Gdy następnego ranka ubieram się, obserwuję Khloe która patrzy w moją kartę przygryzając dolną wargę w zamyśleniu.
Czemu taki idealny mężczyna jak Doktor Malik nie może być gejem i woli kobiety takie jak tleniona Khloe?
- Musi Pan na siebie uważać - odezwała się nagle wbijając we mnie wzrok - To wręcz nie prawdopodobne ile razy w ciągu miesiąca trafił pan do szpitala..
Wzruszyłem ramionami i wstałem z łóżka. Uśmiechnęła się lekko.
- Boli coś pana? - spytała gdy złapałem swoją kurtkę. Potrząsnąłem głową. Wydawała się tak cholernie miła, równie bardzo lubiłem ją jak bardzo chciałem nienawidzić za to że uprawiała wczoraj seks z obiektem moich westchnień.
- Mam nadzieję że nie zobaczymy się prędko.
- Ta.
Wyszedłem ze szpitala w tym samym czasie co doktor Malik.
- Jak się czujesz Niall? - spytał idąc do samochodu, a ja szedłem obok w stronę wyjścia z terenu szpitala. Nie widziałem dzisiaj doktora Malika, na kontrolę przyszła Khloe.
- Wyśmienicie - westchnąłem.
- Odwieźć cię?
Spojrzałem zdziwiony na lekarza i po chwili poczułem jak palą mnie policzki. Skinąłem lekko głową.
- Dziękuję - wymamrotałem. Posłał mi uśmiech i podszedł do samochodu. Otworzył drzwi pasażera. Wsiadłem i zamknąłem drzwi, on zajął miejsce za kierownicą. Gdy jechaliśmy, ciągle spoglądałem na niego. Miał niesamowicie wyrysowaną szczękę. Lekki zarost. Czekoladowe oczy wbijał w drogę. Podwinął rękawy koszuli tak że mogłem ujrzeć jego tatuaże.
- Są świetne - wypaliłem. Zerknął na mnie marszcząc brwi.
- Słucham?
- Tatuaże. Są niesamowite. Ile ich Pan ma? - nie udało mi się powstrzymać języka kiedy zacząłem zachwycać się jego ozdobami na skórze.
- Oh, nie mów w szpitalu. Pracuję tam tyle czasu i daję radę je tak ukrywać że dotychczas ich nie zauważyli. Miałbym nieprzyjemności. Tylko dlatego że jestem lekarzem i lubię tatuaże.. - powiedział nie patrząc na mnie. A ja uwielbiałem go słuchać. Jego delikatnego brytyjskiego akcentu. Mógłbym tak cały czas. I jego usta, lekko różowe poruszające się we wspaniały sposób z każdym słowem - Ile? Straciłem rachubę - parsknął śmiechem. Czułem że się rozpływam gdy usłyszałem jego śmiech. On jest cały idealny.
- Ma Pan je tylko na rękach? - obserwowałem jak poprawia dłonie na kierownicy.
- Jestem Zayn. Nie mów mi na Pan. Czuję się dziwnie. Przecież znamy się tyle czasu - posłał mi uśmiech.
- Zayn - powtórzyłem uśmiechając się po nosem.
Odwiózł mnie do domu.
Patrzyłem jak odjeżdża. Przygryzłem wargę gdy mrugnął do mnie.
Idealny.