Na wstępie chciałam powiedzieć, że musiałam dać po raz kolejny pov Remusa bo w pov Syriusza nie mogłabym napisać tego rozdziału tak jak planowałam.
Remus pov:
Zastanawiało mnie moje dziwnie dobre samopoczucie po pełni, nie żebym narzekał czy coś ale najzwyczajniej nigdy tak nie było, no ale po co martwić się rzeczami dobrymi.
Mimo tego że jedyne objawy po nocy to kilka siniaków, zmęczenie i zdarte gardło to i tak wolałem nie nadużywać alkoholu na dzisiejszej imprezie na wypadek gdyby kac wzmógł zmęczenie po pełni, co stałoby się na pewno. Miałem za to bardzo ciężkie zadanie pilnować reszty Huncwotów, a raczej Jamesa i Syriusza przez zrobieniem czegoś niebezpiecznego lub niestosownego.
Impreza w pokoju wspólnym miała mieć swój początek równo o godzinie 20.00 a zaproszony był każdy od piątego roku w górę.
Nie miałem wielkiej ochoty na specjalne odstawianie się na to przedsięwzięcie. Ubrałem luźne jasne jeansy i beżowy, też luźny sweter. Nie mogłem wyglądać bardziej zwyczajnie.
Za to Syriusz, Syriusz jak zawsze musiał być najjaśniejszą gwiazdą na każdej imprezie. Tym razem w szarych jeansowych dzwonach, czarnym golfie bez rękawów i jego ulubionej skurzanej kurtce, jedynie przy butach się nie popisał zakładając stare czarne Conversy.
-Jak wyglądam?- Zapytał stając przede mną a ja zlustrowałem go wzrokiem od góry do dołu.
-Świetnie.- Powiedziałem nie mogąc wykrztusić ani słowa więcej.
-Wiem, dziękuje.- Ukłonił się teatralnie. A ja się zaśmiałem.
Za nami widziałem jak Rogacz szepcze coś do Petera i oboje opuścili pokój.
Znowu jesteśmy sami.
-Ale ty nie możesz tak iść. Nie, że wyglądasz źle czy coś ale weź się trochę postaraj na pierwszą imprezę w tym roku.- Oparł ręce na biodrach patrząc na mnie.
-Ale po co? I tak każdy skończy pijany i nikt nie zauważy.- Opadłem plecami na łóżko.
-No weź chociaż trochę, błagam.- Złapał moje ręce i pociągnął mnie z powrotem do siadu. -Te spodnie zostaw ale zdejmij tez sweter, widziałem u ciebie w szafie kiedyś taką świetną koszule.- Podszedł do mojej szafy i zaczął szukać domniemanej koszuli o której sam nic nie wiem.
W pewnym momencie wyciągnął zwyczajną czarną koszulę z wyszytymi gwiazdkami na kołnierzyku i mankietach.
-Trochę wygnieciona ale to nic.- Rzucił na koszule jakieś zaklęcie a z tej zniknęły wszystkie zagniecenia. -No co się tak patrzysz? Zdejmuj sweter i zakładaj.- Powiedział rzucając mi koszulę.
Złapałem ją i odłożyłem obok siebie na łóżku. Wstałem obracając się plecami do niego i powoli zdjąłem sweter ukazując część moich blizn. On już je widział, wiele razy, mimo to zawsze pokazywanie ich sprawiało mi problem.
Najszybciej jak tylko mogłem założyłem koszulę i zapiąłem ją pod samą szyję. Przód materiału lekko wpuściłem w spodnie by lepiej się ułożyła.
-I jak?- Zapytałem obracając się do niego twarzą a ten wywrócił oczami.
-Idziesz na imprezę a nie rozmowę o prace.- Podszedł do mnie i przysunął ręce do górnego guzika koszuli rozpinając go, to samo zrobił z kolejnym. Dziwnie czułem się z tym że Syriusz rozpina mi koszulę, było to dość niecodzienne.
-No, proszę bardzo. Teraz wyglądasz odjazdowo.- Cofnął się by spojrzeć na mnie z pewnej odległości. -Czekaj chwile.- Podszedł do szafki obok łózka i zaczął w niej grzebać po chwili wyciągnął naszyjnik z dwoma wisiorkami, księżycem i gwiazdą. -Proszę, załóż- Podał mi ozdobę a ja chwile zastanowiłem się czy ją brać. Jeżeli jest z prawdziwego srebra to może mnie nie mało poparzyć*
CZYTASZ
Hey, Remus! [WOLFSTAR]
FanficPrzyjaźń rozpoczęta w 1971 roku przerodziła się w tłumione uczucie które wyszło na jaw za pomocą butelki alkoholu, różdżki, stołu w pokoju wspólnym Gryffindoru i pewniej piosenki. Art z okładki: likeafunerall Syriusz i Remus pov ship poboczny: Jegu...