Smutek płynie razem ze łzami
Leci po moich policzkach razem z żalami
Pozostawia za sobą mokre ślady
Obojętności fasady
Im więcej łez tym więcej apatii
Coraz mniej dla własnej słabości sympatii
Znużenie bije z zaszklonego wzroku
Zwłaszcza po zmroku
Nie istotne powtarzam sobie
Przecież to mowa o mej nędznej osobie
Kolejna kropla z mej twarzy spada
Na smutek egzystencji nie pomoże żadna porada
Zwyczajnie to żałosności pełne
Braki są we mnie zupełne
Łzy nadal płyną
Z nich dzieci nie dorośli słyną
Bez znaczenia jak i emocje moje
Nie bez powodu są ignorowane te wewnętrze znoje
W mym otoczeniu pełno miłości
Ja jestem pełny żałości
Pesymista wygrywa z realistą
Ten scenariusz był sprawą oczywistą
Pustka i znużenie emocjami głównymi
Tak dobrze mi znanymi
Płaczę w ciszy bo i w ciszy siedzę głównie
Babram się w emocjonalnym gównie
Pogrążam się w autodestrukcji
By poczuć coś oprócz pustki
Czuje ból fizyczny "dobrze" myślę
Pokurwione są drogi w mym umyśle
Łzy są i będą wciąż
Nie oprze się im najsilniejszy mąż