po ziemi aż na posterunek policji.
Wyszedłem z posterunku o jednego pączka więcej. Przyznam że ci policjanci są naprawdę mili. Wziąłem gryz pączka po czym ruszyłem dalej przez miasto. Chodziłem tam przypatrując się życiu innych ludzi wokół. Widziałem dzieci bawiące się w berka, godzącą się parę, parę przyjaciół klnących na całą ulicę mającym wszystkich gdzieś, pijaków śmiejących się z niczego i wielu innych ludzi. Chciałbym byśmy i my byli szczęśliwi tak jak ci wszyscy ludzie na ulicy.. Wtem nagle usłyszałem krzyk kobiety wołającej o pomoc. Wziąłem ostatni gryz pączka i pobiegłem w jej stronę. Wyraźnie płakała.
Swk: Co się stało prze pani?- powiedziałem łagodnym głosem a ona szlochając, z trudem wykrztusiła że porwano jej córeczkę i podobno był to jakiś zakapturzony mężczyzna- Spokojnie prze pani. Ja się tym zajmę. Pani córka wróci cała i zdrowa tylko niech pani mi powie gdzie pobiegł ten facet- Płakała tak głośno że zamiast powiedzieć, wskazała gdzie pobiegł. Bez słowa pobiegłem w tą stronę skręcając w zachodnią część miasta. Użyłem swojej złotej wizji by namierzyć jakoś tego porywacza. Po chwili udało mi się go odnaleźć wzrokiem. Był trzy przecznice stąd.. lecz również zauważyłem inną rzecz. Przypadkiem spojrzałem trochę w dół gdzie były podziemia w których kryła się Spider Quenn. Lecz w tych podziemiach był również Mk..
Biegłem w stronę porywacza zastanawiając się czy z Mk'em wszystko okey. Co jeśli Spider Quenn go skrzywdziła? Albo porwała i szykuję się by go zjeść? A może chce go zmienić w swojego pajęczego posłańca? Nie chciałem jednak czekać aż coś z tych rzeczy się wydarzy. Wtem usłyszałem głos Red Son'a i Konora. Biegli na równi za mną, tylko że oni biegli po dachach, ja po betonie. Spytali się co tu robię a gdy wyjaśniłem im sytuację, chcieli mnie wyręczyć więc powiedziałem gdzie jest porywacz a oni od razu przyspieszyli kroku gdy ja ruszyłem w przeciwną stronę. Wszedłem na chmurkę i poleciałem do wschodniej części miasta. Na moje szczęście akurat Mac i Him- bo tak zacząłem go nazywać- byli blisko zachodniej części miasta. Gdy tylko spostrzegłem ich na jednym z dachów, pośpieszyłem do nich na mojej chmurce. Minęła zaledwie chwilą gdy mnie zauważyli. Spojrzeli na mnie że zdzwiniem i spytali o co chodzi. Opowiedziałem im jak zobaczyłem Mk'a w podziemiach. Nie było trzeba ich przekonywać by poszli ze mną. A gdy chcieliśmy już ruszyć, zauważyliśmy na dachu budynku na przeciwko, Mei jedzącą kebaba. Spytałem się co ona do diabła tu robi
CZYTASZ
Maybe I love you?//SpicyNoodles🧡❤️//
FantasíaRed son został wyrzucony z domu i uciekł do parku. Mk znalazł go i zaproponował mu zatrzymanie się w jego domu. Czy przez tą jedną propozycję ich uczucia zmienią się o 180 stopni i z rywali przejdą do kochanków? Okładka nie jest moja ! Nie jestem zb...