What is your true self?

229 11 5
                                    

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu, kiedy wygramoliłam się z łóżka zauważyłam, że nie ma przy mnie Billa.

Na wyświetlaczu wyświetlił się numer, którego nie znałam, ale byłam tak zaspana, że bez zbędnego przedłużania odebrałam.

– Halo?– zapytałam zaspanym głosem I usiadłam na łóżku.

– Witaj córcia, tak tylko dzwonię, żeby przypomnieć ci, że dalej cię szukam, obiecuję Ci, że będziesz cierpieć razem ze swoją matką, znajdę was I zniszczę, a teraz żegnaj– powiedział po czym rozłączył się nie dając mi czasu na jaką kolwiek odpowiedź.

Ręce zaczęły mi się trząść, przez ten cały czas zdążyłam o nim zapomnieć a teraz od tak dzwoni z uśmiechem na twarzy mówiąc mi takie rzeczy, czułam, że zaraz moją psychika nie wytrzyma, opadłam bezwładnie plecami na łóżko a łzy pomału zaczęły sączyć mi się z oczu, czułam się fatalnie, bałam się, że znajdzie mamę, nie martwiłam się o siebie, ona była dla mnie najważniejsza. Moją głowę w kółko oplatały czarne chmury, nie potrafiłam myśleć pozytywnie, jakby wszystko co istniało właśnie straciło swój sens. Łzy sączyły sie coraz bardziej mocząc moje policzki, włosy a nawet materac, na którym leżałam, czułam się całkowicie bezradna, nie wiedziałam co zrobić, wszystko tak nagle straciło swoją barwę, szary świat zaczął otaczać mnie z wszystkich stron zabierając mi satysfakcję i poczucie wolności.

Podniosłam sie z łóżka ale od razu upadłam, nogi miałam jak z waty, nie potrafiłam się na nich utrzymać, wtedy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.

– O boże, Tia, co się stało?– Troskliwy głos Billa rozbrzmiał w mojej głowie pozostawiając po sobie ciepły szlak, rzuciłam się na niego wtulając tym samym w jego klatkę piersiową, on objął mnie I zaczął głaskać po głowie kołysając na boki a ja dalej płakałam trzęsąc się bez możliwości zatrzymania mojego aktualnego stanu.

Nie chciałam dopuścić do siebie wiadomości, że ten palant chce, żebym cierpiała, dlaczego w ogóle go wypuścili z więzienia?

Czas mijał szybko a ja z czasem uspokoiłam się wystarczająco, żeby móc opowiedzieć Mojemu przyjacielowi o tym co się stało, wiedziałam, że mogę mu zaufać, on jako jedyny był przy mnie, kiedy życie mi się posypało.

– A więc Celestio, powiesz mi co się stało?– zapytał tak łagodnie jak potrafił i odchylił się lekko żeby móc spojżeć mi w oczy, czułam się tak cholernie zauroczona w jego dotyku, w każdym jego drobnym geście.

– Mój ojciec..  On zadzwonił do mnie.. i.. i powiedział mi, że jak mnie znajdzie to razem z mamą.. będziemy cierpieć..– powiedziałam jąkając się, nie do wiary, że w tak krótkim czasie zdążyłam zmienić swoje zachowanie tak szybko, wczoraj zasnęłam z uśmiechem na twarzy, a dzisiaj płacze w ramionach mojego przyjaciela.

– To już jest przesada, ja idę z tym na policję– zpoważniał momentalnie  spojżał na mnie znacząco, nie wiedziałam co mam zrobić, mój ojciec ma naprawdę dużo znajomości.. chociaż raz udało się wsadzić go za kratki, postanowiłam zaufać Billowi i pokiwałam lekko głową zgadzając się na wszystko.

Przytuliłam się do czarnowłosego zaczynając zastanawiać nad jego prawdziwą wersją, zawsze widzę go w innym chumorze, z innym charakterem, który z nich jest prawdziwym Billem?

– Bill?– zapytałam ledwo słyszalnie patrząc na niego

– No co tam, Tia?– zapytał i uśmiechnął się miło i przyjaźnie oczekując odemnie pytania, które miałam mu zadać.

– Jakie jest Twoje prawdziwe ja? W sensie.. kiedy tak naprawdę jesteś sobą?– zapytałam nie pewnie spoglądając na niego kątem oka a on zaczął się zastanawiać przez chwilę.

~When you miss || Bill kaulitz~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz