Adam
- Kurwa mać! Wydarł się Dom, wpadając na jakąś gałąź, której nie zauważył.
- Zamknij się, bo obudzisz całe miasto! Powiedziałem ciszej. Na tak głośny krzyk, to przynajmniej mogliby go ze skóry obdzierać.
- Jakbyś był dwa centymetry wyższy, nie miałbyś oka. Powinieneś być wdzięczny. Dodałem, strzelając go w ramię. Nagle poprawił mi się humor.
W ciszy udaliśmy się pod mój dom, gdzie się rozeszliśmy. Chłopak miał trening przed południem, więc lepiej, żeby wyspał się u siebie. Szczególnie, że był po procentach. W jego przypadku nie robiło to wielkiego problemu, rano przyszedłby na halę nawet z kacem. Cóż poradzić na obsesję?
Wspinając się po schodach, w głowie miałem Thompson w tej czerwonej kiecce. W dzieciństwie na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy widziałem ją w sukience. I z tego co pamiętam, za każdym razem była wielce niezadowolona, że ma ją na sobie.
Nie wiem, czy niechęć przeszła jej z wiekiem, czy świetnie nauczyła się ją ukrywać. Ciągle dobrze w nich wygląda, to niestety musze przyznać.
Dobrze, że byliśmy z Domem w pobliżu, bo nie wiem, czy wróciłaby bezpiecznie do domu. Nawet z nami nie wyglądała, jakby czuła, że szła z obstawą. Sweter Sophie może osłaniał jej cały dekolt, ale nogi były odkryte, a materiał niejednokrotnie podnosił się na wietrze, przez co w ostatniej chwili musiała go łapać. Wyglądała jak niemowlak, któremu pierwszy raz założy się coś innego niż body, i ściąga ubranka na dół.
I wiecie co? Nawet sukienkę przytrzymywała z gracją. Jakby ten ruch był wyćwiczony do perfekcji, przez co w ogóle nie wywoływał grymasu niezadowolenia na jej twarzy.
One uczą się specjalnych zasad, kiedy je zakładają, czy jak?
W każdym bądź razie, mam nadzieję, że nie założy jej do pracy w barze. W głowie pojawiło mi się milion opcji jak mogłoby się to skończyć, z których żadna nie miała happy endu.
W takich momentach jestem wdzięczny, że dają w robocie ubrania, które trzeba na sobie mieć. Przynajmniej tak było jakiś czas temu, kiedy chwilę tam pracowałem.
Lily myślała, że specjalnie chce ją zniechęcić - nic bardziej mylnego. Po prostu wiem, z czym się to je. Wróć, z czym musiały się użerać pracujące tam dziewczyny. Oczywiście one były większością pracowników lokalu z wiadomych przyczyn – przewaga klientów była facetami. Co za tym idzie, kelnerki dostawały więcej napiwków.
Prowadząc działalność trzeba myśleć zyskiem, co nie?
Właścicielem jest mężczyzna, który strasznie rzadko tu zagląda. Ma kilka knajp w sąsiednich Stanach, więc mały Snake w turystycznej miejscowości to nieopłacalny biznes. Spodziewam się, że niedługo może być na sprzedaż.
Pracując tam miałem wrażenie, że niektórzy klienci mieli większą władzę, niż sam kierownik. Mam nadzieję, że Thompson jakoś to zauważy. Jak nie, to i tak planuję się tam jutro wybrać - podobno ktoś ma samochód do naprawy. Jak wiadomo, w tym biznesie potrzeba zaufanych ludzi.
Czy jest bardziej zaufana osoba od gówniarza, który potrzebuje pieniędzy na już?
Może i tak, nie będę się nad tym teraz rozwodził. Procenty zaczęły mi się ulatniać z organizmu, a to nie jest mój ulubiony stan.
Wszedłem do mieszkania najciszej, jak tylko mogłem, po czym od razu poszedłem pod prysznic. Marzyłem teraz tylko o łóżku.
Gorąca woda płynęła po moim ciele, a ja zastanawiałem się, od kogo będę miał zlecenie. Felix mówił, że nie znam go jeszcze osobiście.
CZYTASZ
Teenage Dream
Teen FictionJezioro, nad którym spędzałam większość wakacji, ulubione drzewo, dom z werandą, pomost. Szum wody, wiatru, stare radio grające w tle. Spokój i bezpieczeństwo. Ale czy na pewno? Bo czasem musimy sobie pozwolić na wyidealizowane wizje świata, bo...