21. Krasnoludki są na świecie

105 15 165
                                    

- Co ona tam jeszcze robi? - zapytał Bolko. - Ile mogą trwać takie babskie przebieranki?

- Będą trwały tyle, ile trzeba - mruknęła Liliana.

- Uważam, że to przesada. Jak można nosić tyle ubrań naraz? Ludzie są głupi.

- A bo ty się na tym znasz! Przecież wy macie jedną porządną parę portek na trzech - zaśmiały się driady. Wodnik udawał, że nie zwrócił na ten przytyk uwagi.

- Babka pewnie musiała jeszcze z dziewczyną pogadać. Na osobności. - Rusałka miała zamiar później Luizę o wszystko wypytać. - A gdzie nasz Mieciu?

- Chyba gdzieś poszli z Szuwarem. Poszukać go?

- Nie, sama go znajdę. Albo może sam się odnajdzie.

Lila wstała i niespiesznie ruszyła w stronę jeziorka, w którym mieszkał wodnik. Musiała sobie znaleźć jakieś zajęcie, bo oczekiwanie na Luizę może trochę potrwać. Ondraszowa na co dzień nie bywała zbyt rozmowna, ale jak już się rozgadywała to końca nie było widać.

Popołudniowe słońce już tak mocno nie prażyło, tylko ozłacało swoim blaskiem wszystko dookoła. U progu lata dni były niesamowicie długie, trzeba było nieźle kombinować, by je czymś wypełnić. Lenistwo to prawdziwa sztuka.

Gdy już zbliżała się do porośniętego tatarakiem brzegu, zauważyła, że na dużym kamieniu siedział wykąpany i świeży jak poranek Mietek, a Szuwar stał nad nim i przygładzał mu włosy. Zaczesane do tyłu i mocno przyklepane rude loki przykleiły się gładko do czaszki.

- Co ty mu zrobiłeś? - zapytała, nawet się z nimi nie witając.

- Elegancko, nie? - Szuwar się napuszył. - Teraz Luiza nie będzie mogła oczu od niego oderwać.

- Przecież on wygląda jak debil.

- Cicho, nie znasz się. Mietek nie słuchaj jej. Wyglądasz jak z francuskiego żurnala!

- Luiza to co najwyżej się zaśmieje. A ma się gapić, gały na wierzch wywalić! Suwaj się, tu trzeba wszystko poprawić!

Rusałka wcale niedelikatnie odepchnęła łokciem wodnika.

- Patrz, jak to się robi. Mietek, nieboraku! Jakby cię krowa przylizała.

Kilkoma sprawnymi ruchami roztrzepała misterną fryzurę, nad którą Szuwar biedził się całe dwa kwadranse. Schnąc, włosy wracały do swoich naturalnych fal i teraz opadały mu swobodnie na czoło.

- No, teraz wyglądasz dobrze.

- Czy to aż takie ważne?

- Bardzo ważne, Mietek. Nie bądź głąb. Takich ulizanych gogusiów to ona ma w mieście na pęczki. My jej tu pokażemy coś, czego tamci nigdy mieć nie będą. Zobaczysz! O, masz teraz koafiurę układaną wiatrem. Dziewuchy lubią takie rzeczy.

- Skoro tak mówisz... - Mietek nie był szczególnie przekonany.

- Ja to wiem! A teraz koszula - złapała za troczki zawiązane pod szyją. - Masz to rozwiązać. Pokaż światu trochę ciała.

- Ale to nie wypada!

- Jakoś wcześniej na podwórku ci to nie przeszkadzało.

- Bo koszula Szuwara nie miała wszystkich guzików!

- I całe szczęście. Wiesz, jak się patrzyła?

- Naprawdę? - z niedowierzaniem próbował sobie przypomnieć, czy może coś zauważył. - Nie widziałem, by choćby rzuciła okiem...

- Ja widziałam. No, młody! Mówię ci, tak, ooo zerkała! Jak pies na szynkę! Dawaj, rozwiązuj to!

Mieciu posłusznie poprawił odzienie. Mógł jedynie wierzyć jej na słowo. Ostatecznie, to on ją poprosił o pomoc. Wycięcie koszuli odkrywało szyję, obojczyk i skrawek piersi. Niby niewiele, nie aż tyle, by kogokolwiek zgorszyć. Mimo to, czuł się nagi.

W głębi lasu (Zawieszone Na Czas Nieokreślony) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz