Witam, przedstawię się wam. Jestem Kelly - przynajmniej tak większość osób na mnie mówi bo tylko z tego imienia mnie znają. Ale tak na prawdę mam na imię Marlene. Zapytacie pewnie dlaczego tak jest? Zrobiłam coś w życiu okropnego, ale to już powiem wam potem. Moja rodzina i najbliżsi przyjeciele myślą, że nie żyje. Wiem, że to złe, ale co wy byście zrobili na moim miejscu? Pewnie nic, bo nawet nie macie pojęcia o co chodzi, a uwierzcie mi, że nie chodzi o blachostki. Opowiem wam coś o sobie. Mam 19 lat. Ale zaczne od mojego dzieciństwa. Do 12 roku życia byłam szczęśliwą dziewczynką. Ale potem zaczęły się kłótnie między moimi rodzicami.. Trwało to rok. Po roku czasu moj ojciec znalazł sobie jakąś młodszą Sylvie. Była to wysoka i dosyć szczupła brunetka. Matka zaczęła pić, coraz częściej i częściej. Żyłam nadzieją, że się o pamięta dla mnie i dla mojego młodszego brata. Lecz ta chwila nie nastąpiła. Matka często leżała w łóżku i przez cały dzień nie wychodziła z pokoju. A gdy już wyszła to tylko krzyczała, nie raz uderzyła mojego brata, a ja głupia bałam się cokolwiek powiedzieć. Kochałam swojego brata. Jego wzrok pełen żalu wtedy gdy mnie potrzebował a ja stałam z boku i się patrzyłam bo przecież tak jest łatwiej, nie prawda? Ja mogłam na niego zawsze liczyć. Teraz się tego wstydzę, gardze sobą że byłam taką pieprzona egoistka. Lecz jestem tylko człowiekiem a człowiek jest taką istotą, że błędy popełnia te mniejsze i te większe.
^^^^^
Witam zapraszam na moje opowiadanie :) mam nadzieje, że się spodoba.