"Tajemnica odkryta"

28 1 7
                                    

PovDominik
Obudziłem się, on spał więc przeciągnołem się i wstałem.
Pobiegłem do łazienki, ogarnołem się, umyłem i ubrałem. Gotowy, pachnący udałem się do kuchni. Zrobię śniadanko i go zaskoczę bo dziś ubrałem się w niebieski jeans i fioletową bluze. Nie wiem czy to coś zmieni, ale jeśli sprawi mu radość, to warto iść w to i próbować.
Wziołem się za śniadanie, zrobię amerykańskie tosty i wycisnę sok.
Jak już wszytko zrobiłem to ułożyłem
na tacy i udałem się do pokoju.
Po wejściu zaszczycił mnie piękny uśmniech brązowookiego.
SV: Gdzie poszedłeś?
D: Zrobiłem Ci śniadanie słodziaku.
SV: Mówisz... Mmm.. - usiadł kołomnie, a moja ręka przyległa odrazu do jego uda, a usta do jego szyji.
D: Słodziaku przystopój trochę, teraz trzeba amu.
SV: Mmm...,  a buzi na dzień dobry?
D: hahaha skodziak, choć tu. - przyciągnełem go do siebie i pocałowałem na co na poczoł pocałunek. - Mmm... starczy bo śniadanko czeka.
SV: ale ty jesteś moim śniadaniem.
D: O napewno, pokarmnie cię amm...
- podałem mu kawałek tosta na widelcu na co ładnie wzioł do buzi i zaczoł jeść.
SV: Smaczne, ale ty smaczniejszy.
D: Czaruś uspokój się i jec ładnie to zabiorę Cię na spacer.
SV: Mówisz dobrze Wtakim razie dawaj. - zjadłem szybko, aż blondyn był w szoku.
D: Smakowało bo widzę tak szybko zjadłeś?
SV: Było pyszne, a teraz kompiel i spacer.
D: Dobrze wyniose najpierw naczynia. - zabrałem tace i wyszedłem.

PovSmav:
Blondyn poszedł, a mi te zdjęcia nie dawały spokoju i chciałem tak bardzo zobaczyć ale były bardzo wysoko.
D: Filip kompiel gotowa, sam przyjedziesz czy mam po Ciebie przyjść?
SV: Już jadę.  - patrzałem w kierunku zdjęć i odpuściłem, jeszcze was dorwę. - pojechałem w stronę łazienki - Uwagaaaa wierzdżam!
D: Hahahaha szalony - złapałem go w locie. - choć pomogę Ci wejść do wanny.
SV: Domiś?
D: Słucham? - kucnołem przednim.
SV: Dziękuje.
D: Za co?
SV: za to, że jesteś. - wtuliłem się w przykucniętego Dominika.
D: Jejku słodziak, ja zawsze będe!
- Filipek Jaaa......
SV: Chcesz mnie wykompać.
D: Tak hahahaha choć. - wsumnie to chciałem powiedzieć, że go kocham, ale on ma swój świat.
SV: Umyjesz mi plecki? - hahaha
D: A sam nie dasz rady? - droczyłem się znim.
SV: Nie, boje się tego robala. - pokazałem na sufit.
D: Hahaha Coo? - spojżałem do góry na sufit.
SV: hahahaha - złapałem jego ręke i wciągnełem go do wanny, wlatując chlapnoł.
D: Aaaa Filip wariacie no co ty?!
SV: Oj tam trochę się zmokło.
D: Trochę? Ja się lepie 😂
SV: To coś na to zaradzimy. - wbiłem się w jego usta, a on się śmniał ale nie przerywając pocałunku. Ściągnełem z niego koszulkę i wywaliłem gdzieś tam bo mniałem wywalone. Potem rozpiełem jego pasek i wtedy on złapak moją ręke.
D: Filip Niee! - Już uspokój się.
SV: Przecież nic Ci nie zrobię, pozatym do wanny się w ubraniach nie wchodzi.
D: To Ty mnie tu wciągnełeś głupku.
SV: No weś wstydzisz się? - I tak już widziałem tą słodką krągłą dupkę.
D: Nie o to chodzi, poprostu nie dam się zbałamucić i wiem, że robisz to celowo.
SV: Ach tak mówisz. - zawisłem nad nim i zaczołem muskać ustami jego cisło na co się wyginał.
D: Aaah Filip Mmm....
SV: Mmm.... - było słychać tylko cmokanie, a ja jeździłem ustami góra i dół, aż do jego szyji i czułem on był już mój. - rosunołem jego pasek przez co jego spodnie suneły się, a ja wsunołem ręke na jego pośladek.
D: Mmm przestań proszę, my nie możemy.
SV: Ciiii nie myśl otym. - udało mi się go uwolnić wcałości z jakiego kolwiek materiału, zamisłem nadnim i znowu zaczołem atakować jego szyje.
Nasi przyjaciele się o siebie otarli.
D: Aaah Filip - obiełem go, nie wytrzymałem.
SV: Uwielbiam Cię blondasku - wyszeptałem mu do ucha poczym złapałem jego udo, uniosłem i wniego wszedłem.
D: Aaa Filip - objełem go i się wniego wtuliłem..
SV: Ciiii spokojnie rozluźni się.
- Ujełęm jego twarz w dłoń, on ufnie namnie spojżał. - Ja wtedy wbiłem się w jego usta z taką miłością i zaczeliśmy się poprostu kochać. Chłopak śpiewał jak słowik, czułem że jest mu dobrze.
D: Aaaaa aaaaah Mmmm - całowaliśmy się jakbyśmy zjadali siebie nawzajem. Było mi cudownie kocham tego człowieka najbardziej.
SV: Mmm Aaah Domi. - czułem jak jestem już blisko i zaczeliśmy szczytować.
D: Aaaaaaaaa Filiiiip! - krzyknołem i doszedłem. - jesteś nie znośny.
SV: Żałujesz?
D: Ani trochę, nie wiem jak będzie z moim poruszaniem się ale oj tam.
SV: Pomogę Ci, choć .
PovDominik:
pociągnoł się na wannie owinołem go ręcznikiem i usiadł na wózku, potem wstałem sam trochę mnie bolało ale owinołem się ręcznikiem i chciałem stanąć na podłodze ale Fifi mnie ubiegł i pociągnoł na kolana.
SV: Mój mały książe nie będzie chodził.
D: Hahahaha wariacie zawieś mnie do pokoju, chciałbym się ubrać.
SV: Jak sobie życzysz książe.  - chłopak się śmniał i wywiózłem go prawie pod szafe.
D: To co wybierzesz mi ficik.
SV: Jak pan bóg stworzył. - poruszyłem sugestywnie brwiami.
D: No napewno chciałbyś, nie bęnde z gołą dupą łazić, przyjdzie Bee i zawału dostanie.
SV: Z szoku na rozmiar Twojego sprzętu.
D: Tak wiesz, że taki dobry duży sprzęt się zgejożył.
SV: Ja tam nie narzekam lubię twoją dupkę.
D: Przestań zboczuszku i powiec lepiej ta czy ta?
SV: Różowa iiii te spodnie.
D: Sam byś się poszedł ubrać.
SV: Zaraz, pozatym mogę Cię o coś zapytać.
D: No pytaj.
SV: To zdjęcie tam to Ty i Twój chłopak?
D: Tak - przeszły mnie ciarki, przecierz tam był on i ja.
SV: Pokażesz?
D: Yyy może potem.
Dryńńń....
- Ooo to pewnie Bee idę otworzyć.
SV: A ja ubrać. - przewróciłem oczami i schowałem w pokoju, tylko nadsuchując rozmowy Dominika.
D: Ooo Bee stara jak ja cię kocham.
B: Ja ciebie też, ale ty coś brałeś?
D: Fifi chciał zdejęcie zobaczyć te wiesz.
B: Mówiłam Ci schowaj je, a teraz masz pecha.
P: Ale jak zobaczy to może se przypomni wszytko.
D: Albo każe mi spiepszać. - prześliśmy do kuchni z rozmową.
B: Znowu Cię boli?
D: A tam przejdzie mi.
B: Nie gadaj, że znowu.... - nie dokączyła.
D: Kochaliśmy się, jak już wszytko musisz wiedzieć.
B: Ale przecież mnieliście tego nie robić.
D: Widocznie Filip jest uzależniający jak energetyk.
B: Głupi jesteś.

Gdy serce nie wie czego chceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz